Ledwie chwilę wcześniej zebrałem się w końcu, aby uaktualnić zestawienie jedzeniowych miejscówek na Psim Polu, a już udało mi się trafić do kolejnego lokalu w okolicy, które miało szansę znaleźć się w rankingu. Miało, ale nie trafi, a dlaczego, dowiecie się za chwilę. Jeśli mnie pamięć nie myli, na Litewskiej, gdzie obecnie mieści się bar Najedzenie, wcześniej funkcjonowało Pierogowo. Trzeba jednak przyznać, że gastronomia w tej części Psiego Pola nigdy nie należała do tych choćby przyzwoitych, więc wstępując do Najedzenia raczej nie liczyłem na wspaniałe smaki. Raczej na minimalną wymaganą przyzwoitość.
Wypisywane na tablicy menu w ogólnym zarysie jest podobne każdego dnia, a różnice pojawiają się w przypadku dań dnia. Najedzenie oferuje standardy widywane na talerzach wszystkich barów osiedlowych, jakie miałem okazję odwiedzić we Wrocławiu. Schabowy – obecny, pierogi – obecne, naleśniki też, a zabraknąć nie może również smażonego kurczaka. Ceny oscylują w granicach 15-18 zł, a dania dnia minimalnie przekraczają 20.
W lokalu panuje spore zamieszanie, spowodowane prawdopodobnie dużą ilością wyjazdów, stąd siedzący na sali goście często stają się świadkami dyskusji właściciela i kurierów, wypytujących o destynację zamówień oraz pomyłki w dostawach. Mniejsza jednak o to. Zupa pieczarkowa (6 zł) została potraktowana hurtowymi ilościami cudownej, żółtej przyprawy, która kompletnie zabiła jej pozostałe walory. Początek nie zwiastuje wiele dobrego. Niestety moje przypuszczenia potwierdzają się w przypadku pierogów ruskich (13,50 zł). Potwornie słabych pierogów z dziwnie żółtym, grudkowatym farszem zamkniętym pomiędzy kleiste, grubawe ciasto. Przy tej cenie pierogów naprawdę można się do nich choć minimalnie przyłożyć, ale jak widać, nie wszyscy to rozumieją.
Filet drobiowy z ziemniakami i surówką (18 zł) to klasyk w panierce. Pół niespecjalnie rozbitej piersi z kurczaka usmażono na świeżo i cała siła tego dania polega właśnie na tym, że jest ciepłe. Naleśnik z serkiem (10 zł) jak wygląda, każdy widzi. W jego wnętrzu skrywa się kremowy, słodki serek, który zaspokoi najbardziej wybredne dziecięce podniebienia. Jest słodko, naleśnik spory, można zjeść, tylko ta prezentacja… Krokiety z pieczarkami i serem wprowadzają element rozśmieszający w postaci listka sałaty, na którym wyścielono. Wbrew pozorom jednak wypadają nader pozytywnie, czego powiedzieć nie można o dołączonym do zestawu barszczu. Właściwie to wodzie pomieszanej z czymś czerwonym, ale na pewno nie barszczem.
Jak na tle całego Psiego Pola wygląda teraz Najedzenie? Nie wygląda najlepiej. Ot, taki typowy średniak, w którym proste, podstawowe jedzenie, przygotowywane jest bez serca. Smutne to, bo zrobienie poprawnych pierogów czy wstawienie barszczu nie jest fizyka kwantowa. Mnie cieszy jedno – że Lviv znajduje się akurat na moim osiedlu i bez wycieczki autem jestem w stanie zjeść przyzwoicie. Najedzenie, ja wiem, że to biznes i codziennie masa ludzi was chwali, ale fajnie jest robić coś, co sprawia ludziom przyjemność, a nie stanowi jedynie sposób na zapchanie żołądka.
Najedzenie
Litewska 2