u Wędzonych – takiego mięsa trzeba nam we Wrocławiu

0
7293

Gdzie zjeść dobre mięso we Wrocławiu? Często prosicie mnie o odpowiedź na to pytanie i przyznam, że poza kilkoma miejscami nie znam zbyt wielu opcji. Właściwie to nie tyle co nie znam, co ich po prostu nie ma. I tak dość niespodziewanie na ulicy Szewskiej objawiła się restauracja u Wędzonych. Sprawdzamy!

u Wędzonych

ul. Szewska 27 a

FB

MIEJSCE

u Wędzonych to gastronomiczny koncept otwarty początkowo w Sopocie, a po zdobyciu popularności na Pomorzu właściciele nie postanowili eksplorować mocniej Trójmiasta, a przenieśli swoje siły do Wrocławia. Dlaczego stolica Dolnego Śląska? Tego nie wiem, ale jeśli to otwarcie wynika z wykonaniu odpowiedniego researchu dotyczącego ilości restauracji ukierunkowanych na dobre mięso, ktoś wykonał po prostu dobrą robotę. Typowo mięsnych projektów w Wrocławiu nie mamy zbyt wielu, a z tych najpopularniejszych na czoło wychodzą chyba Pastrami Summer oraz Meatologia.

Jeśli jednak możesz w okolicach Rynku wybrać trzy słabiutkie lokalizacje, to właśnie ten odcinek ulicy Szewskiej znalazłby się wśród nich. O ile latem jeszcze zbłąkają się tędy jakieś duszyczki, tak w zimie jest to trakt absolutnie zapomniany przez wrocławian. I w sumie trochę bez zdziwienia, bo faktycznie widzę to nawet po sobie, że raczej wybieram równoległą Kuźniczą, aby przedostać się dalej.

Sam lokal jest utrzymany w czarno-czerwonej kolorystyce, nie należy do największych, ale w przypadku słonecznej pogody sporo stolików wylądowało na zewnątrz. Idealnie w towarzystwie przejeżdżających tu co chwilę tramwajów.

MENU

Trzeba sobie jasno powiedzieć – wegetarianie będą się tu czuć nieswojo. Jest przejrzyście, bardzo mięsnie i choć lubię narzekać na brak pomysłu w restauracjach, tutaj jest temat przewodni. I bardzo dobrze. Co z tym menu? Ogólnie dzieli się ono na burgery oraz inne wędzone specjały, a do tego zamówić można trzy przystawki oraz jakieś sałatki. Są także dwie opcje dla dzieciaków. Wśród mięs rządzi pastrami i mostek, a także poliki wołowe oraz udka z kurczaka. Brzmi nieźle, chodźcie jeść!

JEDZENIE

Przyszliśmy w okolicach trzynastej na początku tygodnia, więc wielkich tłumów ciężko byłoby się spodziewać. I rzeczywiście tak to wyglądało. Poza nami jeszcze jeden zajęty stolik i tyle. Fakt faktem, sam lokal jest na tyle nieustawny, że wiele więcej osób wejść i tak nie dałoby rady. Zamawianie rozpoczynamy od dzieciaków, które do wyboru ze specjalnego menu mają pierogi z truskawkami oraz nuggetsy. Nic wymyślnego, ale akurat w takim miejscu te kurczaczki mnie nie drażnią. Zwłaszcza, ze okazały się bardzo przyzwoite, delikatne, a porcją za 19 zł najadło się dwóch chłopaków.

Ja poszedłem w full wypas (29 zł), choć pod tą nazwą nie kryje się nic odkrywczego. Ot, frytki z szarpaną wołowiną i sosem serowym. Taki trochę klasyk, ale ma kopnięcie. Frytki przykrywa solidna porcja dość słonego, niezwykle wyrazistego i soczystego mięsa. Z jednej strony wygląda to dobrze, z drugiej zazwyczaj wkurzam się podobnych przypadkach ze względu na rozmokłe fryty. Taki urok, a że frytki w każdej postaci kocham ogromnie, zostawiam tutaj jednak plusik.

Nie pal mostów (35 zł) to nie hasło z poradnika randkowicza, a nazwa kanapki. Nie byle jakiej kanapki, bo załadowanej rozpadającym się w ustach mostkiem wołowym z solidnym przerostem. Co jeszcze znajduje się w środku? Pikle, chili oraz sos BBQ. Prostota przede wszystkim, ale to zaliczam na plus. Bułka dobrze trzyma wszystkie składniki, nie jest przesadnie mokra, a mięso wybija się tu przyjemnie dymnym aromatem.

To the bone (41 zł) oznaczono w menu jako faworyta. Nie mogliśmy więc nie skosztować. To żebro wołowe podane na solidnej kości, a zapach całego dania niesie się już od momentu wyjścia pani kelnerki z kuchni. Solidna robota, nie ma co. Konkretny kawał żebra, skrywającego wewnątrz rozpadające się na włókna mięcho. Muszę przyznać, że takiego żeberka dawno nigdzie nie jadłem.

PODSUMOWANIE

Jak podsumować u Wędzonych? Cieszy mnie pojawienie się kolejnego mięsnego miejsca we Wrocławiu, bo BBQ traktowane było przez lata w naszym mieście nieco po macoszemu. Powoli zaczyna się coś dziać, a restauracja z Szewskiej zdaje się to potwierdzać. Pytanie podstawowe – kto ludziom z Trójmiasta doradził ten lokal i dlaczego to zrobił? Ciężka jest ta część Szewskiej, ale mam nadzieję, że obronią się smakiem. Łatwo nie będzie, ale trzymam kciuki, bo to co zjedliśmy, smakowało bardzo przyzwoicie. Wydaje mi się, że przydałoby się tu tylko większy nacisk położyć na kwestię piwa, bo co może lepiej smakować do dobrego mięsa, jak nie dobre piwo?

Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie

Total 25 Votes
3

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj