-2 C
Wrocław
środa, 22 stycznia, 2025

Sztrass Burger – nowe rozdanie

Dawno, dawno temu, zdarzyło się, że niezbyt przychylnie podchodziłem do burgerów w Sztrass Burgerze – jakby nie było, chyba pierwszej wrocławskiej burgerowni, powstałej na krótko przed bumem na to specyficzne, amerykańskie danie fastfoodowe. Przez długi czas omijałem lokal znajdujący się naprzeciwko Kina Nowe Horyzonty może nawet podświadomie, mając w pamięci negatywne pierwsze kontakty. Jakiś czas temu jednak właścicielki – przemiłe dziewczyny – zaproponowały mi wzięcie udziału w kolejnej odsłonie ich cyklu Szefa burger, w którym najpierw szefowie kuchni z Wrocławia przygotowywali woje wersje burgerów, one wchodziły do karty na określony czas, a dochód z ich sprzedaży był przekazywany na cele charytatywne. W międzyczasie cykl Szefa burger przeszedł małą modyfikację, a w roli głównej występować mieli blogerzy. Na pierwszy ogień poszedł Marcin Kuc z Jaja w kuchni, w drugiej kolejności ja. Odmówić nie mogłem, a kwota uzyskana z dochodów z „mojego” burgera zostanie przekazana na fundację Wrocławskie Hospicjum dla dzieci.

IMG_0584

Po długich próbach i konsultacjach z czytelnikami blogu, wybraliśmy wersję burgera indyjskiego. Nieco na przekór, bo wiadomo jakie podejście do krów mają Hindusi. Bardziej chodziło nam o przemycenie specyficznych indyjskich smaków, aż w końcu ustaliliśmy konkrety i do menu od pierwszego sierpnia trafiła Święta Krowa, składająca się oczywiście z wołowiny, dwóch sosów – aromatycznej masali oraz orzeźwiającego jogurtowego z kolendrą, dużej ilości świeżej kolendry, papryczek chili oraz chrupiących pakor z cebuli. Obawy były spore, ale pierwsze próby pokazały, że obraliśmy dobry kierunek. Smaki przyjemnie się balansują, smak wołowiny nie ginie, a dodatkowo podbijają go gęste sosy. Nie będę Was namawiać, bo mogę być nieobiektywny, ale to naprawdę świetne połączenie smakowe, a dodatkowo kupując każdego burgera możecie pomóc potrzebującym dzieciakom, i to jest w tym wszystkim najważniejsze.

IMG_0624

IMG_9433

Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wybrał się do Sztrass Burgera totalnie incognito po około miesiącu od rozpoczęcia akcji, aby sprawdzić smak innego burgera. Nie będę kłamać – burgery mi się zwyczajnie znudziły, jeśli już je jem, to raczej stawiam na sprawdzone klasyki w typie Pasibusa. Dla Sztrass Burgera zrobiłem jednak wyjątek, chcąc przekonać się czy inne burgery smakują równie dobrze jak Święta Krowa.

Połowa roku 2016 była niejako przełomowa dla właścicielek Sztrass Burgera, ponieważ po kilku latach działalności właśnie w tym okresie zdecydowały się na pierwsze w historii burgerowni zmiany w menu. W karcie pojawiły się nowe propozycje, poza burgerami znalazło się w niej miejsce choćby dla kanapek – z pastrami lub rostbefem. Ja wybieram jednak dość klasycznie, decyduję się na dużego TexasBurgera za 19 zł oraz dodatkowo małe frytki (2 zł), do których niegdyś miałem sporo zastrzeżeń.

Wielkiego ruchu, pomimo pory mocno obiadowej, nie odnotowałem. Może to efekt ostatniej popularności wychodzenia nie na obiad, a na lunch? Dziesięć minut od złożenia zamówienia zostaję zawezwany do baru po obiór swojej tacki z całą zawartością. Nowością od czasu mojej ostatniej wizyty są chipsy – domowe, cięte na miejscu przez Sztrassową ekipę, dodawane standardowo do każdego zamówienia. Niezwykle cieniutkie, nie za tłuste i chrupiące, prawdziwe homemade’owe chipsy. Do tego frytki – krótkie, ale mięsiste i odpowiednio grube.

No dobra, a jak wypadł bohater dnia, a więc TexasBurger? To naprawdę kawał dobrej fastfoodowej roboty. Trzymająca całość w ryzach maślana bułka, soczysty kawał różowego mięsa i spieczony na moją prośbę na czarno bekon. To połączenie musi się udać, zwłaszcza w towarzystwie sosu BBQ na wędzonych śliwkach i ciągnącego się sera. 

IMG_0620

Lubię takie przemiany – musiałem zmienić swoje zdanie o Sztrass Burgerze o 180% stopni, a oznaki dobrej zmiany nosił już smak naszego wspólnego burgera. Uczciwe są porcje, uczciwy jest produkt, sprowadzany w większości od lokalnych dostawców. To proste, ale udane jedzenie streetfoodowe, na które można wpaść choćby w tracie oczekiwania na seans w pobliskim kinie. I pamiętajcie – próbujcie Świętej Krowy, warto pomagać.

ranking4

Sztrass Burger

Psie Budy 7/9

facebook.com/SztrassBurger

Total 12 Votes
3

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne artykuły

6 KOMENTARZE

  1. Dla uściślenia – te chipsy są tam dodawane gratis do KAŻDEGO burgera 🙂 miesiąc temu byłem tam, zamówiłem małego klasycznego burgera za 12 zł, duże frytki za 3 zł. i to wszystko wraz z chipsami sprawiło, że za 15zł miałem niezłą ucztę – już tym małym burgerem porządnie się najadłem 😀

  2. Właśnie, gdzie w mieście można zjeść porządnego wege-burgera? Takich z soczewicy, grochu czy ciecierzycy (nie mam na myśli falafel-ów i gotowych sojowych kapci z supermarketu )

    • W Pasibusie na przykład – ja osobiście uwielbiam ich wege wersję Gonzalesa z kotletem z czerwonej fasoli. Dobre są też buraczane w Vedze, ale tam np. bułki już nie są tak genialne.

  3. Wcześniej mieli tam jedne z bardziej nijakich burgerów w mieście. Po zmianie menu – wow. Ciekawe aranżacje (święta krowa też spoko) i świetne wykonanie. Z uwag mam tylko jedną – przy każdej wizycie dostaję burgera innej wielkości. Raz bułka była tak mała, że musiałem się upewnić, czy pani nie pomyliła zamówienia. Innym razem była ogromna. Wiem, że pieczywo mają „od pana Andrzeja”, ale miło by było, żebym przed zakupem wiedział, czy do obiadu mam brać dodatkowe frytki, czy nie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły