Letni okres sprzyja wędrówkom po mieście w poszukiwaniu miejsc do wypoczynku. Wcześniej zwiedziliśmy wszystkie miejskie plaże, także te bez… piachu, aż w końcu przyszedł czas na najbliższą naszemu sercu lokalizację – Przestrzeń. Dlaczego najbliższą? Otóż Przestrzeń mieści się jeszcze na terenie kompleksu Stadionu Olimpijskiego, a jak wiadomo, zaraz obok swoją siedzibę ma Akademia Wychowania Fizycznego, gdzie razem z żoną studiowaliśmy. Lata spędzone na uczelni wspominamy z rozrzewnieniem, dlatego też zawsze z wielką przyjemnością wracamy w te okolice, aby spędzić choć kilka minut. Choćby na kawę do Małej Czarnej. Tak się tylko zastanawiam – co by było, gdyby w trakcie naszych studiów istniała taka Przestrzeń. Obecność na zajęciach stanęłaby pod dużym znakiem zapytania.
Przez lata zielony teren na skrzyżowaniu ulic Paderewskiego i Mickiewicza zajmowany był przez komis aut Velta, a od jakiegoś czasu stał niezagospodarowany. Do momentu, aż ktoś nie wpadł na pomysł na otwarcie miejsca do wypoczynku pod chmurką. Niesamowicie to wszystko wygląda od pierwszego momentu po przekroczeniu bramy wejściowej. Teoretycznie przeszkadzać powinny szumy pochodzące od otaczających z dwóch stron ruchliwych ulic oraz jeżdżącego co i rusz tramwaju, ale po wejściu po prostu się o nich zapomina. A może zwyczajnie drzewa zbierają wszystkie hałasy? W każdym razie jest cicho, można rozłożyć się w spokoju na leżaku, podrzucić dzieci do piaskownicy z minimalistycznym placem zabaw, a wieczorową porą wpaść na film do kina plenerowego.
Z mojej perspektywy sporym plusem jest obecność dwóch food trucków, a także całkiem przyzwoicie zaopatrzonego baru. W końcu ciężko chilloutować bez żadnych dodatkowych przyjemności. Jedynym problemem, na jaki zwróciliśmy uwagę, była obecność bezpańskich (?) psów, które nie dość, że przeszkadzały nam w jedzeniu, warując przy stoliku, to jeszcze co chwilę wskakiwały do kontenera barowego, co z higieną niestety niewiele ma wspólnego.
Żona rozkłada się z dzieciakami przy piaskownicy, ja udaję się do baru w celu nabycia drogą kupna najnowszego wypustu z Browaru Stu Mostów, piwa w stylu berliner weisse z dodatkiem porzeczek – bardzo udanego zresztą, a także jedzenia dla całej ekipy. Food truck Pan Fisz oferuje kilka rodzajów ryb, krewetki i kalmary w panierce, natomiast Tentego food&drinks specjalizuje się w gofrach. Z pierwszej opcji wybieram fish&chips (22 zł) oraz dorsza w panko (22 zł), z kolei z drugiego auta gofra z masą krówkową, malinami i bitą śmietaną (15 zł).
Czas oczekiwania nie należy może do najkrótszych, ale umówmy się – przyszliśmy tu odpocząć i się wyluzować, a nie gonić i wykłócać się o trzy minuty. Na początku trafiają do nas dwie pozycje z menu przyczepy sygnowanej nazwą Pan Fisz. Na pierwszy rzut oka to porcje dla sumity, głównie ze względu na ilość frytek. Całość podana na podkładce imitującej gazetę, z mnóstwem frytek i sosem oraz surówką lub groszkiem. Dorsz w panko to solidny kawał soczystej ryby z przyjemnie chrupiącą panierką. Zresztą, panko zawsze robi robotę, i tak samo jest w tym wypadku. Nutę orzeźwienia wprowadza lekko kwaśny sos tatarski, co nie zmienia faktu, że nie jest to propozycja dla osób nadmiernie dbających o swoją linię. Fish&chips nieco zawodzi, a to dlatego, że grubość przesadnie nasączonej tłuszczem panierki jest nieproporcjonalna do znajdującej się wewnątrz ryby. Jej smak ginie w pośród tłuszczowych aromatów.
Na osłodę wjeżdża gofr z Tentego food&drinks. Podzielony na cztery części, chrupiący od zewnątrz i cudnie puszysty w środku. Nasza pozycja to coś dla łasuchów absolutnie zakochanych w słodkościach. Kompozycja bitej śmietany i masy krówkowej powoduje, że po dwóch ćwiartkach brakuje już chętnych na dalszą konsumpcję, a z pomocą przychodzi wspomniany na wstępie pies, który postanowił podkraść coś ze stolika.
Przestrzeń z automatu wpada do czołówki moich ulubionych letnich miejsc w mieście. Jest mnóstwo miejsca, jest zielono, jest przyzwoite jedzenie, miejsce dla dzieciaków i dobre piwo. Dodatkowymi atrakcjami są koncerty i kino plenerowe, więc nikt nie powinien zbytnio narzekać. Ja jestem zdecydowanie na tak.
Przestrzeń
Paderewskiego 35
mamy blisko do Przestrzeni więc też bywamy, fajne miejsce 🙂 a psy raczej lokalne, chyba właścicieli 🙂
Z Pan Fish’a polecam mirune w tempurze z ich lokalu stacjonarnego.
Jakie bezpańskie, toż to Pan Piorun i Pani Shila.
Spoko, ale skąd miałbym o tym wiedzieć:)