Jak dobrze wiedzą stali czytelnicy bloga, nie nadużywam specjalnie możliwości korzystania z fastfoodowych sieciówek, chociaż raz na jakiś czas robię wyjątki. Jedyną sieciową restauracją/barem, które odwiedzam dość regularnie, jest Freshpoint, gdzie zamawiam zazwyczaj jedną z kilku dostępnych kanapek. Ostatnio, wychodząc z siłowni w Koronie, natrafiłem na ulotkę informującą o promocji polegającej na zamianie dowolnej małej kanapki na tortillę w cenie 10,90 zł. Dwa razy nie musiałem się zastanawiać i skoczyłem na szybkie śniadanie do Freshpointu, a później jeszcze raz, i jeszcze.
Freshpoint, działający jedynie na wrocławskim i stołecznym rynku, jest kanapkowym fastfoodem, taką polską odpowiedzią na Subwaya. I to odpowiedzią bardzo udaną, oferującą spory wachlarz kanapek, tortilli, sałatek, a od niedawna także sezonowych zup. Do tej pory jadałem tylko kanapki w tej sieci, więc po trafieniu na wspomnianą wyżej ulotkę, pozostało mi skusić się na tortille.
Tortilla zamiast bułki w cenie małej kanapki, brzmi nieźle, ale tym razem decyduję się jednak na tortille z menu (obecnie już jej nie ma). Zerkam szybko na menu, które znam dość dobrze. Nie dostrzegam zmian od ostatniej wizyty, zamawiam więc Tortillę z kurczakiem, ale jak zawsze dokonuję delikatnych zmian. Wymieniam pomidora i ananasa na papryczkę jalapeno i cebulkę prażoną.
Tortilla sprawnie zawinięta, a w środku sporo dodatków. Na pierwszy plan wysuwa się kurczak z lekkim ziołowym posmakiem oraz nadające charakteru jalapeno. Przyjemna kompozycja, w której mieszają się ostre i słodkie smaki.
Podczas drugich odwiedzin skorzystałem już z promocji. Zamiast małej kanapki Texas zamawiam tortillę z tym samym wkładem. Wymieniam jedynie pomidora na jalapeno. Całość zawinięta jest szczelnie w grubą folię aluminiową, ale wnętrze nie jest już tak wypchane jak przy ostatniej tortilli, choć to zapewne zasługa braku sałaty w tej opcji. Texas, a więc kiełbasa pepperoni, boczek, ser gouda, czerwona cebula oraz meksykańska salsa. Boczek i kiełbasa lekko podpieczone w opiekaczu, wyraziste i lekko ostre. Równowagę zapewnia niezbyt gruba pszenna tortilla, a także plasterek roztopionej goudy.
Na koniec mój faworyt. Pozycja, która wyszła z menu już ponad rok temu, a co jakiś czas pojawia się w ofercie specjalnej. Kanapka Kalifornijska, w tym wypadku w tortilli, to połączenie kurczaka, sosu BBQ, ogórka kiszonego, cebulki prażonej i roztopionego sera.
Tortilla została złożona niedokładnie, co jednak nie zmienia mojego pozytywnego zdania o Kalifornijskiej. Spora ilość kurczaka, który pomimo wyrazistych dodatków, nie ginie w tle, a stanowi ważny element. Podobnie jak słodkawy sos barbeque. No i cebulka prażona – cudownie chrupiąca, będąca dopełnieniem, kropką nad i.
Jak się okazuje, Freshpoint to nie tylko kanapki, ale i idealne na szybkie śniadanie lub kolację tortille. Na plus za każdym razem wypada obsługa – uśmiechnięta, chętnie przystająca na zmiany przy doborze składników i sprawnie działająca. Tortille to dobra opcja zamiast nieco cięższej bułki, a ceny, jak na sieć, nie zwalają z nóg. Freshpoint dalej pozostanie jednym z tych miejsc, które z chęcią regularnie odwiedzam.
Traf chciał, że akurat dzisiaj zamówiłam u koleżanki sałatkę z dowozem do pracy z tego właśnie lokalu. Nie wiem jak reszta, ale sałatka rozczarowująca: dość droga (ok 11 zł) i bardzo mała. Smak poprawny, ale sałatę lodową z kapką tuńczyka, jajkiem i czerwoną cebulą w sumie ciężko zepsuć. Ech, mogłabym zjeść 3 takie, może wreszcie przestałabym być głodna…