Już tylko dwa dni dzielą nas od rozpoczęcia WROCŁAW RESTAURANT WEEK. Festiwal najlepszych wrocławskich restauracji startuje 23 października, potrwa przez dziewięć dni, a my przedstawiamy po kolei menu wszystkich 18 biorących w nim udział restauracji. Propozycje Alyki, Pappatore, Le Chef, Mlekiem i Miodem, Patio, Olszewskiego 128, Dobrej Karmy, CzaryMary, My Corner, Nadodrze Cafe Restro Bar i Baszty już poznaliście. Tym razem pora na propozycję Vertigo Jazz Club.
MENU
Przystawka
Krem z bakłażana i pieczonej papryki z figowym pesto
Danie główne
Filet z piersi kaczki na musie z gruszki z kluseczkami ziemniaczano-tymiankowymi i wiśniami
Deser
Szarlotka wrocławska na kruszonce z sosem jeżynowym

Rezerwacji stolika na WROCŁAW RESTAURANT WEEK możecie dokonać na stronie www.restaurantweek.pl
Od kiedy wraz z końcem 2010 roku zamknięty został legendarny Jazz Klub Rura, Wrocław pozostawał bez jazzowego klubu z prawdziwego zdarzenia. Sytuacja zmieniła się, kiedy na Oławskiej otwarto Vertigo Jazz Club, do którego nazwy dołożono jeszcze słówko Restaurant. Któż bowiem nie kocha dobrego jedzenia połączonego z muzyką na żywo. A muzyka w Vertigo rozbrzmiewa właściwie codziennie, za każdym razem inna, oryginalna, ale zawsze na wysokim poziomie. Podobnie jak jedzenie pojawiające się na talerzach gości.
Kuchnia Vertigo opiera się na zasadach kuchni slow food. Poszczególne dania przygotowywane są ze specjalnie wyselekcjonowanych, najwyższej jakości produktów, z których szef kuchni stara się wyczarować coś ciekawego i zaskakującego, jednocześnie czerpiąc wzorce od najlepszych kucharzy na świecie. Festiwalowe menu to klasyka w najlepszym wydaniu. Lokalne, dobrze dobrane składniki i wzorowe wykonanie.
Z szefem kuchni Jackiem Pacholskim zamieniliśmy kilka zdań tuż przed rozpoczynającym się festiwalem. Opowiedział m.in. o swoich początkach na kuchni oraz inspiracjach.
Jak to się stało, że wylądowałeś w kuchni?
To kontynuacja tradycji mojego dziadka i mojej Mamy. Dziadek, nie tylko dobrze gotował, ale także był rzeźnikiem, masarzem i piwowarem. Przygotowana przez niego pieczeń cielęca w naturalnym sosie nie miała sobie równych. Natomiast moja Mama robi najlepszy barszcz czerwony z uszkami. Zawsze interesowałem się gotowaniem, bo po prostu lubię dobrze zjeść. Strażacy gaszą pożary, piłkarze strzelają gole, a ja rozpalam zmysły smakowe i staram się zawsze trafić w dziesiątkę.
Kucharz – zawód czy powołanie, jak uważasz?
Kucharz, to dla mnie oczywiście powołanie. Kucharz z powołania, podchodzi dl produktów intuicyjnie i z sercem, zawsze stara się by potrawa była przygotowana jak najlepiej. Oczywiście polega na swoich wyuczonych kubkach smakowych i zgromadzonej wiedzy, ale wszystkie produkty musi traktować z pietyzmem.
Czy możesz powiedzieć, że jako kucharz odniosłeś już jakiś znaczący sukces? Jeśli tak, to jaki, a może te największe dopiero przed Tobą?
Największy sukces jako kucharz odniosłem, kiedy moja żona i córka powiedziały mi (wciąż podtrzymują to zdanie) że tak pysznego jedzenia jak robię ja, nikt nie potrafi przygotować.
Wzorujesz się na kimś w kuchni czy raczej starasz się tworzyć swoje autorskie projekty?
Staram się tworzyć swoje autorskie projekty, ale cenię kunszt Karola Okrasy, fachowość i edukację Roberta Makłowicza oraz perfekcję Szefów niemieckiej gastronomii tj. Alfonsa Schuhbecka i Horsta Richtera.
Co sądzisz o idei festiwalu Restaurant Week, czy może zmienić coś w kulinarnej świadomości Polaków?
Festiwal Restaurant Week na pewno już zmienia świadomość kulinarną Polaków, gdyż mogą za niewygórowaną cenę spróbować potraw, których nie ma w kartach menu restauracji, a jest specjalnie przygotowanym na ten czas.
Mogą spotkać się ze znajomymi i podyskutować na temat festiwalowych dań. Mogą poznać dotąd niespotykane produkty lub smakowite połączenia różnych zaskakujących dań. Nie zawsze przykładowy ziemniak oznacza zwykłego gotowanego ziemniaka.
Czym kierowałeś się podczas przygotowania menu na RW, skąd czerpałeś inspiracje?
Podczas przygotowania menu na RW, inspiracje czerpałem z otaczającej nas jesieni i produktów z Dolnego Śląska. Jest u nas dużo sadów, upraw warzywnych , a także hoduje się w naszym regionie dużo drobiu w tym wyśmienite kaczki.
Podczas pracy na kuchni zdarzają się na pewno zarówno śmieszne sytuacje, jak i te mrożące krew w żyłach. Opowiesz nam jakąś?
Jedna ze śmiesznych sytuacji jaka kiedyś wydarzyła się na kuchni, to było przecedzanie czerwonego barszczu przez młodego kucharza ok. 10 litrów. Poleciłem mu przecedzenie barszczu, który skończyłem gotować. Młody kucharz wstawił sito cedzakowe do zlewu , wziął garnek z barszczem i tak go przecedził, że zostały same buraki, a pieczałowicie przygotowany barszcze popłynął do zlewu. Z tego cedzenia śmialiśmy się przez tydzień, a i teraz jak sobie to przypomnę, to mam niezły ubaw.
Vertigo Jazz Club
Oławska 13
Od pewnego czasu wybierałem się do Vertigo i niedawno wreszcie tam dotarłem.
Weszliśmy, zajęliśmy stolik. Sala zapełniona była prawie do połowy, na scenie przygotowywał się zespół. Przez parę minut nikt się nami nie interesował, więc w końcu sam poszedłem po menu. Przejrzeliśmy, wybraliśmy. Kelnerzy nadal się nami nie interesowali, więc po kilku minutach sam do nich podszedłem, żeby zamówić. Kelner mnie wysłuchał, po czym odpowiedział, że spyta w kuchni, czy może przyjąć zamówienie. Resztę jego wypowiedzi zagłuszyła muzyka. Wmurowało mnie. Zdenerwowała mnie wizja, że mogłem stracić kilkanaście minut, więc na wszelki wypadek spytałem go, czy to jest restauracja. Potwierdził i poinformował, że trwa „Restaurant Week”. Nie wiem, na czym ta impreza polega, i nie wiem, jak w takim razie wszedłem do lokalu, skoro obsługa nie była nawet pewna, czy może przyjmować klientów. Na drzwiach żadnej informacji nie widziałem, stała za to tablica reklamująca, co można u nich zjeść.
Ostatecznie jedzenie dostałem. Nic nadzwyczajnego. Potem miałem problem z zapłaceniem, bo nie mogli znaleźć kelnera, który przyjął ode mnie zamówienie i dopiero trzecia osoba mnie obsłużyła – to zapamiętam najlepiej.
Ładny wystrój, toalety w porządku.