Bardzo często otrzymuję od Was zapytania odnośnie wychodzenia na weekendowe śniadanie, mocno podpytujecie też o to, gdzie na taki poranny posiłek wyruszyć z dzieciakami. Wydaje mi się, że własnie odnalazłem coś, z czego zadowolone powinny być zarówno osoby dzieciate, jak i nie. Otóż w niedzielne przedpołudnie, po wcześniejszym lekko zakrapianym wieczorze, wyruszyliśmy w stronę centrum na tradycyjnie, wspólne śniadanie poza domem. Prawdę mówiąc, ciężko było mi odnaleźć w zasobach własnej głowy jakieś sensowne miejscówki, których jeszcze nie sprawdziliśmy, ale przypomniała mi się wyświetlana na Facebooku promocja z weekendowymi brunchami w Jaffa Bar Market.
Na czym polega brunch w Jaffie? Otóż od 9 do 12, w piątek, sobotę i niedzielę możecie wpaść sami lub z rodzinką na późne śniadanie serwowane na zasadach szwedzkiego stołu, tyle że z arabskim sznytem smakowym. Pośrodku sali głównej w Jaffie wystawiany jest stół z całym przekrojem wegetariańskich potraw, które możecie sobie nakładać do woli. Całość kosztuje 35 zł, a w cenie mieści się właśnie jedzenie i picie do oporu, a świetną opcją dla rodzin z mniejszymi dzieciakami – dokładnie do 10. roku życia, jest fakt, że za młodych nie płacimy. Tym samym za naszą czwórkę uiściliśmy 70 zł w kasie i rozpoczęliśmy ucztowanie. W wielu miejscach, gdzie zwyczajowo jadamy śniadania, nie ma szans na zmieszczenie się w podobnej kwocie.
Sam się sobie dziwię, że tak późno obadałem temat, bo sądząc po sporym tłumku, który zebrał się wewnątrz w niedzielę, sporo osób już korzysta z weekendowej akcji. Co oczywiste, najlepszą zabawę mają tu dzieci. Otrzymują swoje naczynie i samodzielnie bawią się w komponowanie własnego porannego posiłku. Naturalnie w pierwszej kolejności wybierają owoce – ananasy, arbuzy, winogrona, ale i labneh oraz dla kontrastu, za którym nasze dzieci przepadają… kalafior. Do ręki Kazka trafia miękka, świeżo wypieczona, puszysta pita, Gutek z kolei wybiera wersję stricte na słodko – chałka i konfitura.
Starsza, zwłaszcza męska część naszej rodziny preferuje jednak śniadania wytrawne, dlatego buzia uśmiecha mi się na widok dwóch rodzajów hummusu oraz szakszuki. To zdecydowanie moje smaki i kompletnie w ich wypadku nie przeszkadza mi brak mięsa. W pierwszej chwili trochę krzywo zerkam w stronę bemarów z jajkami, ale dość szybko staje się jasne, że sadzone znikają tak szybko, że kuchnia niemalże nie nadąża z ich smażeniem i podczas naszej wizyty cały czas są świeże, o czym młodzi – wielcy fani jajek w każdej postaci, postanowili się przekonać. Na stole znajdziecie wszystko, co potrzebne – warzywa, oliwki, sałatkę, słodkości, pieczywo, napoje. Jest z czego wybierać, a możliwość nałożenia sobie odrobiny z wszystkiego, co lubimy, pozwala cieszyć się jedzeniem w stopniu maksymalnym. Z moich obserwacji wynika, że najszybciej znika tradycyjny hummus, donoszony podczas naszej obecności ze trzy razy w ciągu godziny.
Jak wypada brunch w Jaffa Bar&Market? Jeśli tylko nie macie wielkich oczekiwań i nie potrzebujecie foie gras oraz jajecznicy z truflami na śniadanie, idźcie spróbować. To typowe rozwiązanie weekendowe – luźne, bez zobowiązań, nieformalne, do posiedzenia i spędzenia czasu wspólnie z rodziną. Lubię wszelkie formy umożliwiające dzielenie się jedzeniem, a przy tym zapewniające różnorodność – kto chce zjeść na słodko, ten zje. Kto chce wytrawnie, znajdzie coś dla siebie. Dla każdego coś dobrego, a cena przy dwójce małych dzieci wydaje się być mocno promocyjna. Na zdrowie!
Jaffa Bar&Market
Plac Solny 14
a może tak zestawienie miejsc, które proponują śniadania na zasadzie szwedzkiego stołu? 🙂