Po pierwszym dniu trwania festiwalu RESTAURANT WEEK pojawiło się sporo pytań odnośnie tego, w jaki sposób należy przyjść na zaplanowaną kolację, jak zachowywać się przy stole, czy do wydarzenia należy podejść bardzo poważnie czy raczej luźno.
Przestrzeganie zasad Savoir vivre może nie odeszło jeszcze do lamusa, ale wydaje się, że w ostatnich latach straciło na ważności. Rozglądając się dookoła podczas wizyty w restauracji, można odnieść wrażenie, że powstało swego rodzaju ciche przyzwolenie do łamania podstawowych zasad etykiety. I nie chodzi mi wcale o sztywne trzymanie się zasad w najdrobniejszych szczegółach, ale o przestrzeganie podstawowych, pozwalających nam nie skompromitować się podczas wspólnego posiłku w restauracji. Oczywiście o tak standardowych sprawach jak odsunięcie krzesła kobiecie czy mówienie z pełnymi ustami wspominać nie będę. Chciałbym przybliżyć kilka spraw, mogących sprawić problemy.
Jak więc jeść, żeby nie było wstydu?
SMACZNEGO!
Wbrew przekonaniom wielu i wpajanym nam od przedszkola zasadom, staramy się nie rozpoczynać posiłku od sakramentalnego stwierdzenia „smacznego”. Owszem, jeśli ktoś powie do nas „smacznego”, odpowiadamy „dziękuję”, ale nie wychylamy się pierwsi.
BEZ FALSTARTU
Zacznijmy posiłek dopiero, kiedy przed wszystkimi gośćmi pojawią się talerze z jedzeniem.
PO CO TA SERWETKA?
W restauracjach z obsługą kelnerską, po zajęciu miejsca, znajdziecie przed sobą elegancko zawiniętą materiałową serwetkę. Na talerzu lub z jego lewej strony. Nie myślmy, że jest to dekoracja, nie. Rozkładamy ją na kolanach, bez zbędnego wymachiwania. Po zakończonym posiłku połóż serwetkę po prawej stronie talerza.
GDZIE TE RĘCE?
Nie wykładamy się na stole, nie opieramy łokciami, nie wypada, po prostu. Najlepiej aby obie dłonie leżały na stole, swobodnie, bez zabaw sztućcami.
SZTUĆCE!
Po pierwsze – jeśli przyszliśmy na kolację z kobietą, nie bierzemy sztućców do ręki przed nią. Po drugie – sztućce ułożone są według kolejności, w jakiej podawane będą dania, więc rozpoczynamy posiłek używając tych ułożonych najdalej od talerza.
Staramy się nie jeść na raty – raz wzięte do ręki sztućce odkładamy najlepiej dopiero po zakończonym posiłku. Nie wymachujemy nimi, próbujemy nie sprawiać wrażenia, jakbyśmy chcieli zaraz zamordować leżącą przed nami potrawę. Nie naciskamy, tylko kroimy dania.
No dobra, ale jak posługiwać się tymi wszystkimi widelczykami, łyżeczkami, nożami?
Największym mitem jest jedzenie ryby dwoma widelcami. Zapomnijcie o tym! To relikt PRL-u. Rybę je się widelcem oraz szerokim nożem, którym jednak nie kroimy, a jedynie oddzielamy kolejne części. Inaczej wygląda sprawa w wypadku ryb marynowanych i wędzonych. W tym wypadku pomagamy sobie zwykłym widelcem i nożem.
Sporo problemów może nastręczyć także spożywanie pieczywa. Jeśli jest ono dołączone do dania, to przede wszystkim go nie kroimy. Możemy urywać ręką niewielkie kawałki, możemy je smarować, ale nie kroimy.
Jedynymi sztućcami, jakimi możemy nakładać jedzenie do ust, są łyżka i widelec. W przypadku zostawienia części potrawy na nożu, nie starajmy się jej zlizywać.
Pewne kłopoty pojawiają się także przy okazji wizyty we włoskiej restauracji. Zamawiając makaron typu spaghetti musimy być świadomi, że je się go przy pomocy szerokiej łyżki oraz widelca. Używający do tego jedynie widelca Włosi pewnie lekko się w tym momencie uśmiechają, ale oni wprawiają się od najmłodszych lat. My na spokojnie możemy sobie pomóc łyżką, która uchroni nas przed zbędnym pochlapaniem. Nóż nam się tutaj nie przyda.
Przerywając jedzenie zupy, należy odłożyć łyżkę do talerza. Natomiast kiedy skończymy, łyżka ląduje na podstawce, na której znalazł się talerz z zupą. Z kolei zakończenie spożywania głównego dania oznaczamy ułożeniem sztućców równolegle, na godzinę 5.20.
Umiejętność posługiwania się sztućcami to ważny element komunikacji z kelnerami, którzy widząc ich ułożenie mogą szybko zareagować.
TEMPO, TEMPO!
Dostosujmy szybkość swojego jedzenia do współtowarzyszy, aby nie doprowadzić do krępującej sytuacji, w której będziemy czekać z pustym talerzem na innych, jednocześnie stwarzając wrażenie wywierania presji na innych.
NIE WSTYDŹ SIĘ PYTAĆ
Ten podpunkt pośrednio tyczy się także sztućców. Jeśli czegoś nie wiesz, nie jesteś pewien, choćby tego w jaki sposób zjeść homara, kraba czy inne owoce morza, pytaj. To nie wstyd, nie żyjemy w szerokościach geograficznych, w których ich spożywanie należy do codzienności. Dyskretne zapytanie kelnera na pewno nie zostanie odebrane jako gafa.
KELNER TEŻ CZŁOWIEK
Odnoszę wrażenie, że kelnerzy w Polsce nie są odpowiednio szanowani, a to wielki błąd, bo ich praca to ciężki kawałek chleba. Kilkugodzinna interakcja z klientami, z których każdy zadaje te same pytania, wymaga jakby na sali był tylko on, nie należy do najłatwiejszych. Dlatego warto pomyśleć, kiedy przyjdzie nam do głowy pstryknięcie na kelnera, jak w jakimś podrzędnym barze. Dla sprawnego kelnera wystarczy krótki wzrok klienta, aby wiedzieć, że należy podejść do stolika.
Przy tej okazji warto też wspomnieć o napiwkach. W Polsce większość restauracji nie dolicza się serwisu do rachunku. Kiedy uważamy, że obsługa spisywała się dobrze, pomogła nam przy wyborze dań, doceńmy to i zostawmy napiwek. 5%, 10%, to już zależy od jakości obsługi i zasobności naszego portfela.
Aha, nie pomagajcie kelnerowi w sprzątaniu. Zazwyczaj wynika z tego więcej problemów.
MOJA PORCJA JEST ZA MAŁA…
To kwestia przyzwyczajenia Polaków. Skoro idę do knajpy, muszę się najeść na cały dzień. Nie, tak to nie działa. Już nie. M.in. takie festiwale jak RESTAURANT WEEK uczą kultury jedzenia w restauracji, poszerzają świadomość Polaków. Coraz więcej restauracji skupia się na jakości podawanych dań, nie ich wielkości. A, jak wiadomo, za jakość się płaci. Stąd mniejsze porcje, ale dopracowane w najmniejszych szczegółach, przy użyciu wysokiej jakości produktów. Sezonowana wołowina kosztuje dużo więcej od tej ze standardowej hodowli, świeże krewetki to droższa zabawa od tych mrożonych, itd. Dlatego w tej samej cenie otrzymamy może mniej, ale przyjemność z jedzenia dokładnie wyselekcjonowanego produktu wynagradza wszystko. Mniej, ale lepiej, jesteśmy za.
… A W ZUPIE PŁYWA WŁOS
Takie sytuacje się zdarzają. Do zupy czasami trafi włos, a kucharz przesmaży stek. Jeśli coś nie pasuje wam w zamówieniu, jest pomylone lub wydane w zły sposób, poinformujcie o tym kelnera, ale po cichu, nie robiąc wielkiej afery na całą restaurację.
POCZEKAJ, TYLKO WRZUCĘ FOTKĘ NA INSTA
Znak czasów. Cała historia mojego bloga opiera się niejako na robieniu zdjęć jedzeniu. Fotografię należy wykonać dyskretnie, a do social mediów wrzucić ewentualnie po spotkaniu. Oczywiście dużo zależy od tego z kim spożywamy posiłek. Jeśli to bliscy znajomi, to pewnie przeżyją (moi przyjaciele wiedzą, że najpierw trzeba zrobić foto, później jeść), ale w przypadku kolacji biznesowej wypadałoby zachować fotograficzną wstrzemięźliwość.
O rozmowach przez telefon podczas posiłku wspominać nie muszę, prawda?
Oczywistością jest fakt, że Savoir vivre przestrzegany w każdym, nawet najmniejszym punkcie zwyczajnie przestaje powoli pasować do obecnych czasów. Możemy sobie pozwolić na więcej swobody od poprzednich pokoleń, ale musimy także potrafić dostosować swoje zachowanie do konkretnej sytuacji. Inaczej je się w barze mlecznym, inaczej w osiedlowym bistro, a czym innym jest posiłek w restauracji z kategorii fine dining. Chociażby telefony weszły na tyle mocno do naszego życia, że chyba musimy się pogodzić z ich obecnością podczas posiłku, aczkolwiek w jak najbardziej ograniczonym wymiarze.
Niezmienne pozostają jednak zasady uniwersalne, niezależne od czasów i technologii. Bo chyba nie trzeba nikomu wspominać, że mlaskanie w restauracji jest nie na miejscu, a żadnemu mężczyźnie przypominać o pomocy w zdejmowaniu płaszcza kobiecie.
Idąc do restauracji zachowujmy się tak, jak chcielibyśmy, aby zachowywali się inni. Na luzie, bez specjalnego sztywniactwa, ale pamiętając o podstawowych zasadach, a także o tym, że po drugiej stronie, ze strony restauracji, także pracują ludzie i warto ich docenić. Niech posiłek spożywany w restauracji będzie przyjemnością dla nas, naszych współtowarzyszy, ale i gości obok.
Ważne jest też by nie mlaskać podczas jedzenia, nie siorbać podczas picia, poza tym, kiedy jemy np.łyżką, często nie zwracamy uwagi, by nie uderzać łyżką o zęby, gdyż nie powinno się wkładać łyżki do ust, lecz przykładać ją do ust tak, by zawartość łyżki ”pobrać” ustami, a nie sciągać zębami, co powoduje głośny odgłos uderzania metalu o zęby. Inną rzeczą godą uwagi jest trzymanie łokci przy sobie, a nie szturchanie nimi sąsiadów, kieliszek do wina trzymamy za nóżkę, nie za czarę!!, podczas jedzenia , gdy chcemy na chwilę odłożyć sztućce, powinny one znaleźć się na talerzu, a nie po bokach – oparte rękojeściami o blat stołu. Inna sprawa, jak powinno prawidłowo trzymać się sztućce. Ile razy widzę w restauracjach, ja k młodzi ludzie nieprawidłowo trzymają je, to wygląda tak, jakby trzymali drewnianą kopyść ( czyli całą garścią), żeby zanużyć ją we wspólnej wiejskiej misie z jadłem. Albo jeszcze inaczej -co mnie i irytuje i śmieszy za razem – trzymanie sztućców ( baaardzo powszechne, acz nieprawidłowe!!) w sposób identyczny dla obu rąk – tak, jak txymanie długopisów!! Jest to nieporęczne, ludzie jedzą niezdarnie ”walcząc” , by kęs nie spadł ze sztućców …Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach, prawidłowy sposób ich trzymania, został wyparty, przez wygodnictwo , niewiedzę i ignorancję -niestety!!, co jest pewnego rodzaju nonszalancją i manifestowaniem pozornej wolności, a tak naprawdę, widać słomę z butów i brak ogłady i wykształcenia. Tempo jedzenia powinno być dostosowane do wszystkich gości, czyli nie jemy łapczywie,kto szybciej, by zdążyć wziąć dokładkę( póki jest, bo może zabraknąć!!), ale nie jemy też jednego kęsa na godzinę, by innym nie wydać się łapczywym, głodnym itp. Nie powinno się też sciągać widelcem z noża ”resztek”przyklejonego doń pokarmu, nie gestykulujemy żadnym ze sztućców, a już nigdy, nie uderzamy sztućcem o szklankę, kieliszek – na znak, że chcemy mieć głos ( by np.wznieść toast, i w ten sposób prosimy na chwilę o ciszę).
Tekst bardzo interesujący, jednak mogłoby się wydawać, że niepotrzebny. Czy naprawdę w dzisiejszych czasach są ludzie, którzy nie wiedzą o tak podstawowych zasadach? Wolałabym myśleć, że nie 😉 Co do samej treści mam tylko jedno zastrzeżenie, a mianowicie – łyżka do makaronu? Naprawdę? Jedzenie spaghetti nie jest skomplikowaną czynnością, fizyka jądrowa to nie jest. W ten sam sposób zawija się makaron na łyżce, jak i na talerzu. Szczególnie jeśli tak dokładnie opisujesz użycie sztućców do poszczególnych potraw, przy tej rozpisce wzmianka o jedzeniu spaghetti łyżką i widelce wydaje się być nieadekwatna. Mam nadzieję, że jeśli faktycznie ktoś nie wie, jak się zachować przy stole, to traf do niego ten tekst 😉
Dzięki za opinię:)
Niestety, obawiam się, że takich osób jest jeszcze sporo:)
Bardzo dużo racji w tym co mówisz… jest jedno ale! Siorbanie szczególnie przy zamówieniu na prawdę dobrej kawy musi zostać wybaczone. Niestety lub stety do tego musimy się przyzwyczaić! Kawa smakuje w pełni pita wg zasad 🙂 Co do trzymania sztućców… wydaje mi się, że jeżeli ludzie jedzą i pokarm im nie spada, a przy tym jest im wygodnie, to dlaczego mają zmieniać swój nawyk?
Bardzo fajny, przydatny artykuł 😉 Bardzo dużo w nim prawy 😉