24 C
Wrocław
poniedziałek, 5 czerwca, 2023

Różana – czy Wrocław oczekuje takiego śniadania?

Długo wstrzymywałem się z napisaniem poniższej relacji, bo zazwyczaj mi szkoda czasu na pisanie negatywów. Wspominałem wam już o tym ostatnio – nie opisuję wszystkich miejsc, jakie odwiedzam. Uważam, że o niektórych lokalach nie warto wspominać – o jednych żeby po prostu nie robić im reklamy, o innych dlatego, żeby im nazbyt nie zaszkodzić, bo jakimś potencjałem jednak dysponują. Różana, którą odwiedziłem dwa razy, miała dołączyć do listy takich restauracji/kawiarni/barów ze względu na stosunkowo ciekawe perspektywy i niezłą lokalizację, ale kiedy jakiś czas temu zauważyłem, że zamknęła się należąca do tych samych właścicieli restauracja Vis a vis, coś we mnie pękło. O Vis a vis też nie napisałem, pomimo, że miałem wątpliwą przyjemność zjedzenia tam, mając szansę ostrzec kilka osób przed wydaniem kasy w lokalu przy Arkadach. Tym sposobem odkopałem fotki, notatki i skrobnąłem poniższych kilka zdań.

Różana jest osiedlową, wcale niemałą kawiarnią przy Zwycięskiej, gdzie wypiekane jest także pieczywo, a od samego rana obsługa przygotowuje śniadania. Właśnie na te ostatnie skusiłem się dwukrotnie, kiedy wreszcie udało mi się zawitać na Ołtaszyn, co dla człowieka mieszkającego na co dzień na Zakrzowie, nie jest wcale taką łatwą sprawą.

Opcji śniadaniowych jest osiem – od omletów, przez koszyk pieczywa, aż po tosty, do tego można zabrać ze sobą pieczywo do domu. Na dzień dobry na mój stolik trafia czarna kawa (8 zł), ani aromatyczna, ani intensywna w smaku. Prawdziwy problem pojawia się jednak przy toście Różanej (22 zł), a więc bajglu z szynką, serem i pieczarkami. Sam bajgiel nazbyt napompowany, a i tak najlepszy z całego zestawu. Tost został podany na zimno, z nieroztopionym serem, surowymi (!) pieczarkami i grubym plastrem dość podłej szynki. Co dało się spieprzyć, zostało spieprzone, a na dokładkę na talerzu ułożono pseudo sałatkę z rukolą w roli głównej. Gdyby zostało to napisane w menu, na pewno nie zamówiłbym czegoś z rukolą, której nie lubię, ale osoba odpowiadająca za kartę nie uznała chyba za słuszne, że należałoby poinformować gościa o takim fakcie. Fajnie, bajgle są popularne, tylko dlaczego zostały nazwane tostami? Tego nie wie nikt, w dodatku wydane na zimno. Croque Madame (18 zł) to temat mocno już oklepany we wrocławskich śniadaniowniach, ale jak widać ciągle popularny. Przyznam, że więcej spodziewałem się po wypiekanym na miejscu pieczywie. Niestety temu użytemu do tosta z beszamelem bliżej do zwykłego sklepowego chleba pszennego, aniżeli tego wypiekanego zgodnie ze wszystkimi prawidłami. Jest nieco puste, lekkie, a całe Croque Madame za suche i ponownie z serem roztopionym jedynie w niewielkiej części. A, zapomniałbym – rukola. Wszędzie do cholery rukola, zalana kwaśnym winegretem.

Niestety, ale nie wygląda to dobrze. Pieczywo z Różanej kompletnie nie wyróżnia się na tle innych piekarni. Mało tego, ono nie dorasta do pięt choćby sąsiadom z Kuminu i niespecjalnie wygląda na wykonane zgodnie z piekarniczymi prawidłami. Kolejny raz okazuje się, że nie wystarczy naprędce skopiować najpopularniejsze pomysły – bajgle czy croque madame, żeby osiągać sukces. Mnie tutejsze śniadania nie zachęcają do ponownych odwiedzin, więc raczej odpuszczę sobie kolejne wizyty, zwłaszcza, że lokalizacja to totalnie nie moja bajka.

Różana

Zwycięska 14c/b

FB