Od kiedy tylko sięgam pamięcią, we Wrocławiu mieliśmy dwa kultowe miejsca z przepysznymi tostami – Witka i Zbyszko. Przyznam jednak, że w ostatnich latach jakby nieco zapomniałem o obu i nie jadłem tam od dawna. Postanowiłem więc szybko nadrobić zaległości i odwiedzić oba lokale. Pierwsze kroki skierowałem na ulicę Bałtycką do Zbyszka. Tak, na Bałtycką, a nie Zawalną, gdzie bar swoją siedzibę miał… chyba od zawsze. Do Witka z kolei zawitam już niebawem, a tymczasem możecie wziąć udział w konkursie organizowanym przez nas wspólnie z barem.
Bar położony jest na małym placyku przy ul. Bałtyckiej, przy markecie Ponik. Lokalik jest niewielki, ale przyjemny, z kilkoma stolikami dla klientów. Na wejściu wita mnie roznoszący się zapach przypieczonego sera, który mocno pobudza kubki smakowe. Poza tostami, w Zbyszku można zamówić jeszcze kilka innych potraw.
Ja przyszedłem jednak z jasnym założeniem – chcę zjeść najbardziej klasycznego z klasycznych, tosta z serem i pieczarkami. Wybaczcie, ale knyszę czy pitę z kebabem w tym miejscu sobie odpuszczę, po tym jak zobaczyłem co otrzymali zamawiający te dania przede mną klienci. Zresztą nie za bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić ten kebab, który nie smaży się na głównej sali.
Ok, nie o kebabie jednak miałem tutaj pisać. Zamawiam tosta tradycyjnego za 6,50 zł, a pani informuje mnie, że będę musiał poczekać kilka minut, aż będzie gotowy.
Po rzeczonych kilku minutach zostaje wywołany, a tacce otrzymuję coś takiego.
Do każdego tosta możemy wybrać sobie jeden z typowych kupnych sosów spośród: meksykańskiego, majonezu, ketchupu i czosnkowego. Decyduję się na ten ostatni i zabieram się do pałaszowania.
Pieczywo, jak informuje nas napis na ścianie wypiekane jest na specjalne zamówienie u tego samego piekarza od lat. Jest ono większe od tradycyjnego chleba tostowego, który możemy kupić w każdym sklepie. Wygląda apetycznie, więc czym prędzej biorę tosta do ręki i gryzę po raz pierwszy.
Smakuje wybornie, jakbym cofnął się o kilka/naście lat, kiedy jako dziecko wcinałem te tosty z wielkim apetytem. Po dwóch gryzach dochodzę jednak do wniosku, że nie wszystko w tym toście gra. Chleb zaczyna być rozmoknięty, zapewne przez pieczarki, których jest w środku naprawdę sporo, a które to puściły swoje soki. Niemiłym rozczarowaniem jest także ilość sera, znikoma ilość.
Zjadam tosta do końca, ze sporymi problemami, ponieważ w międzyczasie się rozleciał. Jeśli zamierzacie wpaść do Zbyszka na tosty, pamiętajcie o zaopatrzeniu się w dużą ilość chusteczek. Ser pojawia się w niektórych miejscach, w innych niestety jakby zupełnie go nie było. W późniejszej rozmowie z siostrą, która także bywa w tym miejscu, zostałem uświadomiony, że zamawiając tosta, należy jako dodatek dobrać dodatkowy ser, wtedy jest wszystko ok.
Tosta klasycznego wZbyszku ciężko jest mi ocenić negatywnie, choćby ze względu na tradycję, ale także i świetny smak. Jest po prostu pyszny, klasyczny, ale jak wspomniałem, brakuje ostatecznego sznytu, który byłby potwierdzeniem klasy. Otrzymałem tosta zbyt „mokrego”, a chleb nie utrzymał do końca całego farszu.
Gdyby popracować jeszcze nad chrupkością tostów, wydaje mi się, że mogłoby być idealnie. Smakowo ciężko się do czegoś przyczepić. Właśnie takie tosty jadałem w dzieciństwie.
Bar Zbyszko
ul. Bałtycka 21
www.bar-wroclaw-xbcax.firmet.pl/
Witek lepszy 🙂