Każdy kto wie, jakim złem są Małe Chiny, zapewne zdaje sobie sprawę z tego, jakże karkołomnym zadaniem wydaje się być otworzenie restauracji z podchodzącą pod chińską kuchnią dokładnie w lokalu opuszczonym przez tego gastronomicznego szkodnika. Mimo to właściciele restauracji BAO BAO postanowili podjąć rękawicę i oszukać przeznaczenie. Cała historia dzieje się na ulicy Kromera, na parterze bloku tuż przy pętli tramwajowej. Panujący tu ruch skutecznie uniemożliwia skupienie się na czymkolwiek, ale postaram się Wam przedstawić wszystko czego właśnie tam spróbowałem.
Można by powiedzieć, że sytuacja z chińskimi restauracjami w mieście jest stała. Na Traugutta od lat znajduje się pamiętająca minioną epokę knajpka Hong Kong, i to by było na tyle. No, jakieś chińskie elementy wprowadza pan.puh. W końcu dość ciężko mówić, że jadłodajnie, popularne zwane chińczykami, oferują kuchnię właśnie z tych stron świata. Nieudolne próby naśladowania chińskich specjałów skutecznie odrzuciły Polaków od tejże kuchni, rozkochując jednocześnie w tajskiej i indyjskiej. Co lepsze, widzę to nawet po swoich znajomych, niewiele osób w Polsce rozumie, że to, co jada się w Indiach, Tajlandii czy Chinach, różni się znacząco, o różnorodności regionów tych krajów nawet nie wspominając. Wydaje się, że kwestią czasu, kiedy jednak chińskie restauracje w dobrym wydaniu pojawią się w stolicy Dolnego Śląska.
Restauracja BAO BAO z jednej strony wnosi powiew świeżości, prezentując niedostępne do tej pory dania. Z drugiej stanowi wzorowy przykład braku spójności, bo chyba tak można nazwać obecność w karcie codziennie innej zupy, totalnie przypadkowej – grochowej, cebulowej, a cieszyć nie powinna także obecność sosu meksykańskiego. Nic to, warto skupić się na drugiej stronie medalu, a więc daniach wychodzących z kuchni za szybą, dzięki której można na bieżąco podglądać pracę kucharzy.
Cha Shao (8,90 zł) to dwie bułeczki baozi, przygotowywane na parze, z szarpanym mięsem z karczku. Pierwsze wrażenie może nieco zakłamywać rzeczywistość i przyprawiać myśli o ciężkich i twardych baozi. Nic z tych rzeczy. To idealnie naparowany pierożek, ulepiony z charakterystycznym stożkiem u góry, z zamkniętym wewnątrz, idącym w słodycz mięsem. Wnętrze jest faktycznie słodkie, miodowe niemalże, ale i ziołowy kontrapunkt daje o sobie znać co jakiś czas. Samo mięso przygotowane wzorcowo – delikatne, soczyste, mokre niemalże, dzięki czemu w odpowiedni sposób nawilża baozi. Dobra rzecz. Guo Tie (16,90 zł) to z kolei podsmażane pierożki z mieloną wieprzowiną, podane z kimchi. Kimchi absolutnie niezjadliwe, bo zupełnie nieprzefermentowane. Kapusta została jedynie obtoczona w paście, co zresztą przyznała mi pani kelnerka, wygadując się, że przygotowano ją dzień wcześniej. Niestety, pewnych procesów oszukać się nie da. Pierożki przyzwoite, z elastycznym, miękkim ciastem i dość zbitym, aromatycznym farszem z przebijającym się imbirowym posmakiem. Przystawkowa porcja malutkich sajgonek z warzywami (6,90 zł) jest pozycją, którą można potraktować jako przekąskę. Sześć sztuk znika z miseczki w okamgnieniu i równie szybko z głowy uchodzi wspomnienie ich smaku. Brak im wyrazu, co trochę tłumaczy homeopatyczna ilość farszu.
Restauracja BAO BAO rozbudziła mój apetyt, pozwoliła zagłębić się w całkiem ciekawe smaki, a jednocześnie trochę rozczarowała. Głównie nie najlepszą organizacją, ponieważ przychodząc dwukrotnie w godzinę po otwarciu, niedostępnych było po kilka pozycji z karty, uniemożliwiając szerszą degustację. Ogólnie jednak nie jest źle, wypadałoby popracować nad kimchi jeśli chce się je traktować jako pełnowartościowy dodatek, przydałoby się pomyśleć o obecności chińskich zup w miejsce tych z polskim rodowodem. Natomiast uważam, że jest to pierwszy krok w stronę pojawiania się kuchni chińskiej we Wrocławiu i ja temu pomysłowi przyklaskuję, a jednocześnie będę obserwować postępy. Nade wszystko należy także pamiętać, że to prosta kuchnia, niemalże uliczna, więc po prostu wygórowane wymagania postarać się odłożyć na bok i po prostu próbować.
Restauracja BAO BAO
Kromera 25 d
Bao Bao… pierwsze wrażenie-dramat.
Małe Chiny biły w/w na glowe!!!!!