Trochę niespodziewanie na początku grudnia trafiła do mnie informacja o prawdopodobnej zmianie restauracji Hare Krishna na dość dobrze znany z Warszawy projekt Curry House. Sytuacja ogólnie wygląda na dość dziwną, ponieważ nad wejściem do lokalu na Jedności Narodowej w dalszym ciągu widnieje logo Hare Krishna, a informacja o Curry House przejawia się poprzez niewielkie naklejki za witrynie. Działające do tej pory w trzech lokalach w stolicy Curry House postanowiło wyruszyć poszerzyć swoją działalność i wyruszyć w Polskę, a jako pierwszy kierunek obrano dobrze rozwijający się rynek indyjskiego jedzenia w stolicy Dolnego Śląska.
Szalony okres przedświąteczny nie sprzyjał jedzeniu poza domem, dlatego natłok roboty sprawił, że raz jeszcze wybrałem opcję zamówienia jedzenia przez sprawdzoną już nieźle aplikację Wooopit. Nie raz i nie dwa podkreślałem, że hinduskie dania sprawdzają się bodaj najlepiej w dowozie, nie tracą swoich właściwości smakowych, więc wybór był dość prosty, ponieważ potrzebowałem mocnego kopa aromatycznego i smakowego właśnie. Szukając indyjskich smaków wyskoczyło mi właśnie Curry House, choć adres Jedności Narodowej 161 nie dawał mi spokoju, ponieważ nie widziałem wcześniej, żeby pojawił się gdzieś w okolicy nowy lokal. Po szybkim researchu okazało się, jak już wspomniałem, że nastąpiła podmianka, w efekcie której z mapy wrocławskiej gastronomii znika Hare Krishna.
Wooopit wprowadził ostatnio pewnie uproszczenia, starając się wyjść bardziej do klientów i faktycznie wydaje mi się, że pomogły one zdecydowanie usprawnić całą usługę i raz jeszcze moje jedzenie dotarło bez opóźnień, zgodnie z zakładanym czasem, nawet pomimo świątecznej zawieruchy. Na czym polegają uproszczenia? Otóż niektóre restauracje od połowy grudnia nie są już zdane jedynie na kurierów Wooopit, a posiadają także swoich kierowców, którzy są zatrudnieni w danym miejscu. Każdy zamawiający może w trakcie płatności wybrać czy chciałby kuriera Wooopit, czy jednak tego z restauracji. Obu można oczywiście śledzić podczas trasy. Tyle nowości, a jak wypadło jedzenie w Curry House?
Pierwszy plus? Jakość opakowań, w których dostarczono jedzenie. Szczelnie zamknięte pudełka, z których nawet podczas odwracania do góry nogami nie wylała się choćby kropla. Na początek wjeżdżają veg samosy (12 zł) w rozmiarze, na oko, 3XL. Genialny jest słodko-kwaśny, gęsty sos tamaryndowy, zgrywający się świetnie z mocno przyprawowym wnętrzem chrupiącej przystawki, wypełnionej mieszanką ziemniaków, groszku i przypraw z dużą przewagą kolendry. Chicken curry (24 zł) jest dość płaskie, również z mocno zaznaczoną podbudową przyprawową, gęste i z rozpadającym się na włókienka kurczakiem. Butter chicken (25 zł) natomiast imponuje wielowymiarowym smakiem ziół. Jest kumin, jest imbir, kardamon, chili i pewnie tę listę mógłbym ciągnąć jeszcze długo. Sporo się tu dzieje, nie jest ani specjalnie słodko, ani wytrawnie, ani ostro, ani kwaśno. W sam raz, przyjemnie i w ogromnej ilości, w dodatku z chlebkiem naan. To zdecydowanie mój faworyt.
Czy podmiana z Hare Krishna na Curry House to jakościowy skok naprzód? Raczej nie, ale to utrzymanie solidnego poziomu, zwłaszcza jeśli mówimy o jedzeniu na dowóz. Jeśli mieszkacie na Śródmieściu lub Psim-Polu jak ja, to niezła opcja na sycący, aromatyczny obiad z dostawą pod drzwi.
ROZWIĄZANIE KONKURSU
Kilkanaście dni temu ogłosiłem konkurs, w którym do wygrania były trzy bony o wartości 50 zł do wykorzystania na zamówienia z Wooopit. Poniżej nazwiska trzech zwycięzców, którzy w kwestii odbioru nagrody powinni zgłosić się bezpośrednio do Wooopit poprzez formularz kontaktowy na Facebooku.
Sandra Zdzuj
Mateusz Bednarczuk
Marta Słomiak
Mój Butter Chicken zjedozny u nich w niedzielę smakował jak pulpa pomidorowa z masłem doprawiona tylko i wyłącznie cukrem. Jak przeczytałam, że Twój Butetr Chicken był mocno ziołowy to mi oczy wyszły z orbit. Mój towarzysz życia jadł jagnięcinę po jakiemuśtam i było to pulpa pomidorowa z ogromną ilością chili i odrobinę bardziej gęsta niż moje danie. Zero jakichkolwiek przypraw. Zero smaku. Porażka. A szkoda, bo pod poprzednim szyldem było bardzo smacznie.
Ps. Placki za to są wciąż rewelacyjne