Ryby właściwie w każdej postaci bardzo lubię, a jeszcze bardziej wielbię bary z klimatem z poprzedniej epoki. Jeśli w dodatku jedno i drugie łączy się, muszę czym prędzej odwiedzić takie miejsce. Jako że moja żona pochodzi z Trójmiasta, dość często bywamy w Gdyni i Gdańsku, mając możliwość kosztowania pysznych ryb w ulubionych smażalniach. Kiedy jednak stacjonujemy we Wrocławiu, brakuje nam tego rybnego smaku i klimatu. Podobno świeża ryba smakuje tylko właśnie nad morzem, ale od 1978 roku temu stwierdzeniu stara się zaprzeczać właściciel Baru Krab, a więc urokliwej smażalni w środku stolicy Dolnego Śląska, mieszczącej się w pawilonie na ulicy Sokolniczej.
Wystrój jest totalnie odjechany, niewykluczone, że dokładnie taki sam jak wspomnianym 1978 roku. Kraty w oknach, pelargonie w doniczkach, drewniane stoły z obrusami uszytymi z tego samego materiału co zasłony, odlot. Do tego niesamowity zapach, możliwy do osiągnięcia jedynie w smażalni ryb. Wystarczy przejść przez drzwi baru, aby przenieść się z miejskiego zgiełku wprost do nadmorskiej knajpki.
Zamówienia przyjmuje przemiły pan, ubrany w dość śmieszny czepek. Od razu widać, że na rybach zjadł zęby i z prawdziwą ekscytacją opowiada na temat dostępnych danego dnia. Ja zdaję się na jego zdanie i wybieram dwa rodzaje ryby w panierce z frytkami i kiszoną kapustą – filet z czarniaka i filet z miruny.
Siadam, czekam i przyglądam się otaczającemu mnie środowisku. Obok mnie, rybą zajadają się lekarze, emeryci i studenci, a na ich twarzach rysuje się zadowolenie. W końcu i ja mogę odebrać moje zamówienie, ale najpierw, po zważeniu, trzeba zapłacić.
Doskonałe jest ciasto, odsączone z tłuszczu, delikatne, stanowiące jedynie smaczny dodatek do ryby. Dorsz jest soczysty, miękki i rozpada się na płatki. Jeszcze bardziej na kolana rzuca mnie delikatna miruna. Usmażona idealnie, niewysuszona, jędrna, zwyczajnie pyszna. Do tej pory zbieram szczękę z podłogi po tym obiedzie. To było wspaniałe przeżycie, dające możliwość przetransportowania się nad polskie morze chociaż na chwilę.
W Barze Krab wszystko, od A do Z, do siebie pasuje. Surowy wystrój nie przeszkadza, bo ryba smakuje świetnie, obsługa jest miła, a zamówienie realizowane jest ekspresem. Długo bałem się tam wstąpić, właśnie głównie ze względu na wygląd lokalu. Nie dowierzałem, że w środku miasta, któremu bliżej jest do gór, niż morza, ktoś tak dobrze smaży ryby. A jednak, to miejsce, to obowiązkowy punkt dla każdego, kto lubi ryby.
Bar Krab
ul. Sokolnicza 7
W 100% potwierdzam
niezmiennie od lat najlepszy bar rybny we wroclawiu
Zawsze pyszne rybki i trudny wybor
jedyne miejsce gdzie nawet moje dziecko skusi sie na rybke
i gdzie wyjscie do toalety to dla niego wyprawa w nieznane 😉
Tak, też korzystałem z WC:) Daleka podróż nawet dla dorosłego.
już piąty rok wysiadam na pobliskim przystanku i bardzo częst, idąc do pracy, zastanawiam się, czy nie wstąpić tam na rybkę. Teraz czuję się przekonana, bo mnie też lekko odstraszał wystrój. Czyżby dzisiaj był ten dzień? 🙂
Czekam na opinię:)
Byłam, zjadłam dorsza atlantyckiego z frytkami i surówką z kiszonej kapusty. Wyszłam zadowolona i nażarta. 🙂 Ryba świetnie przyrządzona, rozpadała się pod widelcem i była wilgotna, a ciasto nie za grube (i masz rację, nietłuste! odjazd!). A do tego pyszna surówka!
Cieszę się bardzo:)
W Krabiku stołowałem się od dziecka, w końcu jest bądź był to ulubiony bar policjantów (matula policjantka), niestety jak wpadłam tam jakieś 2 miechy temu bardzo się zawiodłem, ciastu już nie tak dobre fryty to samo coś czuję że nawet tam już zaczyna iść się na łatwiznę, ale jeszcze pare lat temu było to najlepsze miejsce we Wrocławiu
Dawno nie byłem. Ale dawniej było tam mega więc widzę że się niewiele zmieniło oczywiście najlepsza rybka w mieście 🙂
W imieniu właścicieli Baru Krab dziękuję za opinię. Cieszymy się, że trafiamy w dobre gusta naszych klientów. Oprócz uczty dla podniebienia, chcemy również cieszyć oko naszych klientów, więc planujemy drobne zmiany na lepsze naszego kultowego wystroju. Dziękujemy i zapraszamy ponownie!
Byłem w kranie dwa razy. Niestety za każdym razem ryba była wysuszona że smakiem starego oleju. Chyba trzeci raz ni e dam już szansy.
Witam. Jestem klijetem waszego Lokalu .. i od pewnego czasu .. spostrzegłem zmiany wewnątrz lokalu, podoba mi sie wystruj, Prawie .. Ale jesli chodzi o obsługe baru szczególnie o bufetowy/Barman to mam kilka zastrzeżeń do niego ( chodzi mi o tego Pana z Brodka ). Ma odzywki niestosowne do Konsumenta. ( głupie odzywki, docinki ). Po za tym .. pozdrawienia i całusy od Janusza dla Wspaniałego Personelu.
ZAPRASZAM DO BARY KRAB JANUSZ !!!
Potwierdzam opinię Janusza, jeśli chodzi o „bufetowego”. Jeden z nich jest bardzo miły i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Natomiast ten „z bródką” ma dziwne teksty, które nie wiadomo czy mają być śmieszne, czy złośliwe.. Natomiast ryba i dodatki bez zastrzeżeń! 🙂
Nie ma to jak oryginalna nazwa i oryginalne jedzenie. Z najbardziej wyszukanymi potrawami można spotkać się w Food Art Gallery, jest tam pysznie!
Ja bym zachowala wystroj to tworzy super autentyczny klimat!