W połowie kwietnia przy ulicy Kościuszki we Wrocławiu otworzyła się nowa restauracja Diyo. Można w niej zjeść zarówno dania kuchni indyjskiej, jak i tajskiej.
Gdzie? Kościuszki 23
Przez kilka dobrych lat pod tym adresem mieściła się restauracja Dobra Karma. Ta zamknęła się jednak kilka miesięcy wcześniej i przez pewien czas lokal stał pusty. W połowie kwietnia otworzyła się nowa restauracja – Diyo. Na pierwszy rzut oka jej charakter nie jest zbyt oczywisty, ponieważ menu łączy w sobie dania kuchni indyjskiej oraz tajskiej.
Karta podzielona jest mniej więcej pół na pół jeśli chodzi o potrawy jednej i drugiej kuchni. Są więc noodle, tajskie curry, zupa tom yum, ale i biryani, butter chicken czy inne dania z pieca tandoor. Diyo otwiera się codziennie o 11, a zamyka o 21.30. W dwupoziomowym lokalu znajdziecie sporo stolików, więc nie powinno być problemów z miejscem.
Co zjedliśmy?
Rozpoczęliśmy od pakory w wersji wege (15 zł). Niezwykle chrupiącej, podanej z mocno pikantnym sosem. Zupa Tom yum z tofu (16 zł) to raz jeszcze solidna dawka ostrości, która konkretnie grzeje podniebienie. Nie jest to wersja z mlekiem kokosowym, przez co nie tak gęsta, ale wywar ma przyjemny, kwaskowaty posmak i zdecydowanie wystawiam tej zupie okejkę.
Chilli z kurczakiem (35 zł) to panierowany kurczak w słodkawo-ostrej marynacie. Danie podawane jest z ryżem, który delikatnie łagodzi odbiór potrawy, ale ponownie nie jest lekko z ostrością. Butter Makhani (36 zł) jest kremowym daniem z upieczonym w tandoor kurczakiem. W smaku dość płaskie, lekko ostre, z orzechowym posmakiem. Szkoda tylko, że podane obok chlebki naan należały raczej do tych przesadnie wysuszonych.
Koniec końców restauracja Diyo wypada pozytywnie, a to zestawienie obok siebie potraw indyjskich i tajskich wcale nie wygląda na szalony pomysł. Wręcz przeciwnie, może się nieźle sprawdzić.
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie