Do Buddha Lounge wybierałem się i wybierałem, aż uprzedziła mnie Ela, której indyjskie smaki bardzo przypadły do gustu. Początkowo planowałem wpaść tutaj na niedzielny obiad i akcję – jesz ile chcesz za 29 zł, ale przypadek sprawił, że trafiłem szybciej. W środku tygodnia odbierałem książki z księgarni na ul. Ruskiej, a auto zaparkowałem na Rzeźniczej. W drodze powrotnej do auta rzucił mi się w oczy potykacz, wołający zachęcająco – Lunch za 20 zł. Chwila zastanowienia i wchodzę.
Wystrój mocno zaskakuje. Przypomina mi bardziej wnętrze jakiegoś klubu muzycznego, niż restaurację z indyjskim jedzeniem. Co ważne, w środku jest sporo miejsca, jest czysto, a i na sprawność kelnerek nie można narzekać.
Już samo podejście właścicieli Buddha Lounge do menu lunchowego sprawia, że wypada je pochwalić. Karta jest ładnie wydrukowana, z dokładnym opisem dań. Nie uświadczymy tutaj robionych na odwal pogniecionych karteczek. Zresztą, tak na marginesie – zapanowała jakaś moda na lunche, niemal wszyscy je wprowadzają, choć większość bez jakiegokolwiek pomysłu. W Buddha Lounge pomysł najwyraźniej jest.
Siadam, zamawiam zestaw lunchowy, w tym wypadku czwartkowy i czekam jakieś dziesięć minut.
Na tacy, którą otrzymuję, znajduje się pięć osobnych dań. Chelebek Naan, ryż basmati bez dodatków, zupa słodko-kwaśna z warzywami, Chicken Yellow Curry i Mix Veg Subji. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo apetycznie.
Ostry warzywny wywar z dodatkiem kolendry bardzo przyjemnie rozgrzewa na sam początek.
Naany były najlepszymi jakie do tej pory jadłem. Delikatne, a jednocześnie chrupiące, po prostu pyszne. Ryż sypki, w największym pojemniku, aby łatwo zmieszać go z innymi daniami.
Mix Veg Subji, czyli kalafior z pomidorem, groszkiem i ziemniakami, zadowoli nawet zdeklarowanych mięsożerców. Mięciutkie warzywa w aromatycznym, gęstym sosie, podkręcone dodatkowo przez orzeźwiający imbir i wyrazistą kolendrę.
Chicken Yellow Curry to poprawne do bólu curry. Gęste, z delikatnym, niemal rozpadającym się kurczakiem i grzybami.
Cały zestaw jest na tyle duży, że nie stanowi jedynie małego lunchu, a pełnowartościowy obiad. W dodatku niezwykle smaczny, ładnie podany i w ciekawym otoczeniu. Cena za lunch jest bardzo uczciwa, zdecydowanie zachęca do wpadania do Buddha Lounge częściej.
sposób podania przypomina raczej pobyt w jakimś luksusowym indyjskim więzieniu 😉 ale poza tym 5+!
Zabawne – knajpa znajduje się na parterze kamienicy, w ktorej do 2004 mieszkałem. Żebyś widział, co tam było przedtem…
Też tam kiedyś jadłam i było bardzo smacznie, a ceny nie wysokie.