Od pewnego momentu, a dokładnie od publikacji mojego zestawienia najlepszych śniadań we Wrocławiu, narzekałem trochę, że brak w mieście kolejnych śniadaniowych miejscówek z jajem. Kiedy skończyła się era niesmacznych croque madame, rozpoczęła kolejna – kanapek z czymkolwiek i koniecznie rukolą. Na szczęście na horyzoncie znajdują się pewniaki w postaci Dinette czy w kontakcie, a moją ciekawość wzbudziło rozpoczęcie romansu z porannymi posiłkami ekipy Jaffa Bar&Market na Placu Solnym.
Jak można było się domyślać, do typowo bliskowschodnich klimatów dołączono elementy bliskie również naszej szerokości geograficznej, tworząc zestawienie całkiem interesujących pozycji śniadaniowych. Kiedy wpadam na Solny, na zewnątrz panuje tak ogromny upał, że świadomie wybieram wnętrze lokalu względem sporego ogródka ustawionego wzdłuż kamienicy zdobionej kolorowym neonem.
Pierwszym razem na dzień dobry zamawiam szakszukę klasyczną (17 zł). Podana na picie szakszuka to strzał w dziesiątkę, w pewnym sensie kojarzy mi się z tym, co dostałem na talerzu w warszawskim Shipudei Berek. Sam specjał bliskowchodniej kuchni idzie w słodką, paprykową stronę, ale ze sporą ilością kuminu oraz pulchnym, dobrze wyrośniętym, mięciutkim pieczywem oraz jajkiem w koszulce i pokruszonym serem. Jest dobrze. Dobrze jest też z wielkością zestawu, jaki chciałem zjeść w pojedynkę. Śniadaniowy zestaw mezze (35 zł) to wielka taca wypełniona różnorodnymi, kolorowymi potrawami. Na początek to, czego bym się czepił. Fajnie, gdyby udało się przygotować jajecznicę, która nie będzie sucha. Falafele, mimo, że same w sobie delikatne, to niezłe smakowo i niestety trochę zbyt suche. Świetny za to jest hummus. Świeżutki, pachnący ziołami, ubogacony kolendrą i słodziutkim, lekko kwaśnym granatem. Gładki twarożek tworzy z ogórkiem i pomidorem namiastkę domowego śniadania, zwłaszcza z dołączoną do zestawu chałką. Interesująco wypada intrygująca sałatka z buraków, a sos miętowy pysznie orzeźwia, że z chęcią wyjadam go, maczając jedynie pitę. Pamiętajcie jednak, aby nie podchodzić do tematu tak ambitnie, jak ja i bierzcie mezze na dwie lub trzy osoby. Na zakończenie coś słodkiego, choć za słodkościami na śniadanie nie przepadam. Na szczęście skorzystał kolega. Chałka z czekoladą i truskawkami (14 zł). Takie proste, nieskomplikowane, a uruchamiające ślinianki już samym wyglądem. Chałka, jogurt, roztopiona czekolada oraz skrojone w plastry truskawki. Jeśli kochacie śniadania na słodko, nie możecie opuścić tej pozycji.
Śniadaniowa Jaffa nie zawodzi. Nie szokuje też niczym nowatorskim, ale chyba nie taki był cel tych śniadań. Jest nieźle jakościowo, ceny nikogo nie powinny przerazić, natomiast wielkość potraw stanowi niemałe wyzwanie dla każdego, kto nie potrzebuje dwóch tysięcy kalorii z rana. Mezze wydaje się być ekstra opcją na wspólne śniadanie w większym gronie, do gustu przypadła mi szakszuka, a i hummus należy do grona tych, które z chęcią powtórzę. Biorąc pod uwagę raczej beznadzieję rynkowych śniadaniowni za wyjątkiem kilku miejsc, oferta Jaffy rysuje się pozytywnie i daje nadzieję na zjedzenie czegoś smacznego.
Jaffa Bar&Market
Plac Solny 14