Polish Lody – fenomen roku 2014, po części trochę efekt hipsterskiej mody. Przez długi czas broniłem się przed odwiedzinami tego miejsca, głównie ze względu na ogromne kolejki oraz niechęć do tych wszystkich modnych miejsc, które są modne, choć nie wiadomo dlaczego. Od jakiegoś czasu we Wrocławiu zapanował boom na lody naturalne, kolejne lodziarnie wyłaniają się jak grzyby po deszczu, a każda zachwala swoje lody jako te najlepsze. Do Polish Lody podchody robiłem kilka razy, ale kiedy przejeżdżałem przez Plac Bema z myślą odwiedzenia tego miejsca, chęci szybko mijały widząc ogonek ludzi czekających na swoją kolej.
Traf chciał, że pierwszy raz od nie wiadomo kiedy miałem wolną sobotę, pozałatwiałem kilka spraw i, jadąc ulicą Drobnera, wracałem już do domu. Lekkie zerknięcie w prawo z zamiarem wywołania uśmiechu z powodu długości kolejki i, zdziwienie. Cholera, przy okienku stoi kilka osób. Podjąłem więc szybką decyzję, zajechałem na parking przy Ogrodzie Botanicznym i udałem się na – podobno – najlepsze lody we Wrocławiu.
Kolejka na kilka osób, trzy minuty czekania, szok. Fakt, że była to godzina przed południem, w dodatku słońce jakoś specjalnie nie dawało się we znaki. Dłuższa kolejka ustawiła się do sąsiedniej piekarni. Mimo wszystko, w okolicach Polish Lodów widać spory ruch. Panuje duży transfer ludzi, można zaobserwować lekko nerwowy bieg w stronę kolejki, a na koniec mocne zaskoczenie jej długością.
Polish Lody oferują nam codziennie trzy stałe, podstawowe smaki – truskawka, śmietanka i czekolada oraz dwa specjalnie, zmieniające się w zależności od pomysłu właścicieli. Kiedy przychodzi moja kolej, decyduję się na dwie gałki – truskawkową i śmietankową. Jestem tradycjonalistą, zazwyczaj wybieram najprostsze rozwiązania, a biało-czerwony element przed wyborami także nieźle pasuje.
Obsługa bardzo sprawna, trzy dziewczyny uwijają się bardzo szybko. Jedna przyjmuje zamówienie, druga kasuje, trzecia już nakłada łopatką moją porcję.
Porcja lodów kosztuje 3,50zł. Płacę więc dwukrotność tej kwoty, zabieram lody i próbuję.
Truskawkowe rozbijają bank. Są tak intensywne w smaku, że można odnieść wrażenie jedzenia świeżutkich, ledwo zebranych owoców. Absolutnie genialne, a zarazem nie za słodkie, mocno truskawkowe.
Z kolei w śmietankowych czegoś mi zabrakło. Były niezłe, ale tylko tyle. Nie poczułem tego genialnego śmietankowego posmaku, przenoszącego mnie do dzieciństwa.
Na czym polega fenomen tego miejsca? No właśnie, tego nie wie chyba nikt. Na pewno swoją rolę odgrywa moda na wszystko co zdrowe, a lody z Polish Lody są, jak sama nazwa z logotypu wskazuje, naturalne. Swoje robi także marketing szeptany, no i te kolejki. Coś w sobie mamy, że jesteśmy ciekawi tego, skąd bierze się taka kolejka. Na zasadzie – „skoro tyle osób stoi, to musi być dobre”, psychologia tłumu.
Owszem, lody na Placu Bema są pyszne, ale wybaczcie, jestem osobą, która szanuje swój czas i nigdy nie ustawię się w godzinnej kolejce, aby zjeść dwie porcje lodów. Wolę przejść się kawałek dalej i spróbować równie dobrych w lodziarni Roma, albo wpaść do Tralalala na Więziennej.
Polish Lody
Plac Bema 3/1B
facebook.com/pages/Polish-Lody
Proponuje następnym razem ustawić się w kolejce do piekarni:))
Jak na razie najlepszy chleb jaki tam jadłam.
Znam doskonale ten chleb, od lat:) Polecam też chleb z niedalekiej piekarni na Pobożnego.
Piekarnia na Pobożnego jest NAJLEPSZA. Kiedyś siostra przyniosła do domu gorący żytni chleb i zjedliśmy go (we trójkę, wraz z jej mężem) z samym masłem – przy jednym posiedzeniu! Albo poligonowy chleb, próbowałeś?
Ja biorę zawsze standard – chleb z makiem, jeszcze gorący. Zjadam właściwie od razu, sam, suchy, z chrupiącą skórką:)
A ja polecam chleb na zakwaszenie z własnego piekarnika. Próbowałem z Bema, z Pobożnego, z wielu innych piekarni – nie ma porównania
Spróbuj lody w Romie, ul Rydygiera… wg mnie nie ma lepszych w tym mieście.
Mam przyjemność mieszkać trzy kroki od Romy… I ten pan wydający żetony w okienku… Świetne miejsce i pyszne lody 🙂
Bo ta truskawka ze smietanka to najslabszy zestaw.Hitem sa czekoladowe, nie ma bardziej intensywnych w smaku we Wro. A te smaki, ktore pojawiaja sie co jakis czas jak kinder bueno , ferrero, maslo czekoladowe czy sorbet zielona herbata z cytryna to istne mistrzostwo.idealnie odwzorowane smaki i naprawde naturalne, sa orzechy, swieza mieta, maslo orzechowe, w sorbetach zawsze same owoce. A w kolejce nie trzeba stac bo mizna kupic pol kg dowolnego miksu w styropianowym opakowaniu.do tego dostaje sie wafle i mozna spokojnie konsumowac w domowym zaciszu.
Akurat czekoladowe są tragiczne. Jadłem kilka razy ich lody (tez nie było kolejki bo mnie nie pomerdało żeby 30 minut stać za lodami) i smakowało mi Tiramisu i Nutella. A czekoladowe i śmietankowe takie sobie.
A fenomen tych lodów to chyba właśnie taki że skoro wszyscy stoją to muszą być dobre.
Już któryś raz czytam tę bzdurę, że w tej kolejce czeka się 45 minut albo godzinę!! Ludzie, tam kolejka idzie jak burza, kiedyś stanęłam w tej – jak twierdzicie- godzinnej kolejce, która zakręcała przy ulicy – stałam całe 12 minut z ręką na zegarku! Nie ma tam ani godzinnych ani 30-minutowych kolejek, musiałaby sięgac chyba do mostu, żeby to tyle trwało.
Nie przesadzajmy w drugą stronę. Kolejka kończąca się za zakrętem to właśnie 30min.
Mój max to 45min
Jakoś ta czerwień nie wygląda mi na naturalną i truskawkową. Z moich doświadczeń – Jadłem lody i o ile śmietankowy był dobry to czekoladowy był tak intensywny że miałem wrażenie poparzonego języka. Raz spróbowałem i podziękuję. Wybieram Roma i Pana w muszce z żetonami.
Ja w Katowicach mam bardzo dobre – Grycan sprawdź sobie 😉
kompletnie nie rozumiem fenomenu tego miejsca. kolejki, lody gorsze lub takie same jak w tralalala i romie, obsługa za każdym razem niemiła, a w środku nieprzyjemny zapach i generalny brak czystości…
Byłem tam dwa i nie trafiłem jeszcze na nic, co nazwałbym pysznym. Obsługa niezbyt przyjemna.
Fenomen tłumaczyłbym dobrym miejscem oraz tym, że to studenci założyli, więc znajomi studenci i ich znajomi zaczęli tam chodzić.
W tamtej okolicy wolę Romę, lody na Cybulskiego i Baldimo/Balduno (chyba zmienili nazwę) otwarte niedawno na Wyszyńskiego. Przy skwerze Skaczącej Gwiazdy jeszcze nie próbowałem. Przy skrzyżowaniu Nowowiejskiej i Prusa (z automatu) odradzam.
Podobno oni zamawiają włoskie lody i wmawiają,ze sami je robią ? watpię ,ze mieliby czas by to robić…czyli tak zwana ściema :))
Wątpię żebyś potrafiła pisać… czyli twoja wypowiedź to tak zwana ściema.
W Romie niezłe faktycznie ale jak ide z dzieciakami to tylko do Balduno jak ktoś wyżej pisał
Bo to lody bez „ulepszaczy” sztucznych, na samych naturalnych składnikach
a moje dzieci to alergicy i mogę im dawać tylko to co zdrowe i pewne co do składu
I po tych Balduno nigdy jeszcze wysypki żadne nie miało a po innych szkoda gadać jak ich czasem obsypuje
a w smaku tez rewelacyjne, no i kawę mają pyszną 🙂
Balduno – jak najbardziej !!!! Ta lodziarnia wcześniej nazywała się Baldimo ale zmiana nazwy jej nie zaszkodziła 😉 Lody nadal wyśmienite, wg mnie najlepsze we Wrocalawiu
„po części trochę efekt hipsterskiej mody”
” broniłem się przed odwiedzinami tego miejsca… ze względu na… niechęć do tych wszystkich modnych miejsc, które są modne, choć nie wiadomo dlaczego”
I to przed wizytą? Nie wygląda to na obiektywne podejście do tematu… Wcześniejsze nastawienie może przecież rzutować na recenzję.
A przeczytałeś teksty, czy pleciesz, żeby pleść? widzisz ich ocenę?