5 C
Wrocław
niedziela, 23 marca, 2025

KEBZ – nie każdy Mustafa to Mustafa

Już dawno żadne otwarcie we Wrocławiu nie wzbudzało tylu emocji, co zapowiedź, a w końcu start projektu pod nazwą KEBZ. Nazwa, po której ciężko nie wywnioskować z czym mamy do czynienia. Błędem byłoby jednak stwierdzić, że to kolejny kebab w mieście. Kolejny tak, ale jednak mocno odbiegający od utartego schematu, jakim posługują się założyciele kolejnych kebabowni na co drugim rogu stolicy Dolnego Śląska.

Plan jest dość prosty – nie kopiować, ale wzorując się, stworzyć coś podobnego do berlińskiego Mustafa Gemuse Kebab, do którego kilometrowe kolejki ustawiają się bez wyjątku każdego dnia. Skąd ten fenomen? To już chyba bardziej złożona sprawa, bo na dobrą sprawę, nie wie tego nikt. Czy to sama kolejka stanowi motor napędzający kolejnych klientów, czy może jednak świeżość dodatków i oryginalnie doprawione mięso wabi tysiące gości? Najlepiej przekonać się samemu.

KEBZ wyróżnia się na pewno identyfikacją wizualną. Seledynowy kolor i ciekawie skomponowane logo od razu rzucają się w oczy, zostając w głowie na dłużej, a każdy kto śledzi choćby rozwój Pasibusa, wie jak ważną rolę w promocji marki odgrywa ten właśnie element. Nieco gorzej jest w środku i nie chodzi mi o wystrój, bo ten, choć minimalistyczny, wzbudza ciepłe uczucia. Problemem, miejmy nadzieję, że tylko w początkowej fazie działalności, jest ogólne ogarnięcie na sali. Niewątpliwie w pewnym sensie może to być powodowane zaskakującą popularnością baru, zapewne także problemami z pracownikami. Nic jednak nie tłumaczy panującego za barem nieporządku i walającego się po podłodze mięsa. Zaskakujący jest też okres oczekiwania na zamówienie. Przy 8-10 osobach w lokalu, to pół godziny. Specjalnie jednak nie płakaliśmy – zamówiliśmy, po czym udaliśmy się 100 metrów dalej na ramen do TAKI Ramen. Zjedliśmy, pogadaliśmy i wróciliśmy akurat na kebab.

W menu do wyboru pozostają opcje w bułce, tortilli oraz na talerzu lub w kubeczku. Rodzaj mięsa jest jeden – udka z kurczaka, a dla wegetarian pozostają same warzywa lub falafel. Ceny przyjazne, bliskie tym występującym w kebabowniach w całym kraju. Buła z mięsem to 17 zł, w tortilli 19, a na talerzu 21.

Rozpoczynamy nietypowo, bo od tortilli z falafelem (17 zł) i ani przez chwilę nie mamy wątpliwości – pyszna rzecz. Ba, zdradzę Wam od razu, że najlepsza, jaką jedliśmy tego dnia. Tortilla, a właściwie chlebek arabski jest ogromna, przypieczona na grillu, napakowana ogromną ilością rozdrobnionego i dodatkowo doprawionego falafelu. Właśnie niestandardowy sposób podania urzeka mnie tu najbardziej, bo sprawia, że w każdym kęsie natrafiamy na aromatyczny dodatek. Cebula, ogórek, sałata, a wszystko świeże i chrupiące, dodatkowo podbite pięknie pachnącą miętą. Na samym początku poprzeczka została ustawiona na wysokim poziomie.

Przy bułce z mięsem w pierwszej chwili zwracam uwagę na bułkę. Jest mięciutka, puszysta, lekka, a przy tym dobrze chłonie sosy. W tym wypadku udanie sprawdza się sos banchili na bazie bananów – lekko podkręca smaki złożone z tych samych dodatków, co w przypadku tortilli, tyle że w bułce wszystko znajduje się na zewnątrz. Nadmiar dodatków sprawia wręcz, że część z nich ląduje na talerzu. Świetną, odświeżającą robotę wykonuje posypka z białego sera zmieszanego z koperkiem i w natłoku tych wszystkich smaków pojawia się jeden problem – ginie mięso, a dokładniej jego smak. Bułka całościowo jest powiewem nowości i naprawdę niezłego smaku w tym całym kebabowym świecie, ale odniosłem wrażenie, że zamawiając wersję warzywną, niewiele bym stracił, co tylko potwierdza ostatnie danie, a więc talerz mięsa z frytkami. W standardzie mięso oblewane jest sosami, ale my poprosiliśmy o ich podanie w pojemniczkach obok. Dobrze się stało, bo trochę potwierdziliśmy swoje przypuszczenia – mięso zwyczajnie w świecie jest niedoprawione. Ot, upieczone udko bez odrobiny wyrazistości, a na dokładkę blade, bardziej ugotowane, niż usmażone frytki. Ciekawym dodatkiem byłyby pokrojone w cienkie plasterki, różnorodne warzywa korzeniowe, ale niestety również i one są miękkie, pełne tłuszczu i raczej nie przypominają chipsów, którymi chyba w założeniu miały być.

Początkowy hype i oczekiwania względem KEBZ są ogromne, a oczekiwania niejednego potrafiły zniszczyć. Nie sądzę, aby stało się to z ekipą KEBZ, bo właściciele wychodzą do gości, pytają, zbierają feedback. Za sam pomysł – piątka z plusem, za wykonanie póki co mocna trójka, z dużą wiarą w poprawę, bo jednak mięso w takiej formie na dłuższą metę może się znudzić. Nie podnosiłbym larum nad rodzajem mięsa, bo kurczak jest wdzięczny, ale trzeba go odpowiednio doprawić, czego tutaj zabrakło. Za falafel i intrygujący zestaw warzyw, duży plusik. Ogólnie mógłbym zostać fanem choćby za sam fakt odczarowania kebabu w oczach wrocławian. Jedząc kebab w KEBZ ciężko kojarzyć go z tym podłym wyrobem znanym z gastrofaz o trzeciej nad ranem.

KEBZ

Nowowiejska 82

FB

Total 30 Votes
10

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Masz jakieś porównanie do Kura Warzyw z Poznania? Byłem tam niedawno i był naprawdę smaczny (chociaż także w ich przypadku była to głównie robota dodatków a nie mięsa), a filozofia ich lokalu jest taka sama jak Kebza

    • Wydaje mi się, że pomysł jest ten sam. Nie jadłem tam, ale podejrzewam, że tamto mięso jest lepiej doprawione.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły