Do tej pory, kiedy chciałem zjeść naprawdę świetnego burgera na spokojnie, czyli nie stojąc przy foodtrucku, udawałem się do Winnersa. Burgery w tym miejscu w połączeniu ze świetnym klimatem pubu stanowiły doskonałe połączenie. Przez długi czas nie spodziewałem się, że trafię we Wrocławiu na miejsce, które skutecznie pobije jakość z Winnersa. Dużo dobrego słyszałem o powstałej niedawno restauracji Soczewka, choć idąc tam nie nastawiałem się na cuda, ponieważ w ostatnich czasach przeżyłem już sporo rozczarowań w miejscach, które rzekomo miały być świetne.

Restauracja, czy właściwie bar, którego przewodnim motywem w menu jest wołowina, powstała na miejscu, gdzie przez poprzednie 24 lata znajdował się zakład optyczny właśnie o nazwie Soczewka. Wołowina jest tu obecna w burgerach, jak i w postaci steków, a cały proces przygotowywania, jeśli mamy na to ochotę, możemy obserwować siadając w ostatniej sali dość sporego lokalu. Ja wybieram opcję wakacyjną, czyli konsumpcję na ogródku znajdującego się w samym sercu Wrocławia.
Menu ułożone jest na stolikach w postaci podkładki pod talerz, więc od razu możemy zerknąć na propozycje dań.
Długo się nie zastanawiając, mimo że wybór jest spory, wybieram pierwszą pozycję, która jednak nie jest typowym standardem dostępnym w innych barach. Cheddar Burger za 27 zł to połączenie sera cheddar, surówki coleslaw, krążków cebulowych i majonezu.
Przy zamówieniu mam jedną prośbę, mianowicie chciałbym zamienić majonez na sos BBQ. Niezwykle miła pani kelnerka, która od pierwszego momentu sprawia wrażenie znającej się na swoim zawodzie, informuje, że ogólnie takie zmiany raczej nie są mile widziane na kuchni z racji sporego wyboru w karcie, ale na moje specjalne życzenie postara się zrobić wszystko, aby sos barbeque znalazł się w moim burgerze. Jak się później okaże, był to doskonały ruch z mojej strony. Na koniec z ust kelnerki pada pytanie o stopień wysmażenia burgera. Decyduję się na medium. Dodatkowo mamy możliwość wyboru pomiędzy aż czterema różnymi bułkami, a mój strzał pada na tą tymiankowo-cytrynową.

Słoneczna pogoda sprawiła, że nie zapytałem nawet o czas oczekiwania, skupiając się na możliwości rozkoszowania się przebywaniem w najbardziej urokliwym miejscu we Wrocławiu, czyli na Rynku. Jak się jednak okazało, czekać nie musiałem za długo, ponieważ po niespełna 15 minutach kelnerka obsługująca mój stolik przyniosła burgera. Chwilę wcześniej trafił na niego zamówiony napój w kojarzącym się z PRL-owskimi stołówkami kubeczku, co – jako fanowi tych czasów – niezwykle przypadło mi do gustu.
Mój burger wygląda niesamowicie, został podany z frytkami oraz krążkami cebulowymi i sosem pomidorowym.
Na początek próbuję frytek i krążków. Maczam je w sosiku pomidorowym, który jest niezwykle delikatny, lekko ziołowy, zdecydowanie górujący nad wszelkimi kupnymi ketchupami. Co ważne, wszystkie sosy są wykonywane na miejscu o czym jeszcze za chwilę wspomnę. Krążki otoczone są delikatną panierką i smakują wybornie. Z kolei frytki są co prawda z mrożonki, ale takie jak lubię, grube, dodatkowo posypane ziołami, co doskonale podkręca smaki w połączeniu z sosem.
Najważniejszym bohaterem okazał się jednak Cheddar Burger.
Już na pierwszy rzut oka i węch można było stwierdzić, że będzie to coś świetnego. Nie spodziewałem się jednak aż takiego WOW. Bułka tymiankowo-cytrynowa została doskonale zgrillowana z obu stron, dzięki czemu nawet po wypłynięciu soków z burgera pozostała chrupiąca. Wspaniałym doznaniem okazały się dochodzące z niej cytrynowe smaki.
Co tu dużo mówić, ten burger okazał się wybitny. Mięso zdjęte z grilla w idealnym momencie, podane zgodnie z zamówieniem, lekko różowawe w środku. Sam smak wołowiny to już w ogóle inny wymiar, a także kamyczek do ogródka tych, którzy na naszym facebookowym fanpage’u w komentarzach próbują przekonywać cały świat, że wołowina najlepiej smakuje sama, bez przypraw. Przykro mi, kucharze w Soczewce właśnie udowadniają jak należy doprawić mięso do burgera, żeby pozostało soczyste, a do tego świetnie smakowało. Arcydzieło.
Jeśli dodam do tego dodatki, czyli chrupiące krążki cebulowe oraz surówkę coleslaw w połączeniu z aksamitnym, robionym na miejscu sosem BBQ, okaże się, że trafiłem na burgera idealnego. Po kilku gryzach utwierdziłem się w przekonaniu, że ludzie na kuchni maja pojęcie na temat tego co robią. Sos BBQ w Soczewce jest idealny, lekko słodkawy, z dymnym posmakiem oraz wyczuwalnymi kawałkami śliwek, a co najważniejsze, stanowi dopełnienie burgera, a nie jego dominujący element. Ogólnie całość jest tak skomponowana, że wszystkie składniki doskonale ze sobą współgrają. Zaskakująca, ale pozytywnie jest surówka coleslaw, roztopiony cheddar świetnie podtrzymuje mięso, a delikatna bułka do samego końca utrzymuje wszystko w jednym kawałku.
Lepszego burgera we Wrocławiu nie jadłem i wiem, że kucharze w Soczewce postawili całej reszcie poprzeczkę bardzo wysoko. Wielkim plusem jest przemiła i sprawnie działająca obsługa, która umiejętnie doradza i zna kartę bez zająknięcia, a o poszczególnych pozycjach z menu opowiada barwnie i ze znajomością. Polecam z pełnym przekonaniem o jakości mięsa, dodatków, całego burgera i kompetencji pracowników. Wrocław ma bar z burgerami na najwyższym poziomie, bezsprzecznie.
Soczewka
ul. Rynek 20/21
facebook.com/soczewkawroclaw
Burger bez mięsa= dorsz w panierce. brak słów.
Muszę zatem obczaić 😉
[…] mieliśmy na blogu relację z miejsca serwującego burgery idealne, tym razem zaprosimy was na spotkanie z czymś mniej przyjemnym. Przyznam, że powstające co i […]
Skuszony powyższym artykułem wybrałem się do Soczewki i generalnie czuję wielki niesmak. Po złożeniu zamówienia okazało się, że dostępna jest tylko połowa asortymentu bułek i muszę wybrać coś innego. Zdecydowałem się na sepię, ale bynajmniej mnie nie zachwyciła. Pytanie o stopień wysmażenia uznałem za oczywistą oczywistość, ale cóż z tego, skoro mój „medium” był wysmażony jak diabli. Ja jem burgera głównie dla mięsa, choć oczywiście liczy się całokształt. I tak moi towarzysze gremialnie wyrazili zawód z powodu znikomej wręcz ilości warzyw, jakichkolwiek.
Obrazu nieszczęścia dopełnił popis niezdarności kelnerki, o co nigdy nie mam pretensji, bo sam też się do baletu nie nadaję, jednak kiedy sytuacja była już o włos od zrobienia krzywdy koledze, to dostałem gęsiej skórki, a w myślach przypominałem sobie procedurę pierwszej pomocy w przypadku okaleczenia.
Krążki cebulowe zdecydowanie na plus, jednak przykro mi, że musiała to być moja pierwsza i ostatnia wizyta.
Zgadzam się z Piotrem. Wybrałam się do Soczewki ze względu na rekomendację na Twoim blogu. Strata czasu i pieniędzy to najlepsze podsumowanie tej wizyty. Mięso kompletnie bez smaku, rzadki, pomarańczowy sos był po prostu niedobry, niewielka ilość warzyw, rozpadająca się bułka. Za taką cenę naprawdę nie wato ryzykować. Była to moja ostatnia wizyta.
Obserwuję coraz częściej sytuacje, w których stopnie wysmażenia generują wiele problemów – nie tylko w wykonaniu, ale i w ocenie konsumenta. To tylko na szczęście Soczewki, że Autor – może przez pomyłkę (i na korzyść Soczewki) – ocenił, że mięso zostało podane według instrukcji. Być może problem wynika z tego, że Soczewka proponuje trzy stopnie w Medium? Mięso na zdjęciu to podręcznikowy medium well.
Pozdrawiam.
Mnie też nie zachwyciły; złe nie są oczywiście, ale oczekiwałam czegoś lepszego, smakowo dla mnie bez rewelacji. Za to burgery w Karavanie dla mnie mistrz, choc to nie typowa restauracja ani burgerownia, chyba najbardziej mi smakowały no i cenami tez nie zabijają;) polecam zajrzeć jeśli nie miałeś okazji! Pozdrawiam!