Pod koniec poprzedniego tygodnia trafiłem gdzieś w internecie na informację o FLOW, jednej z najważniejszych imprez zaplanowanych na ten rok w ramach Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Od początku zainteresowała mnie idea wydarzenia – przedstawienie niezwykłych losów naszego miasta w artystycznym wydaniu, a że historia Wrocławia jest jednym z moich koników, postanowiłem uczestniczyć w jak największej ilości performensów i spektakli, składających się na FLOW, które zostało zwieńczone efektownym multiwidowiskiem. Ale po kolei.
Pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę stacji wynajmu roweru miejskiego, sądząc, że właśnie rower pomoże nam przemieszczać się pomiędzy kolejnymi przystankami FLOW, których dookoła Odry i Ostrowa Tumskiego zostało rozstawionych kilka. Niektóre zresztą nie miały stacjonarnego charakteru, a wrocławianie oraz przyjezdni goście przemieszczali się w ich ramach wraz z artystami.
Po drodze co i rusz napotykaliśmy na stojące na ulicach szafy, które oczywiście nie znalazły się tam przypadkowo. Dwadzieścia szaf ustawionych w strefie „Puk puk, kto tam?” dawało możliwość zostawienia kartki z wiadomością dla przyszłych pokoleń, bo całe FLOW polegało właśnie na połączeniu historii, teraźniejszości oraz przyszłości Wrocławia.
Pierwszym weekendowym wydarzeniem sobotniego FLOW była opowieść „Pewna historia„, a więc uliczny performens, podczas którego widzowie podążali za aktorami od Placu Nowy Targ aż do Parku Słowackiego. Same tytułowe historie przedstawiały niespisane wcześniej wydarzenia z życia wrocławian sprzed lat. M.in. jedną z nich była opowieść o bitwie w kolejce po świątecznego karpia w Hali Targowej. Ciekawym zjawiskiem było obserwowanie reakcji mijanych po drodze mieszkańców Wrocławia i turystów, dopytujących o co w całym evencie chodzi. Co ważne, z każdą stacją „Pewnej historii” za artystami zbierał się coraz to większy tłumek.
Kolejna stacja to już mocno kulinarne klimaty, a więc „Marmolada” w Ogrodzie Botanicznym. Działo się tu sporo, poczynając od niezliczonej ilości dżemów wszelkiej maści, po wspomnienia z rodzinnych domów, przygotowane przez polsko-niemiecką grupę. Byli więc i przesiedleńcy podróżujący z walizkami, były stoiska z marmoladami wprost od babci, była też historia miłosna. Dużo się działo, ciekawie, a przede wszystkim z udziałem wrocławian.
Wszędzie dotrzeć nie byliśmy w stanie, musieliśmy więc ograniczyć się do kilku lokalizacji. Jedną z nich była Wyspa Bielarska, na której warsztaty prowadzili ludzie z Fundacji Onewater.pl. To była gratka zwłaszcza dla dzieci, no, i także trochę dla ojców. Każdy mógł skonstruować swoją łódkę, a na koniec wodować ją w basenie.
Całość popołudniowych wydarzeń złożyła się na FLOW I, z kolei wieczorem, o 21 z minimalnym spóźnieniem, przyszła pora na FLOW II, a więc kropkę nad i, cudowne podsumowanie dnia.
FLOW II – Wrocławska Kantata, obserwowana przez około 50 tysięcy osób, stanowiło ukoronowanie zaplanowanego w każdym szczególe dnia. FLOW II to multiwidowisko, w którym udział wzięło 600 artystów i 45 łodzi oraz niezliczona liczba laserów. W oczekiwaniu na 21.00 siedzieliśmy na piwie w Targowej i w pewnym momencie w osłupieniu przypatrywaliśmy się tłumom podążającym na Bulwar Dunikowskiego. Wydawało się, że oto nad Odrę schodzi się połowa Wrocławia, a jednocześnie, z każdą minutą wielowymiarowego, przedstawiające historię polskiego Wrocławia, widowiska, zdawaliśmy sobie sprawę, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym. I tylko żałować mogli ci, którzy w tym samym czasie wybrali oglądanie jednego z meczów EURO 2016.
Muszę Wam przyznać, że jeszcze długo po zakończeniu FLOW II nie mogliśmy dojść do siebie, z wrażenia, pełni emocji, podekscytowania. Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że nie są to wydarzenia dla ograniczonej ilości osób. FLOW przez całą sobotę połączyło wrocławian, zaangażowało, edukowało. To było widowisko, którego Wrocław potrzebował, podkreślające tożsamość miasta, pokazujące jak wiele stolica Dolnego Śląska musiała przejść, aby stać się jedną z najważniejszych wizytówek Polski w Europie. Tym bardziej warto śledzić co będzie się działo przez kolejne miesiące w ramach Europejskiej Stolicy Kultury. W samym czerwcu pozostało do zaliczenia jeszcze mnóstwo ciekawych wydarzeń.
Ale co to ma wspólnego z kulinariami poza marmoladami do kupienia?
Wrocław, taki szczególik.