Czytając regularnie WPK pewnie zauważyliście, że od jakiegoś czasu podczas przeglądania niektórych wpisów – choć nie wszystkich, po kilku przeczytanych zdaniach wyświetla się ankieta. Ankieta czy też quiz z trzema możliwościami odpowiedzi. Odpowiedź jest banalna i testując system na moim czteroletnim synu, potwierdziły się przypuszczenia, że nie da się odpowiedzieć źle. Dlaczego? Otóż do pytania dołączona jest zawsze grafika, na której ta odpowiedź się znajduje.
Jeśli odpowiecie poprawnie, quiz znika, a Wy na spokojnie możecie doczytać tekst do końca. Za darmo, bez żadnych opłat. Z moich badań wynika, że na spokojnie można zamknąć się w trzech sekundach. Przyznacie, więcej czasu poświęcacie pewnie na mniej ważne kwestie w swoim życiu. Oczywiście wybór pozostawiam Wam – zresztą przeczytałem już, że teraz WPK to gówno i sprzedaje się za jakieś pseudo reklamy Lidla. I takie Wasze święte prawo, żeby tak uważać i wywalić mój blog z zakładki przeglądane. Zróbcie to, jeśli uważacie, że te wpisy do niczego się Wam nigdy nie przydały i nie przydadzą.
Pytanie najważniejsze, zadawane mi przez wielu – po co te quizy na WPK? Zawsze odpowiadam pytaniem na pytanie – a jak myślisz? Dla pieniędzy, tak. Dla pieniędzy, które pomogą mi tworzyć coś jeszcze lepszego, niż dotychczas. Przez niemal pięć lat prowadzenia bloga wyrzucałem z domowego budżetu spore sumy na jedzenie w przeróżnych miejscach w Polsce. Mniejsze i większe, ale jakby tak zsumować, to… Wolę nie liczyć, bo pewnie spora rata za mieszkanie uzbierałaby się każdego miesiąca. Nigdy jednak z tego powodu nie narzekałem. Ba, ja się wręcz szczycę tym, że do obecnego momentu dotarłem, robiąc to z własnych środków, poza nielicznymi w sumie współpracami z kilkoma markami. Dzięki temu nie potrzebuję brać łatwej kasy od restauracji za pozytywny wpis, bo byłoby to czymś fatalnym. Uwierzcie, w dalszym ciągu dostaję po kilka propozycji miesięcznie z prośbą o napisanie o jakimś miejscu za kasę. Niemałą. Każda z tych propozycji jest odrzucana. Ale nie ukrywajmy, że pieniądze nie są ważne. Są, tylko w Polsce jakoś ciężko się o nich rozmawia. Bo jak ma kasę, to pewnie ukradł. Jak nie ukradł, to go podpłacili. Ja nie podpłacili, to bananowe dziecko i tatuś daje. Jakoś tak wyszło, że nikt mi nic nie dał.
Od dość dawna, zdecydowanie dłużej, niż prowadzę WPK, jestem w jakiś sposób powiązany z mediami. Poważnymi, ale i tymi mniej, nowoczesnymi, a rynek prasowy interesował mnie od zawsze i nigdy nie byłem w stanie pojąć ogólnego lamentu nad tym, że taka oto przykładowa Wyborcza czy inna Wrocławska śmiały zablokować część swoich treści dla wszystkich, a odblokować po uiszczeniu stosownej opłaty. Szok i niedowierzanie, że ktoś za swoją ciężką pracę umysłową może spodziewać się zapłaty. Tak działają media na całym świecie. Kupując drukowaną wersję dziennika nie otrzymujemy jej za darmo w kiosku. Internet wiele w tej kwestii przewartościował i od kilku lat panuje jakieś dziwne przekonanie, że to co w internecie, to musi być za darmo. No sorry, tak to nie działa.
Dlaczego więc zdecydowałem się na ten krok? Ponieważ chcę dostarczać Wam codziennie nowe wpisy, chcę rozwijać stronę techniczną – w niedalekim czasie na blogu pojawi się wyszukiwarka restauracji, chcę organizować sporo akcji charytatywnych z wrocławskimi restauracjami, a ich skuteczność zależna jest też od tego, jak bardzo zajętym człowiekiem będę. Grosiki z kampanii Adquesto pozwolą mi choć w części odpuścić inne rzeczy, które wykonuję zarobkowo poza gastronomią, a tych jest sporo. Moja wolna głowa, to możliwość lepszych tekstów i lepszych treści dla Was. Przykładowo – jeśli do tej pory chciałem przygotować jakiś materiał z rzemieślnikiem spoza Wrocławia, ograniczała mnie praca. Teraz, choć skala zarobków z ankiet nie jest tak duża, będę mógł w jakiś sposób wygospodarować kilka chwil od pracy, aby pojechać do takiego rolnika, serowara czy młynarza, żeby pokazać Wam jego pracę. Ogólnie pomysłów jest wiele, a ze względu na to, że działalność blogową łączę z innymi pracami zarobkowymi, czasami wygrywa po prostu ekonomia i konieczność zapewnienia bytu rodzinie, stąd wiele tematów blogowych odłożyłem na półkę z napisem: później. Taka forma reklamowa, bardzo możliwe, że pozwoli mi trochę na jeszcze większe zaangażowanie na blogu, choć i tak zajmuje mi ona 24 godziny na dobę.
Jak napisałem wyżej, płatność za treści jest w Polsce jakimś problemem. Płyty najlepiej ściągać za darmo z internetu, filmy podobnie, gazety czytać bez opłat do woli. Na szczęście sytuację normalizują trochę Spotify czy Netflix, a także pojawiające się kolejne serwisy portalowo-blogowe, do których wstęp mają opłacający subskrypcję czytelnicy. Osobiście korzystam z takiego sposobu choćby na najlepszym blogu o NBA w Polsce – szostygracz.pl. Płacę 19 zł i czytam do woli świetne wpisy chłopaków z zajawką i wiedzą na temat koszykówki.
Od pięciu lat przygotowuję dla Was autorskie treści lepsze i gorsze. Jasno trzeba sobie powiedzieć, że jakiś odsetek tekstów wypada zwyczajnie słabo, ale mam mocne przekonanie, że od pewnego czasu wpisy są dobrze przygotowane i nie mogę się ich wstydzić. Nie zasypywałem Was nigdy clickbaitowymi tekstami o pierdołach, a raczej mocnymi materiałami ze sporą dawką merytoryki czy na podstawie doświadczeń.
Kilka osób napisało mi już, że te quizy są debilne i przestają czytać WPK. Czy jest mi z tego powodu przykro i powinienem obawiać się znaczącego zmniejsza liczby czytelników? Mam dziwne wrażenie, że nie, a częściej spotykam się z feedbackiem na zasadzie – super, będziemy klikać, bo za Twoją pracę należy się. Dzięki za wszystkie takie słowa. Tym, którzy postanowią odejść, podsunę tylko jedno pytanie: jak myślicie, jeśli przez głupią ankietę nie przeczytacie tekstu, w który kliknęliście i w jakiś sposób Was zainteresował, to stracę ja czy Wy? Powiem Wam też, że codziennie stawiam się również w Waszej roli, bo korzystam z portalu Weszlo.com, gdzie adquesto zadebiutowało i klikam quizy z wielką chęcią, wiedząc, że to taki mój mały w wkład w bardzo dobrą robotę wykonywaną przez chłopaków.
Ten tekst w żadnym wypadku nie ma na celu namawiania Was do klikania odpowiedzi. Co to, to nie. Nie jest to też żadna spowiedź czy próba tłumaczenia się. Bardzo chciałem Wam pokazać, że to, co pojawia się Wam przy niektórych wpisach nie jest atakiem na Wasz portfel. Owszem, możecie wykupić też subskrypcję za całe 3 zł i wtedy przez miesiąc nie pojawi się Wam żadna z reklam. Osobiście uważam jednak, że te trzy sekundy wystarczające do kliknięcia odpowiedzi, to opcja korzystniejsza dla Was, bo nie kosztuje dosłownie nic.
Na koniec jeszcze jedna kwestia, ostatnia już. W dalszym ciągu sprawdzam Adquesto, testuję i analizuję jego sensowność. Może okazać się, że cała gra nie jest warta świeczki, kiedy na koniec miesiąca na koncie uzbiera się 218 zł. Wtedy powiem uczciwie, że to nie ma sensu, bo ani to sensowny zarobek, ani to wygoda dla Was. Na pewno dam znać jak to się dalej potoczy, a Wam dziękuję bardzo za wsparcie i poświęcenie trzech sekund życia przy każdym tekście oraz dwóch minut na ten tekst.