fbpx
-2.9 C
Wrocław
wtorek, 18 lutego, 2025

5 najlepszych miejsc na piknik we Wrocławiu

Gdzie udać się na piknik we Wrocławiu? Piknik czy też po prostu spędzić czas z rodziną lub znajomymi pod gołym niebem, w fajnej, zielonej przestrzeni w centrum, ale i nie tylko stolicy Dolnego Śląska. Przygotowałem dla Was pięć moich ulubionych miejscówek, gdzie często wybieramy się z rodzinką, aby po prostu posiedzieć, chłonąć bliskość natury i rozkoszować się wolnym czasem.

Oczywiście piknikowanie w moim rozumieniu to czas, kiedy można dodatkowo przetestować jedzenie. Takie dwa w jednym – miły odpoczynek w towarzystwie ulubionych lub kompletnie nowych smaków. Zabieram Was w pięć ulubionych miejsc z pięcioma różnymi posiłkami.

PERGOLA

Cała okolica Hali Stulecia to moja wielka miłość. Sama Perogola ma w sobie coś magicznego – zwłaszcza, kiedy zazieleni się w lecie, ale nie tylko, bo bywamy tutaj również zimą. Wszechobecna zieleń połączona tak mocno z historią miasta, wspaniałym pomysłem na zagospodarowanie przestrzeni do spędzania czasu dla mieszkańców miasta. Lubimy sobie przysiąść gdzieś na boku, z widokiem na fontannę, kopułę Hali, wypuścić dzieciaki, aby pośmigały sobie na powietrzu i po prostu cieszyć się mijającymi z wolna minutami. Kojarzy mi się także z dzieciństwem, bo to tutaj przyjeżdżaliśmy na lody i pomoczyć nogi, to tutaj zimą jeździliśmy na łyżwach i graliśmy w hokeja – tak, wtedy jeszcze można było wchodzić do stawiku na środku.

Co zjedliśmy? Nowinkę z Wyspy Piasek, a dokładnie The Indian Island. Cholera, muszę Wam powiedzieć, że dawno nie zjadłem czegoś tak dobrego w klimatach indyjskich. Choć indyjskie, to nie do końca prawdziwe stwierdzenie, bo w menu spotkamy także jakieś naleciałości chińskie. I właśnie z opcji chińskiej trafił się nam pyszny, lekko ostry, nieco słodki chicken chilli (29 zł). Ale to było dobre! Na dokładkę równie udane biryani wegetariańskie (34 zł), którego ziołowy aromat pobudza wyobraźnię, a wcale nie taka mała ostrość powoduje, że w tym upale człowiek wypaca jeszcze trochę więcej wody. Nie byłbym sobą, gdybym w takim miejscu nie zamówił samos (14 zł) i raz jeszcze zupełnie nie żałuję. Żałuję tylko, że to wszystko zjadłem, ale to były prawdopodobnie najlepsze samosy wege, jakie jadłem we Wrocławiu. Idealnie doprawione, z odpowiednią teksturą w środku, orzechami, chrupiące. The Indian Island, klasa!

BULWAR DUNIKOWSKIEGO

Kiedy w 2016 Bulwar Xawerego Dunikowskiego został wyremontowany i otwarty w obecnej formule, słychać było narzekania na betonozę, brak zieleni, itd. Jak się okazało, ta betonoza stała się jedną z najmocniej uczęszczanych lokalizacji we Wrocławiu. Można tu przysiąść na właśnie betonowych, ale ozdobionych roślinkami schodach, łyknąć piwko, popatrzeć na historyczne miejsce dla miasta. Stąd idealnie widać Katedrę czy budynek biblioteki archidiecezjalnej, no a przede wszystkim jest woda. Płynąca leniwie Odra, dająca odrobinę chłodu i ukojenia w upalne dni. Spotykają się tu starzy i młodzi, turyści i wrocławianie. Ja lubię bardzo mocno.


Korzystajcie z kodu WPKXWOLT dającego 3×10 zł dla nowych użytkowników Wolt


Co podjedliśmy ostatnio? Prawdziwą ucztę od CULTO. Rozpoczynamy od tatara z bobem (40 zł). Tak, dobrze czytacie – TATAR Z BOBEM. Ja nawet nie musiałem go próbować, żeby wiedzieć, że polubimy się od razu. Posiekany grubo udziec wołowy, chrzanowy majonez, bułka tarta z palonym masłem i można odlatywać. Będzie powtarzane, na bank. Frytki z boczkiem chashu (39 zł) w podobnym stylu rozwalają system intensywnością smaku słodkawego sosu takoyaki, a struktura rozpływającego się w ustach boczku jedynie dopełnia dzieła zniszczenia. Klasa sama w sobie dla fanów streetfoodu. Na koniec jeszcze buła Culto fried chicken w pikantnej marynacie. Piecze przyjemnie, soczysty kurczak komponuje się ze słodką bułką, a lekka kwasowość ogórka i cebuli zgrywają wszystko w jedno.

WZGÓRZE ANDERSA

Wzgórze Andersa to nie tylko Aquapark jak się okazuje. Ostatnio odkryliśmy z młodymi tor rowerowy, na którym można uczyć się pierwszych ewolucji. Wzgórze to jednak przede wszystkim miejsce spotkań, z ogromem zieleni i możliwością spojrzenia na Wrocław z pewnej perspektywy. W weekend polanka na wzgórzu zamienia się piknikowo-grillową łąkę pełną roześmianych ludzi skąpanych w lejącym się z nieba żarze.

Co zjeść w takim miejscu? Osiem misek oczywiście, znajdujące się niemal u podnóża samego wzniesienia. Buła maślana z pulled pork przeszła do legendy, ale na szczęście jest żywą i trzymającą formę legendą. Niby lekka, ale konkretnie syci, świeża, a przy tym trochę ostra. Nie da się jej nie ubić, po prostu. Zwłaszcza w tych okolicznościach przyrody.

PARK WSCHODNI

Jeśli powiem, że to najbardziej dzikie, nietknięte przez człowieka miejsce we Wrocławiu, to chyba niewiele skłamię. Przyznam uczciwie, że przez lata okazywałem się kompletnym ignorantem, omijając Park Wschodni szerokim łukiem. Urzekła mnie w nim naturalność – taka znana z głębokiego lasu, do którego zapuścicie się przypadkiem. Tylko tę naturę mamy na wyciągnięcie ręki, kilka kilometrów od centrum miasta. Po wejściu każdy znajdzie miejsce dla siebie – teren jest ogromny, ale musicie lubić takie klimaty i przykładowo nieskoszone trawy, podmokłe tereny, biegające dziko zwierzęta. Piękni tu i doprawdy ciężko uwierzyć, że taki park jeszcze ostał się w takim stanie.

Niegdyś mieściła się tu restauracja, obecnie gastronomii się nie uświadczy, więc marząc o posiłku na łonie natury, należy przywieźć coś ze sobą. Tylko nie zapomnijcie zabrać z powrotem pustych opakowań. Wchodzimy w kulinarne tematy może nie za bardzo związane z otoczeniem, ale za to pełne smaku i wyrazu. Mianowicie Chingu Korean BBQ. Nigdy nie wychodzę od nich bez pozycji numer jeden, a więc kubełka Chingu (29 zł), w którym znajduje się m.in. ryż, makaron z bataów, kimchi oraz mięso. Dobrze to ze sobą gra, eksploduje smakami po zmieszaniu, no i bardzo mocno napycha brzuch. Druga opcja to rzecz, której wcześniej jeszcze nie próbowałem, czyli kurczak bulgogi udon (29 zł), a więc takie trochę fusion, ale je się to zaskakująco sprawnie i ze smakiem.

PARK POŁUDNIOWY

Niewątpliwie jeden z symboli Wrocławia. Niegdyś tętniący życiem m.in. za sprawą słynnej restauracji Haasego, obecnie stanowiący miejsce spotkań wrocławian z Krzyków, ale i nie tylko. My potrafimy przebić się przez całe miasto, aby po prostu pospacerować po Południowym. Zjeść znajdującą się tu od zawsze watę cukrową, przysiąść i podjeść małe co nieco z miejscowego gastro lub prowiant zabrany z domu, tudzież innej restauracji na wynos. Charakterystycznym punktem jest oczywiście centralnie ulokowane oczko wodne, ale swój klimat mają również wąskie, przecinające się i lekko zacienione alejki. Idealny park do piknikowania, spacerowania czy pobiegania.

Skoro piknik, to najlepiej smakuje coś, czym można się bez problemu dzielić. Sushi znaczy się przychodzi mi do głowy, a że niedaleko znajduje się Yemse2, głupio byłoby nie skorzystać. Jak zawsze świetnie skręcone rolki, naładowane rybą na maksa i ten charakterystyczny, zakwaszony odpowiednio ryż. Jest też rozkoszne nigiri z całym przekrojem ryb i ośmiornicą. Brać, dzielić się, zamawiać i cieszyć dobrym, świeżym smakiem.

Jakie są najlepsze miejsca na piknik we Wrocławiu i skąd zamawiać jedzenie na dowóz? Teraz już wiecie!

Wpis powstał we współpracy z marką WOLT

Total 25 Votes
10

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły