W Pinoli byliśmy już wcześniej, jedzenie zrobiło na nas spore wrażenie, ale z racji sporej odległości od naszego mieszkania, długo zajęło zanim ponownie zjawiliśmy się w restauracji będącej częścią Centrum Handlowego Ferio Gaj. W końcu jednak dotarliśmy i usadowiliśmy się w środku, choć ze znalezieniem wolnego stolika nie było łatwo. Menu nie zmieniło się w żadnym stopniu, więc wiedzieliśmy czego mniej więcej się spodziewać.
Bez zastanowienia zdecydowaliśmy się na świetny ostatnio krem z pomidorów (12 zł). Raz jeszcze postanowiłem dać szansę domowym frytkom (7 zł), które poprzednio były smaczne, choć nieco za miękkie. Jako dania główne wybraliśmy potrawy, których jeszcze nie próbowaliśmy, a więc – policzek wołowy (39 zł) oraz makaron ze szpinakiem i gorgonzolą (26 zł), w którym tagliatelle zastąpiliśmy penne. Nieco na deser, żeby spróbować więcej dań, poprosiliśmy o pizzę pół na pół, gdzie na jednej połowie znalazła się margherita dla mojej młodej siostrzenicy, a na drugiej – dla mnie – salami i jalapeno (23 zł).
Wystrój lokalu jest modernistyczny, z drewnianymi stołami i krzesłami, a także otwartym barem, tak, aby wszyscy klienci na bieżąco mogli obserwować proces przygotowywania potraw. Kolejny raz spore wrażenie wywarła na nas obsługa. Kelnerka, pomimo sporego ruchu, obsłużyła nas bardzo szybko, a dania lądowały na stoliku w zawrotnym tempie. Gorzej było z samym stolikiem, znajdującym się w samym rogu, w nieco depresyjnym, ciemnym miejscu.
To zdjęcie pochodzi akurat z pierwszej wizyty w Pinoli, ponieważ właściwie gdzieś zaginęło. Nieważne, krem z pomidorów z pianką z gorgonzoli i pesto z rukoli wyglądał dokładnie tak samo, idealnie. Bardzo wyrazista zupa, bardziej kwaśna niż słodka i delikatnie ziołowa. Jedna z lepszych we Wrocławiu.
Frytki smakują oryginalnie, to fakt, są własnoręcznie krojone, ale ponownie jakby wrzucone na zimny olej, mocno nasiąknięte i miękkie.
Penne ze szpinakiem i gorgonzolą, orzechami włoskimi i parmezanem. Wygląda dosyć banalnie, ale smakuje świetnie. Idealnie ugotowany makaron przeszedł smakiem szpinaku i dość ostrego sera. Całość została krótko zapieczona i podana w sporym naczyniu. Bardzo udana pozycja.
Najsilniejsza pozycja dnia, a więc policzek wołowy w sosie z czerwonego wina z dodatkiem korzennych przypraw oraz kaszotto buraczanym. Spora porcja, doskonały, aromatyczny pęczak. Policzek rozpadający się, z wyczuwalnymi przerostami tłuszczu i o korzennym smaku, który doskonale współgrał z całością.
Pizza okazała się najsłabszym elementem menu Pinoli. O ile dodatki były smaczne, salam pikantne, podobnie jak świeże jalapeno, ale już ciasto gumowe i jakby niedopieczone od spodu. Placek nie był w stanie udźwignąć niewielu w sumie dodatków i mocno nasiąkł od sosu.
Pomimo niezbyt smacznej pizzy, wizytę w Pinoli uznaliśmy za udaną. Zarówno makaron, jak i wołowina pozytywnie zaskoczyły smakami, a krem z pomidorów raz jeszcze zachwycił. Podoba się nam także klimat tego miejsca, panujący luz i otwarta kuchnia. Pinola jest zaprzeczeniem słabych restauracji w centrach handlowych. Warto tu wpaść zarówno w trakcie zakupów, ale i przyjechać z drugiego końca miasta.
Restauracja Pinola
ul. Świeradowska 51/57
facebook.com/pages/Pinola
Witam,
chciałbym zauważyć, że menu zmieniło się, może nie co do szaty graficznej ale co do zawartości 🙂 Np jest juz tylko jeden rozmiar pizzy, paru pozycji brakuje.
Pozdrawiam
jadałem wiele pizzy we Wrocławiu i akurat dla mnie Pinola N#1
jeżeli pizza jest „słaba” to następnym razem biorę danie 🙂
Dlatego Pizzę spróbowaliśmy tylko raz. Inne dania na duży plus.
Na mnie Pinola wywarła okropne wrażenie, ale to też może być jakiś wybitny pech. Pizze zamawiam w zupelnie innych lokalach, tamtym razem cos mnie podkusilo i zamowilam dwie wlasnie w Pinoli. Pizza, którą mi przywieźli była niedopieczona, ciasto surowe, cebula i pieczarki zupełnie niewypieczone, żywcem jakby ktoś kładł na już wypieczony placek, na dodatek kiedy chciałam spróbować kawałek, coś po niej spływało (może jajko?, sama nie wiem co to było), po kęsie wyplułam i wyrzuciłam obie.
To ciasto pizzy to raczej tylko pech 😉 Często jadałam i zdarza mi się nadal zamawiać pizzę z Pinoli, ciasto, przynajmniej mi się trafiało, cienkie, chrupiące i trzymające całość :> Polecam może kiedyś spróbować znowu.
But for this article were concentrating on foods that most people automatically imagine once they think protein or protein rich foods.
If this isn’t best weight loss trick you ever heard then I do not know what’s going to work with you.
) to „just have one” muffin or cookie or little bit of slice.
Zamówiliśmy stolik i okazało się, że nie ma możliwości płacenia osobnych rachunków. Trzeci Świat to mało powiedziane. Na pewno nigdy już tam nie przyjdę.