Koreańska mniejszość we Wrocławiu jest dość mocno zauważalna w mieście, podobnie jak i koreańskie knajpki, których w stolicy Dolnego Śląska wyrosło całkiem sporo, dlatego też nie zdziwiło mnie pojawienie się przyczepy Chingu Korean BBQ na tutejszych ulicach. Od połowy roku Chingu ustawiło się przy Placu Strzegomskim, obsługując pracowników miejscowych biur, a także karmiąc miłośników azjatyckich smaków, choć akurat ja złapałem ich podczas Gastro Miasto w Browarze Mieszczańskim, gdzie pojawili się podczas drugiej edycji, robiąc niemałe zamieszanie. Chingu to auto ściśle powiązane ze sklepem i hurtownią produktów azjatyckich SHIN FOOD, stąd też nie powinno być obaw jeśli chodzi o jakość oraz pochodzenie poszczególnych produktów używanych do potraw z menu.
Menu podczas Gastro Miasto podzielono na dwie części – klasyczną oraz degustacyjną. Dzięki tej drugiej można było spróbować większej ilości dań podczas jednej imprezy. Zamówiłem więc kubełek bulgogi, kubełek jeyukbokkeum oraz pierożki mandu. Za całość uiściłem doprawdy sensowną opłatę w wysokości 31 zł i oddaliłem się na 20 minut, aby ekipa zdążyła ogarnąć moje oraz poprzednie zamówienia.
Jako pierwsze w moje ręce trafia wołowina bulgogi, jedno z ulubionych koreańskich dań. Po pierwsze, uwagę zwraca cudnie delikatne, cieniutkie i wręcz rozpływające się w ustach, doskonale zamarynowane mięso. Wołowina to jedno, zestawienie smakowe dodatków to jeszcze inna sprawa. Jest tu kwaśne kimchi, jest słodka marynata, a do tego makaron i ryż, a także ogórek, sezam i marchewka. Połączenie na pewno na plus, podobnie zresztą jak w przypadku wieprzowiny jeyukbokkeum, będącej potężnym uderzeniem smaku i aromatu. To w pewnym sensie kwintesencja kuchni koreańskiej – mocnej, niechodzącej na kompromisy, ostrej. Właśnie w tym daniu mamy to wszystko, a mięso świetnie współgra z pikantnym sosem o delikatnym sezamowym finiszu. Zdecydowanie najbardziej zawodzą pierożki, zamówione również w formie dziecięcej porcji, w ilości sztuk trzech. O ile kimchi broni się miksem kwaśności i ostrości, tak pierożki mandu smakują jakby pochodziły z mrożonego gotowca i farsz warzywny właściwie zginął przy pozostałych mocnych smakach.
Wrocław zyskał kolejne niezobowiązujące, streetfoodowe miejsce, umożliwiające zjedzenie ciekawej kuchni za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dużo tu smaków, struktur i luzu, czyli dokładnie tego, czego oczekuję po ulicznym jedzeniu. Osobiście trzymam kciuki za Chingu Korean BBQ.
Chingu Korean BBQ
Plac Strzegomski