Jakiś czas temu przypomniałem sobie o istnieniu Tostorii, która kilka dobrych lat temu była jednym z najbardziej popularnych wrocławskich fastfoodów. Na tyle popularnym, że po otwarciu pierwszego lokalu pojawił się także drugi, niespełna 200 metrów dalej. Pracując przez lata na Rynku, bywało, że jadłem w Tostorii niemal codziennie, bo było szybko, niedrogo i naprawdę nieźle. Ostatnio jednak, kiedy nie jeżdżę autobusami/tramwajami, a co za tym idzie, nie wysiadam na przystankach obok Galerii Dominikańskiej i nie przechodzę przejściem podziemnym, kompletnie zapomniałem o tym miejscu.
Żeby nadrobić zaległości podpytałem na Facebooku czytelników bloga czy Tostoria w ogóle jeszcze istnieje, a jeśli tak, to czy jedzenie dalej trzyma określoną jakość. Odpowiedzieliście wyczerpująco, ale przeważały głosy negatywne. Postanowiłem więc sprawdzić sam co w trawie, tfu, Tostorii piszczy.
Od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu minęło około 6 lat. Szmat czasu, w gastronomii właściwie wieczność. Jednak Tostoria jak stała, tak stoi dalej i, sądząc po liczbie klientów w środku, ma się dobrze. W przeciwieństwie do drugiej Tostorii, która zakończyła już swój żywot na Oławskiej.
Lokalik jest malutki, z kilkoma miejscami prze ladach przytwierdzonych do ścian. Miejsce, w którym znajduje się Tostoria to prawdopodobnie najlepsza lokalizacji dla gastronomii z fastfoodami w mieście. Przez cały dzień przewijają się tędy tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi. Wystrój przeszedł chyba mały lifting od czasu, kiedy mnie nie było. W środku jest całkiem przyjemnie jak na bar z tostami, ale jedno się nie zmieniło – zapach. Dla niektórych smród, dla innych zapach przypalanego sera, to już kwestia indywidualna.
Menu niezmienne od lat, do wyboru mamy tosty i tostini, czyli w sumie takie zapiekanki.
Jeśli się nie mylę, to przez lata ceny nie uległy zmianie. Najtańszy tost to 5,50 zł, tostini 4,50 zł. I właśnie te dwie pozycje wybieram. Jako wielbiciel standardów, zamawiam tosta klasycznego i tostini czosnkowe, przed laty moje ulubione.
Tosta otrzymuję od ręki, tostini zostaje włożone do opiekacza w momencie złożenia zamówienia.
Tost standardowej wielkości, mniejszy niż U Witka, co sprawia, że nie trzeba go jeść sztućcami, a można złapać w rękę.
W środku nie uświadczyłem zbyt wielu wielu pieczarek, natomiast sera było sporo, w dodatku fajnie rozpuszczonego. Mam jednak wrażenie, że tosta nie przyprawiono w żaden sposób, przez co był nieco mdły. No ok, było troszkę oregano. Ogólnie, z tego co pamiętam, to Tostoria nigdy nie słynęła z najlepszych tostów, specjalizując się bardziej w tostini. Największą bolączką mojego tosta było to, że w pewnym momencie pieczarki puściły soki, pieczywo stało się mokre i ciężkie do zjedzenia. W sumie to takie standardowy fastfood za niską cenę, ale bez szału. Bardziej nastawiałem się na tostini czosnkowe, które otrzymałem po około 4-5 minutach.
Tostini czosnkowe , czyli chrupiąca bagietka posmarowana masłem czosnkowym z koperkiem i posypana mozzarellą. Kiedyś jadałem je namiętnie, najlepiej bez dodatku sosu. Tak samo postanowiłem zrobić teraz. Czosnkowy aromat przypomniał mi minione lata, ale pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, to, że sera na bagietce jest jakby mniej. Pierwszy gryz – smak ten sam, bułka chrupiąca, ser ciągnący z świetnym posmakiem czosnku. Przy drugim jednak coś mi nie grało. Bagietka okazała się przypieczona z zewnątrz, ale w środku była gumowa i sucha, co można chyba zwalić głównie na małą ilość sera.
Zjadłem z chęcią, nie ukrywam, ale mieliście sporo racji, że przez lata Tostoria nieco obniżyła loty. Nie jest to dramatyczny spadek, ale jednak. Tost na pewno nie znajdzie swojego miejsca we wrocławskiej czołówce, z kolei tostini, mimo wpadek, dalej uważam za bardzo fajny fastfood przed weekendową imprezą.
Tostoria
Przejście podziemne Galerii Dominikańskiej
Przy niezmieniającej się cenie przez lata (co się bardzo chwali ) nie oczekujcie Amaro. Ja uważm , że jest niezmiennie smakowo tak samo, a jestem tam w miarę częstym gościem. Pozdrawiam wszystkich smakoszy.