Jak to w przypadku Wrocławia bywa, kulinarna różnorodność dociera do naszego miasta stopniowo. Jedne mody przychodzą, jeszcze szybciej przemijają, inne odchodzą, kolejne zostają z nami na dłużej. Jeśli chodzi o pierożki dim sum, stolica Dolnego Śląska to w dalszym ciągu pustynia, która nie może mierzyć się w tej kwestii z Warszawą, gdzie swego czasu bary z dim sum wyrastały jak niegdyś wrocławskie burgerownie.
W listopadzie wystartował bar W oparach dim sum, a na początku marca 2018 wystartowała kolejna restauracja z kompleksu OVO – Dim Sum Garden. Wbrew pozorom w karcie nie znajdują się jedynie parowane pierożki, a azjatyccy szefowie kuchni mają ciekawe pole do pokazania się. W karcie traficie na kilka przystawek oraz dziewięć dań głównych, z czego każde otrzymane jest pewnym sensie w azjatyckim klimacie.
Wnętrze absolutnie przełamuje standardowe myślenie na temat szybkich, azjatyckich barów. Jest jasno, optymistycznie, a na ścianach mieszają się kolory żółty i miętowy. Na sali, poza ogromnym barem, zmiksowano tradycyjne stoliki oraz te wyższe z hokerami, a tuż przy wejściu trafia się na otwartą kuchnię, do której można zerknąć w celu podglądnięcia zmagań kucharzy z kolejnymi zamówieniami.
Z myślą o zaspokojeniu pierwszego głodu zamawiamy zupy. Laksa z krewetkami (19 zł), poza tym, że idzie bardziej w stronę tom kha, trafia w nasze gusta. Jest kremowa, mocno aromatyczna, z dominującym akcentem kafiru. Rosół wonton (13 zł) zaskakuje z jednej strony swoim delikatnym charakterem, a jednocześnie przyjemnie rozgrzewa, a na dokładkę skrywa przepyszne pierożki won ton z ciastem cieniutkim jak kartka papieru.
Pierwszoplanowe rolę odgrywają jednak tytułowe pierożki. Mięsny box (50 zł) składa się z 25 sztuk pierożków w pięciu smakach. Każdy rodzaj reprezentuje inny sposób klejenia, co samo w sobie stanowi dodatkową wizualną atrakcję. Moim osobistym faworytem są dim sum z wieprzowiną, porem i kolendrą. Urzeka mnie ta lekkość i ziołowy akcent. Mocna w smaku jest również kaczka z sosem hoisin, ale ucztując w kilka osób dochodzimy zgodnie do wniosku, że różnice pomiędzy poszczególnymi farszami nie są ogromne. Osobna kwestia to ciasto. Prezentuje się świetnie, aczkolwiek jest minimalnie za grube, przez co momentami stawia większy opór podczas przegryzania. Nie jest to jednak problem nie do przeskoczenia. Bardziej wydaje mi się, że do dopracowania pozostaje dotarcie czasu parowania poszczególnych pierożków.
Z dziewięciu dostępnych dań głównych znalazłem miejsce jedynie na Wołowinę XO (31 zł) i okazało się to doskonałym wyborem. Udon z sosem na bazie suszonych owoców morza i dojrzewającej wieprzowiny pozostawił w ustach posmak pełen umami, a do tej pory zachodzę w głowę, w jaki sposób osiągnięto tak delikatną konsystencję wołowiny, która dosłownie rozpływała się w ustach. Mocna pozycja, z fajnym balansem pomiędzy słodyczą i ostrością.
Czy Dim Sum Garden ma szansę stać się ważną częścią wrocławskiej gastronomii? Stawiam, że tak i w perspektywie kilku tygodni obwiałbym się bardziej o brak wolnych stolików, aniżeli dobrego jedzenia. Pierożki już na ten moment dostarczają sporą dawkę radości, zwłaszcza podczas grupowego ucztowania z kilkoma parnikami na stole, a niewątpliwie z chęcią wrócę przetestować kartę dań głównych, prezentującą się równie ciekawie. Mam również dwie uwagi – byłoby lepiej, gdyby obsługa jednak nieco lepiej znała kartę i potrafiła doradzić gościom co i jak. Druga sprawa – jakoś tak słabo jest zaczynać bez sprawnego terminalu do płatności kartą oraz bez dostępności części dań z menu. Nic to, błędy debiutanta. Ogólne wrażenie jest pozytywne, ceny bardzo przystępne, a smaki ciekawe. Dim Sum Garden, trzymam za Was kciuki.
Dim Sum Garden
Podwale 83