fbpx
2.1 C
Wrocław
poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Gdzie je WPK #8 – smażony ser, wietnamskie pierożki i białoruskie placki

Co zjeść we Wrocławiu? Grubas WPK stara się pokazywać Wam najciekawsze kąski ze stolicy Dolnego Śląska. Dzisiaj wybieramy się na wietnamskie pierożki, pastrami do piwa, smażony ser i cudowne bliny. Międzynarodowo się nam zroiło. I dobrze!

SmokFood

Kuchni białoruskiej we Wrocławiu zdaje się, że jeszcze nie było. I w sumie raczej w dalszym ciągu nie ma, choć na Jedności Narodowej pojawił się lokal w pewnym sensie próbujący promować się na łatce restauracji białoruskiej. W rzeczywistości SmokFood to po prostu plackarnia z kilkunastoma pozycjami w karcie. Zamówiłem jedną z nich – z gulaszem wołowymi i muszę przyznać, że zaskoczenie było odwrotnie proporcjonalne do oczekiwań. Świetne, świeże, chrupiące placki ziemniaczane, a na nich delikatny, rozpadający się, mocno wyrazista wołowina z gęstym sosem. Dobre to, to i za 24 zł otrzymujecie całkiem konkretną porcję. Barszcz czerwony idący w stronę tego ukraińskiego już tak udany nie był. Dość wodnisty, tłusty i niedoprawiony, a podana obok bułka z mrożonki ze smalcem jakoś tak skutecznie odebrała mi chęci do jedzenia. Jeśli jednak szukacie miejsca na placki ziemniaczane, myślę że warto spróbować.

District Saigon

Dopytujecie do kilku dni – kiedy opublikujesz ranking pierogów we Wrocławiu. Już niebawem. Właściwie to jest napisany, miałem opublikować, ale wtedy dowiedziałem się, że w District Saigon pojawiły się pierożki w menu. Jakże to tak, miałbym puścić ranking bez sprawdzenia wszystkich pierogów w tym mieście? Nie może być, więc wpadłem na Kuźniczą. Dobrze się złożyło, bo Ha-cao (22,90 zł) okazały się świetne. Umieszczone w wołowym bulionie, zawinięte w cieniutkie ciasto, skrywając wewnątrz niezwykle aromatyczne, soczyste mięso. Tak pachnie radość, tak smakuje szczęście. Zdecydowanie do szybkiego powtórzenia. Będąc na miejscu głupio byłoby poprzestać na pierożkach, więc zjadłem jeszcze jedno nowe danie z menu. Bun bo nam bo (36,90 zł) to potrawa, z którą nie spotkałem się dotychczas we Wrocławiu, ale jadłem m.in. w Viet Street Food w stolicy. Cieszę się, że jest także u nas, bo to super rzecz. Kontrastowa – smażone mięso, chłodny makaron, dużo ziół i kwas. Bardzo mi się to podoba!

Indian Island

Jak pewnie dobrze pamiętacie razem z WOLT poszukuję najlepszych opcji jedzenia na dowóz we Wrocławiu i tym razem padło na sprawdzane już przeze mnie jakiś czasu temu miejsce na Ostrowie Tumskim – Indian Island. Za pierwszym razem było mega pozytywnie, także i teraz obyło się bez zawodu. Zamawiając ich potrawy musicie liczyć się z tym, że będą bardzo intensywne – słone, ostre, słodkie. Biryani to najlepszy przykład na moje słowa. Z indyjskiego ryżu wręcz kipi cała gama smaków i aromatów. Oczywiście nie poczytuję tego, jak wady. Wręcz przeciwnie, podoba mi się, że po zjedzeniu ich butter chicken czy właśnie biryani czuje się w ustach konkretne smaki na długo.

Kozacka chatka

Bliny z mięsem z Kurnej Chaty na ulicy Energetycznej należą do czołówki moich ulubionych szybkich przekąsek. Kiedy znajduję się gdzieś w pobliżu, zawsze wpadam po dwa-trzy bliny na wynos i zajadam ze smakiem w aucie. Z jednej strony to słodkawy naleśnik, z drugiej mocno mięsny, gładki i wytrawny farsz. Próbujcie koniecznie!

Popiół i diament

Dobrych kawiarni ci u nas we Wrocławiu pod dostatek. Tym bardziej cieszy mnie ostatnie odkrycie na płycie Rynku. Tak, tak, to nie żart – dobra kawa na samym wrocławskim Rynku. Otóż Popiół i diament – tak zowie się to miejsce, jak mniemam zawdzięczając nazwę jednemu z moich ulubionych filmów. W środku miejsca jest sporo, co nie należy do rzeczy oczywistych w przypadku kawiarni speciality. Możecie zająć miejsce na antresoli, możecie na dole. Wybór kaw jest spory, metod parzenia również. Ja zdecydowałem się na dripa, rozsiadłem się z komputerem i przyjemnie popracowałem w ciszy i spokoju. W kategoriach miejscówki do pracy przy kawie, dla Popiołu i diamentu wystawiam piątkę z plusem.

Kompozycja

O tym, że Psie Pole nie należy do najlepszych kulinarnych regionów Wrocławia zdążyłem już przywyknąć. W końcu mieszkam tu przez 33 ze swoich 36 lat życia. Zdarzają się pojedyncze pozytywne strzały, jakieś meteory gastronomiczne, ale na dłuższą metę większość restauracji ma spore problemy z utrzymaniem nie tylko poziomu, ale i po prostu się nie powierzchni tego biznesu. Otwarta już jakiś czas temu Kompozycja na ryneczki Psiego Pola działa sobie bez specjalnego rozgłosu, raczej słynąc z organizacji wszelkiej maści komunii i urodzin, aniżeli pełnej sali gości. Przed jedną z imprez ze znajomymi postanowiliśmy z żoną zjeść ich smażony ser, który z poprzedniej wizyty wspominaliśmy całkiem pozytywnie. I rzeczywiście – pozytywne zaskoczenie! Solidna porcja ciągnącego się sera, tatarska omacka i fryty. Klasyka gatunku w dobrym wydaniu, a to wszystko na Psim Polu. Nie do wiary!

Kontynuacja

Po wspomnianym powyżej smażonym serze ruszyliśmy z ekipą na piwo do Kontynuacji. Jakoś głupio czułem się jednak pijąc jedynie piwo w miejscu, w którym można zjeść najlepsze pastrami we Wrocławiu. Na stół wjechała więc opcja delikatna, niskokaloryczna, dietetyczna niemalże. Fryty z pastrami – pysznym, dymnym, kruchym pastrami. Jedyne co bym zmienił, to nie obtaczał tych frytek w sosie przed podaniem, ponieważ momentami zostały przesadnie umaczane przez sos. Koniec końców – Kontynuacja w kategorii miejsc z jedzeniem i piciem zajmuje bardzo wysokie miejsce w rankingu moich ulubionych.

Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie

Total 13 Votes
2

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły