- Wszystko o Tobie wiem! Wiem nawet, kiedy chodzisz spać.
Tymi słowami powitał mnie podczas ostatniej edycji Gastro Miasto na stoisku, na którym działałem, pan współwłaściciel restauracji Portofino wraz ze swoją partnerką, niejaką Katarzyną Brasuń. Państwo zamówili swoje jedzenie, po czym ostentacyjnie wyrzucili je do kubła – pokazując swój brak kultury i szacunku po raz pierwszy, a następnie w wulgarnych słowach – pomimo, że dookoła stali przypadkowi ludzie z dziećmi, zaczęli obrażać mnie, strasząc jednocześnie:
- Mam na Ciebie kwity!
- Już wszystko o Tobie wiem!
- Jeszcze się przekonasz!
- Przyjdzie na Ciebie czas.
Z pełną kulturą wyprosiłem dwójkę, natomiast Państwo z Portofino prawdopodobnie bardzo chcieli doprowadzić do jakiejś sytuacji stykowej, w końcu nie wytrzymując i w nerwach wykrzykując, że obraziłem ich, nieuczciwie opisałem restaurację na Zwycięskiej, a najbardziej poszkodowaną zrobiła z siebie Pani Katarzyna, która w pewnym momencie wypaliła:
- obraziłeś mnie!
Przyznam, że przeczytałem tekst raz jeszcze i ciężko znaleźć jakiekolwiek obraźliwe słowa na temat tejże niewiasty. Warto zresztą zacytować ten fragment:
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy podchodząca do nas Pani właścicielka, na naszą sugestię o zmianę włoskiego pizzaiolo, znanego z tego, że przerobił już prawdopodobnie wszystkie wrocławskie pizzerie i w żadnej nie zabawił na dłużej, usłyszeliśmy, że ten rozmawia tylko po włosku i nie rozumie co się do niego mówi.
Ogólnie już sam fakt przeraźliwej ilości używanych kurew, pierdoleń i tym podobnych w towarzystwie dzieci oraz kobiet świadczy o pewnym swoistym przypadku kultury osobistej. Mnie w każdym razie uczono inaczej. Jeszcze bardziej przeraża mnie fakt, że Ci ludzie postanowili zrobić szopkę i wykrzykiwać w moją stronę groźby karalne (art 190 k.k.) w obecności pewnie 50 innych osób. Żeby zwrócić na siebie uwagę, żeby wyleczyć własne kompleksy, nie wiem. Chciałbym porozmawiać z Wami merytorycznie – tak jak robię to z właścicielami wielu opisywanych restauracji. Niestety szkoda mojego czasu, bo i tak nie zrozumiecie, że robicie coś źle. Czubek własnego nosa to chyba maksymalny horyzont.
Wcześniej otrzymywałem różne groźby – od wyzwisk w internecie, poprzez pisma od radców prawnych straszących mnie pociągnięciem do odpowiedzialności za wypowiadane kłamstwa – aż dziwne, że nie spędziłem ostatnich lat w więzieniu, po próby dyskredytowania mnie dowodami na rzekome machlojki. Doszliśmy jednak do momentu, w którym wspomniani Państwo przegięli i to zdecydowanie. Bo nie zgadzać się z subiektywną opinią zamieszczoną na blogu można w każdym momencie, oczywiście w granicach rozsądku. Natomiast moja przestrzeń w internecie pozwala mi na wyrażanie własnych, zgodnych z zastaną na miejscu w lokalu rzeczywistością opinii. Mało tego, akurat w Portofino byliśmy w trójkę, więc udało się ocenić to bardzo rzetelnie. Niestety niezbyt pozytywnie, ale sami przyznacie, że czekanie godzinę na pizzę oraz odmówienie możliwości zamówienia innych dań, kiedy pozostali klienci mogli to uczynić, to dość specyficzne praktyki.
Drodzy Państwo z Portofino, nie straszcie mnie, tylko zabierzcie się do roboty, bo macie świetną lokalizację, wielu chętnych do jedzenia takich potraw. Do tego jednak trzeba trochę serca, kultury i chęci. Pogróżki to nie jest dobry kierunek, wybaczcie. Bardzo ubodło Was, że nazwałem żenadą to, co wydarzyło się w restauracji. Nie wiem w takim razie jak nazwać Wasze weekendowe zachowanie, bo mój słownik obelg jest chyba zbyt mało rozwinięty, aby poprawnie to opisać.
Po przeczytaniu Twojej recenzji wspomnianej restauracji straciłem (jak pewnie wielu innych czytelników bloga) ochotę na wizytę tamże. Upłynęło jednak trochę czasu, opinie w google wyglądają lepiej – pomyślałem, trzeba samemu przekonać się jak z tym Portofino jest. Jednak po tym co opisałeś deklaruję, że ani ja, ani nikt z mojej rodziny do tego przybytku nie zawita. Nie tylko nie będę tego miejsca polecał, a wręcz będę je odradzał wszystkim znajomym. Chociaż w ten sposób można wyrazić swój sprzeciw wobec wszechogarniającego chamstwa i braku elementarnych zasad kultury. Nie zawsze zgadzam się z Twoimi opiniami wyrażanymi na blogu ale w tym wypadku stoję za Tobą murem. Pozdrawiam serdecznie.