fbpx
24 C
Wrocław
poniedziałek, 5 czerwca, 2023

RISO BAR – słodkie nicnierobienie przy owocach morza

Gdzie zjeść dobre owoce morza we Wrocławiu? Listę takich miejsc można by naprędce stworzyć na palcach jednej ręki. Dlatego każde nowe miejsce z takim repertuarem w menu zasługuje na pochwałę. Zwłaszcza kiedy przygotowywane w nim jedzenie smakuje bardzo dobrze. Tak jest w RISO BAR.

Gdzie? Kuźnicza 10

FB

HISTORIA

RISO BAR otworzył się w połowie 2021, pandemicznego roku w maleńkim lokaliku przy ulicy Nożowniczej. Początkowy pomysł na sprzedawanie owoców morza w nieprzesadnie wysokich cenach wydawał się tyleż ciekawy, co karkołomny. Okazało się jednak, że dwóch prowadzących lokal Ukraińców – Kirila i Vlada, całkiem dobrze odnalazło się we wrocławskich realiach, tworząc miejsce lubiane, a przede wszystkim smaczne. Opisywane przeze mnie dzisiaj miejsce to nowy rozdział w historii Riso Baru. Rozdział bardziej obszerny, z rozmachem i nadzieją na stworzenie miejsca wyjątkowego.

MIEJSCE

Sama lokalizacja jest niby idealna, niby powstawały w niej ciekawe koncepty, a jednak za każdym razem coś stawało na przeszkodzie, aby utrzymać się na dłużej. Najpierw na krótko pojawiła się tutaj Biggy Pizza, potem z wielkimi nadziejami District Saigon.

Za projekt wnętrz lokalu oraz identyfikację wizualną Riso Baru odpowiada doskonale znane studio projektowe CUDO. Pisanie kolejny raz oklepanego sloganu o tworzeniu przez nich pięknych miejsc zasadniczo nie ma sensu, bo to oczywista oczywistość. W środku natrafiamy na interesujące połączenie eleganckiego baru i streetfoodowych, acz pięknych nakrapianych stolików. Ściany zdobią malowidła z hasłem przewodnim Riso Baru – Dolce far niente, czyli w dosłownym tłumaczeniu: słodkie nicrobienie. I rzeczywiście wchodząc do środka przenosimy się do świata, w którym myślenie wchodzi na inny level. Trochę odcięty od rzeczywistości, pędzący w stronę włoskiego luzu i wolności.

Ciekawym elementem jest sam bar. Ciągnie się niemal od wejścia, jest widoczny z ulicy, a jego integralną częścią staje się możliwość zajęcia miejsca z jednej i drugiej jego strony.

Zasięgnąłem również wiedzy u samych projektantów. Od CUDO otrzymałem takie info w kwestii grafik na ścianach:

„Grafiki dziewczyn z ostrygami na ścianach to fragmenty obrazów z malarstwa z XVII w.
Oznaczały kobiety rozpustne. Temat seksu był tematem tabu, więc w ten sposób dziewczyny “przemawiały” w temacie seksu, namiętności i pożądania. Ostrygi jako afrodyzjak to dobrze znany fakt.”

MENU

Pierwotna karta Riso Baru ograniczała się ledwie do kilku pozycji. W nowej odsłonie mamy do czynienia z solidnym zestawem, w którym główną role odgrywają owoce morza. Są więc miksy składające się z grillowanych kalmarów, krewetek czy muszli, są fryty z owocami morza, jest w końcu tytułowe risotto oraz desery. Sporo tego, jest w czym wybierać. I dobrze!

JEDZENIE

Na sam początek pojawia się ostryga (15 zł). Mięsista, skropiona cytryną, dostojnie ułożona na lodzie. W ogóle sama kwestia sygnowanej logo Riso Baru porcelany robi wrażenie. Dobrze to wygląda, spójnie z całym wnętrzem. Następnie miks owoców morza (76 zł) w bardzo klasycznej, prostej, ulicznej, a zarazem najlepszej formie. Do miski trafiły mule, krewetki, kalmary oraz oczywiście winno-maślany sos. Maczanie w nim chleba okazało się najlepszym odkryciem naszych synów.

Risotto mare e monti (58 zł) to gwiazda obiadu. Cudownie kremowe, ugotowane zgodnie ze sztuką, z lekką morską nutą i odpowiednią słonością. Sporo w nim samego morskiego towaru – ośmiornicy, muli czy kalmarów. Jeśli risotto ma być daniem popisowym Riso Baru, według mnie tak właśnie jest.

Na koniec jeszcze frytki shrimps&cheese (48 zł), a więc nawiązanie do popularnego trendu zalewania frytek różnorodnymi sosami. Ten serowy ma słonecznie żółty, intensywny kolor oraz mocny smak. Jako miłośnik frytek zostawiam ocenę – trzy razy tak.

Po całym obiedzie na stole pojawia się kawiarka, w której skrywa się tiramisu ochłodzone ciekłym azotem. Oryginalny pomysł, efektowne podanie, no i nieprzesadnie słodki krem. O tak, powtarzałbym!

PODSUMOWANIE

Jak wypada Riso Bar w nowym wydaniu? Lubiłem to miejsce już w jego pierwotnym kształcie, a teraz tylko nabrało blasku i jeszcze większej wyrazistości. Jeśli owoce morza we Wrocławiu, to na pewno tutaj. Podoba mi się to luźne podejście do jedzenia, wyciągnięcie z produktu tego, co najlepsze. 

Dla mnie to miejsce wskakuje do mocnej wrocławskiej ligi, a my powinniśmy się cieszyć, że w trudnych czasach komuś chce się angażować w tak dopracowany w każdym elemencie – od wystroju, przez menu oraz identyfikację wizualną, projekt. Riso Bar, robisz to dobrze!

Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie