Często pytacie w komentarzach – co zamówić na dowóz we Wrocławiu na Krzykach, Psim Polu, centrum, itd. Postanowiłem więc rozpocząć cykl przedstawiający kolejne części miasta, aczkolwiek nie dzieląc ich na poszczególne dzielnice, a na cztery strefy wyznaczane przez kierunki geograficzne. Rozpoczynamy od południa stolicy Dolnego Śląska, a swoje propozycje dostępne w aplikacji Wolt ograniczyłem do południowej części Wrocławia, zamkniętej umownie ulicami Grabiszyńską, rondem przy Powstańców Śląskich i Krakowską. Poniższe zestawienie to miks miejsc, w których jadam w normalnych okolicznościach przyrody, a także podczas pandemii w ramach akcji #wspieramgastro.
Wybór Shrimpów jest tak oczywisty, jak to, że w Polsce nie ma zimy. Ich krewety stanowią idealną wersję obiadową, zwłaszcza dla moich chłopaków, którzy za tempurę oddadzą nawet czekoladki. Tylko koniecznie z podwójną porcją sosu mango. Shrimp to jednak nie tylko krewety w panierce, ale i ogromne, a także pięknie pachnące zupy – kokosowa czy tom yum lub klasyka nad klasykami, czyli krewetki w czosnku. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, krewetkożercy!
Jestem wiernym fanem Yemsetu od czasów pierwszej lokalizacji na Karłowicach, ale chętnie zajeżdżam także na Krzyki, gdzie w menu pojawia się m.in. mój ulubiony Spicy Miso ramen. Jakie to jest cholernie dobre! Musicie spróbować. Zapamiętajcie tę nazwę, kiedy tylko przydarzy Wam się syndrom dnia poprzedniego lub chłód na zewnątrz nie pozwoli wynurzyć się z domu. Rameny z Yemse2 rozgrzewają, ale przecież historia tejże restauracji to także świetne sushi. Nikt nie ładuje do rolek czy nigiri tyle dobrej ryby, co oni, sprawdzone info.
Miałem marzenie, aby w tym roku wybyć do Gruzji na wakacje, ale jakoś tak się wydarzyło, że pewna koronka skutecznie storpedowała te plany. Wakacje na wschodzie zostały odłożone, ale lubię wracać do gruzińskich smaków. Chinkalnia działa we Wrocławiu w trzech lokalizacjach, w tym jedna znajduje się w idealnym punkcie wypadowym dla mieszkańców południowej części miasta. Bezdyskusyjnie należy spróbować ich chinkali – preferuję głównie te z ziołami. Z konkretów nie wypada przejść obojętnie obok chaczapuri, zwłaszcza tych po Adżarsku i Mengerelsku. Lubię zamawiać gruzińskie jedzenie, bo świetnie sprawdza się przy okazji wspólnych, rodzinnych posiłków do dzielenia się, co w sumie idealnie oddaje charakter tejże kuchni.
Można szukać dobrego pad thaia we Wrocławiu, a i tak na koniec wszystkie drogi zaprowadzą cię do HulThaia na Strońską. Żółta ekipa robi to dobrze i zwyczajnie nie wypada nawet tego podważać. Idealnie wyważony jest ten pad thai, nie za słodki, nie za kwaśny, no i ogromny. Doprawdy ogromy! Choć kiedy patrzysz na ten kubeczek, który co ciebie przyjeżdża, wydaje się być niepozorny. Dopiero, kiedy zjesz połowę i powoli zaczniesz odczuwanie nasycenie, zrozumiesz jego ogrom. Silną stroną HulThaia jest także szybkość działania. W moim przypadku od momentu złożenia zamówienia do odbioru minęło… 10 minut. Szybka akcja i można było cieszyć się jedzonkiem na parkingu Ferio Gaju. Poza klasycznym tajskim makaronem warto pochylić się nad panang curry – nie za ostrym, acz wyrazistym, podawanym z ryżem. Dobra rzecz.
Halo, halo, buła maślana z pulled pork, bez odbioru! Wrocławski streetfood nie ma większego klasyka od miskowej bułki z wieprzowiną. To legenda, a ta legendarność jest zdecydowanie zasłużona. Kto nie próbował – jest ktoś taki?! – zalecam szybkie nadrobienie tych zaległości. Tutaj po prostu gra wszystko – tekstury, smak, balans. Na przystawkę zazwyczaj skuszę się na springrollsy, natomiast jeśli jednak w grę wchodzi większy głód, możecie celować w pad thaia.
W życiu należy skupiać się na dobrych rzeczach, dlatego zawsze i ze wszystkich sił chętnie przypominam o obecności tej maleńkiej, schowanej, dalekiej od znajdowania się na świeczniku miejscówki, jaką jest El Gordito. Maleńkie nie są za to ich umiejętności kulinarne, a także pomysłowość. Absolutnym musem są ich zestawy tacos, które dostarczają w formacie – zrób to sam. Osobno tortille, osobno dodatki, osobno mięso lub opcja vege. Kolejny świetny pomysł na wspólny obiad z bliskimi czy wieczorną imprezkę w małym gronie z dzieleniem się jedzeniem.
Czasy są ciężkie, więc tym bardziej należy osładzać sobie życie. A jeśli osładzać, to najlepiej lodami. Mio Gelato to lodziarnia ze Zwycięskiej, która dostarczy Wam lody w trzech pojemnościach – 500, 750 i 1000 ml w opakowaniach, do których mieści się kilka smaków. My pakujemy sobie taką paczuszkę szczęścia do zamrażarki i korzystamy przez kilka dni, co też i Wam mocno zalecam.
Wpis powstał we współpracy z portalem Wolt.pl
Jeśli szukacie pomysłu na dzisiejszy obiad z dowozem, możecie być zwolnieni z opłaty za dowóz przy użyciu kodu WOLTXWPK, który daje 3×4,99 zł w Wolt Credits na pierwsze zamówienia w dostawie. Nie zwlekajcie zbyt długo, bo kod jest ważny do 31.03.2021. Pobierzcie aplikację lub zamówcie przez stronę. Smacznego!
Południe wrocławia – jagodno
„We are not there yet” 😉 pozdawiam wolt.