fbpx
14 C
Wrocław
wtorek, 26 września, 2023

India Concept – czy to najlepsze indyjskie jedzenie we Wrocławiu?

Czy w India Concept można zjeść najlepsze indyjskie jedzenie we Wrocławiu? W tej nowej restauracji przy wrocławskim Rynku na pewno spotkacie się z dobrymi smakami i pięknym wnętrzem. Zapraszam do przeczytania relacji z tego miejsca.

Kiedy w drugiej połowie 2016 roku otwierało się Thali, na przestrzeni kilkudziesięciu dni wystartowały następujące gastro projekty: Ragu, AleBrowar Wrocław, Mała Czarna, Taszka, HulThai, a osiem misek i KRASNOLÓD ruszały ze swoimi lokalami stacjonarnymi. Ciekawe czasy, prawda? Mocny kawałek teraźniejszej historii miejscowej gastronomii. W tej historii mocno zapisało się także wspomniane Thali, dysponujące obecnie kilkoma lokalami we Wrocławiu oraz m.in. Gdańsku czy Poznaniu. Co by nie mówić, w zalewie całkiem sporej ilości miejsc w indyjskim klimacie, odnaleźli się w stolicy Dolnego Śląska całkiem nieźle. Wśród moich znajomych wręcz funkcjonuje synonimiczne określenie dla jedzenia na dowóz – Thali.

Dlaczego tak w ogóle rozpocząłem od Thali? Mam przeczucie, że spora część z Was może się domyślać. Otóż to właśnie właściciele tego konceptu postanowili zrobić krok do przodu, otwierając już nie kolejną dowozową budkę w Kiełczowie, a potężną restaurację przy samym Rynku, której nazwa to India Concept.

Tutaj moja relacja z India Concept na Instagramie:

MIEJSCE

Lata temu w kamienicy na rogu Kiełbaśniczej i św. Mikołaja funkcjonowało Gruzińskie Chaczapuri – prawdopodobnie pierwsza restauracja gruzińska we Wrocławiu. Pomijając oczywiście fakt, że z Gruzją nie miała wiele wspólnego. Potem w tym ogromnym lokalu podjęto próbę otwarcia lokalu podobnego do pobliskiej Ambasady czy Przedwojennej z tanim alkoholem, ale nie wyszło. W końcu trafiło na Mango mama – ta indyjska restauracja nie przetrwała jednak próby czasu i wyniosła się kilkaset metrów dalej. India Concept ma zawalczyć o stworzenie tutaj czegoś nowego. Czy się uda?

Samo wnętrze wygląda… bogato. Ale jednak z klasą. Złoto łączy się tu z delikatnym różem, przestrzeń rozłożona na dwa poziomy aż prosi się o zapełnienie ludźmi. Póki co jednak podczas naszych wizyt raczej było pustawo. Wrażenie robi ogromna, buchająca mnogością aromatów otwarta kuchnia, a w toalecie cieszą takie niby pierdółki jak przybornik z najpotrzebniejszymi przyborami do higieny. Gdyby wprowadzić tu jeszcze trochę zieleni, na pewno nikt by się nie obraził.

MENU

Nie ukrywam, że liczyłem na nieco więcej. Możliwe, że to kwestia oczekiwań i wcześniejszych zapowiedzi, że miałoby to być coś na zasadzie Thali extra. Czegoś innego, lepszego, mocno różniącego się ofertą od protoplasty projektu. Poza pojedynczymi pozycjami oczywiście, takimi jak niespotykana raczej we Wrocławiu dosa. Z dostępnych opcji są więc mięsa – baranina, kurczak, krewetki oraz wege z serem paneer.

JEDZENIE

Co zjedliśmy? Rozpoczynamy od przystawek, w tym wspomnianej dosy. Dosa (30 zł) to naleśnik z soczewicy i mąki ryżowej, tutaj akurat w wersji z ziemniakami. Taki początek, to dobry początek. Delikatny naleśnik jest cieniutki i chrupie. Skrywa w swoim wnętrzu pikantną mieszankę rozdrobnionych ziemniaków z gorczycą i chili. To ostatnie nadaje lekkiej ostrości, która jednak jest jak najbardziej akceptowalna i pożądana w tej sytuacji. Do powtórki i to jak najszybciej.

Aloo Tikki (17 zł) to miękkie kotleciki ziemniaczane, pachnące kuminem i kolendrą. Przyjemna przekąska, choć nie tak atrakcyjna, jak vege samosy (14 zł). Moje ulubione, ogromne i napełnione ziemniaczanym farszem. Do tego odświeżający sos miętowy i można lecieć dalej, choć taka przystawka to w sumie bardziej jak danie główne.

Biryani z serem paneer (38 zł) to mój zdecydowany faworyt. Bogactwo smaków w tym cudownym ryżu powoduje uśmiech na mojej twarzy. Jest słodki i wytrawny zarazem, cynamononowy, kardamonowy, sypki, delikatnie ostry. Ślinotok pojawia się podczas samego pisania o tym daniu. Absolutne złoto. Butter masala (39 zł) z dodatkowym chlebkiem naan (9 zł) to pierwsza potrawa, która potwierdza wcześniejsze zapowiedzi o odrębności India Concept od Thali. O ile w tym drugim koncepcie zdarza się dostawać mięso dalekie od rozpadającego się, tak tutaj mamy do czynienia z kurczakiem niezwykle lekkim, delikatnym, mięciutkim. Sam sos kremowy, idący w słodki smak, bardzo pełny oraz pachnące chlebowo naany. Tikka masala (39 zł) to również klasyk, ale w porządnym wydaniu. Pomidorowy sos jest bardziej ostry, konkretny i ta miseczka potrafi zapełnić żołądek bardzo szybko i sprawnie.

PODSUMOWANIE

Jak wypada India Concept? Na pewno to miła wizerunkowa odmiana od Thali, choć obsługa jeszcze musi się trochę podszkolić, jeśli faktycznie ma stanowić pomoc dla osób niespecjalnie znających indyjską kuchnię. W środku jest pięknie, jedzenie smaczne, choć chciałoby się zobaczyć w menu może nieco więcej potraw niespotykanych w innych restauracjach w kraju. Zostawiam plusik, choć wydaje mi się, że jest jeszcze spore pole do rozwoju i faktycznego zostania liderem indyjskich restauracji w mieście. Na ten moment w kilku miejscach można zjeść dość podobnie.

India Concept

Kiełbaśnicza 7 a

FB


Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie