Za każdym razem, kiedy tylko usłyszę o nowej meksykańskiej miejscówce we Wrocławiu sytuacja się powtarza – trzęsę uszami, moje serce zaczyna bić szybciej, a w głowie pojawia się nadzieja, że w końcu ktoś zrobi to z sercem i poprawnie. No i cholera, zrobił. El Gordito znaczy się i cała ekipa stojąca za tym niepozornym lokalikiem na Armii Krajowej.
Samo towarzystwo jest po części trochę szemrane – klasyczny chińczyk, pizzeria (?) Kalimera, druga odsłona tostów U Witka, ale przynajmniej mocno gastronomiczne, więc jest na czyim tle się wyróżniać. El Gordito wystartowało na początku czerwca, mając w zamyśle rozwój w meksykański bar z kilkoma dostępnymi pozycjami na stałe. Pierwsze dni to jednak głównie eksperymenty z tacos i choćby za sam ten fakt należy się spory szacunek, bo widać tu przemyślany koncept, brak porywania się rzeczy niemożliwe i skupienie na jakości konkretnego produktu.
Lokal nie bez przyczyny nazywa się El Gordito. Gordito to człowiek przygotowujący tacos, wyrabiający ręcznie ciasto, i tak właśnie dzieje się na Armii Krajowej. Właściciele sami zajmują się produkcją tortilli z mąki kukurydzianej, co jest fenomenem na skalę całego kraju. Większośc tex-mexowych miejscówek używa gotowych, nie najgorszych, ale jednak gotowych placków, dlatego tym większe brawa za odwagę, dopracowanie odpowiedniego składu i więcej niż przyzwoity efekt.
Osobiście walczę z tacos w domu, próbując ugnieść jak najlepsze tortille, ale efekty są co najwyżej średnie. Tacos w El Gordito są miękkie, nie pękają i wprowadzają charakterystyczny, słodko-mączny posmak. W menu dostępne są cztery różne wersje, a że istnieje możliwość zamówienia ich wszystkich w jednym zestawie, wybieram ten właśnie kierunek, aby mieć wgląd w cały przekrój oferowanych opcji. Za cztery sztuki płacę 24 zł, pojedyncze taco to koszt 7 zł. Al Pastor to jedna z najbardziej klasycznych wersji, z wieprzowiną, ananasem, cebulą i naturalnie nieodzowną w kuchni meksykańskiej kolendrą. Imponuje mi zarówno sama tortilla, jak i soczyste kawałki mięsa oraz doskonały wręcz balans pomiędzy słodyczą, wytrawnością i kwaśnym smakiem. Po takim początku, dość łapczywie kosztuję także tacos papas, z ziemniakami w sosie adobo, pomidorami, awokado i jalapeno. Sam długo biję się z myślami, ale w końcu dochodzę do wniosku, że właśnie to zestawienie najbardziej przypadło mi do gustu. Niebywale mieszają się tu delikatna ostrość i lekka paloność, dostarczając tak prawdziwych, charakterystycznych dla tej kuchni, prostych połączeń smakowych. Chili con carne to z kolei nieco cięższy kaliber – dużo mielonego, zatopionego w gęstym sosie mięsa z wygładzającą całość śmietaną oraz kolendrą, wiadomo. Tinga de pollo zostawiam sobie na koniec, dzięki czemu po wyjściu w ustach pozostaje mi przyjemne wspomnienie pomidorowo-kuminowego sosu, w jakim upieczono kurczaka. Świetne to było, cholernie świetne.
Dodatkowo możecie zamówić salsy. Moje guacamole (3.50 zł) potrzebowało skropienia podaną obok limonką, aby zwiększyć moc i wyrazistość. Poza tym było takie, jak być powinno – z zaznaczoną grudkowatą teksturą kremowego awokado, trzykolorowe i nieźle orzeźwiające podczas panującego upału, nadające tacos niezbędnej lekkości.
Przyznam, że tacos w El Gordito rozłożyły mnie na łopatki, a ich wspomnienie do teraz pozostaje żywe w mojej głowie. Wrócę tak szybko jak się da i Wam zalecam to samo, póki jeszcze nie ma kolejek. Doskonałe tacos z własnoręcznie wyrabianymi tortillami – El Gordito, szacunek i wielkie brawa!
El Gordito
Armii Krajowej 14 b/1
Ale Kalimere to Ty szanuj, to już klasyk osiedlowych placków 🙂
Skuszony recenzją dziś wraz z żoną spróbowałem – nie żałuję i pewnie tam jeszcze wrócę. Jest pysznie, a obecność hiszpańskojezycznych gości tylko to potwierdza.