19.9 C
Wrocław
niedziela, 19 maja, 2024

Bar Chrupek – pora na schaba

Wrzesień jest miesiącem, w którym za Waszym poleceniem podjąłem wyzwanie #challenge15zl, polegające na wyszukiwaniu przeze mnie miejscówek, w których da się zjeść we Wrocławiu właśnie nie przekraczając jednorazowo 15 zł. Pod koniec sierpnia podesłaliście mi mnóstwo różnych pomysłów na to, gdzie kierować swoje kroki w celu rozpoznania tematu, a jednym z często przewijających się miejsc był bar, o którym wiedziałem wcześniej, ale ze względu na jego wygląd omijałem raczej szerokim łukiem. I w tym miejscu biję się w pierś, bo Bar Chrupek oceniłem niesłusznie i wiem to teraz, po czasie.

Co do jednego mamy jasność – Chrupek z zewnątrz wygląda jakby był nie barem z przyzwoitym jedzeniem, a lokalną mordownią. Niski pawilon, w pobliżu którego walają się niezliczone ilości pustych puszek i butelek, stanowi dom dla baru, gruzińskiej piekarni i oczywiście sklepu alkoholowego. Drzwi do bar na wszelki wypadek pozostają otwarte na oścież przez cały czas. Ze względu na ilość przewijających się klientów, istnieje szansa, że zawiasy wyrobiłyby się w ciągu jednego dnia. Naprawdę, co chwilę i o każdej porze biją tu tłumy.

Pierwsze podejście niosło za sobą niepewność. Niemal jak na premierowej randce – co to będzie, czy się polubimy, czy mi się spodoba. Spodobało się, bo też i należę do osób mających ogromną tolerancję na folklor, także ten kulinarny. Ba, ja uwielbiam folklor, bo wbrew pozorom, to w takich miejscach można przekonać się co je i czym zachwyca się większość Polaków oraz jakie są ich oczekiwania względem tak banalnej czynności, jaką jest codzienne zjedzenie obiadu.

Dobra, ale z jakiego powodu w ogóle tu trafiłem? CCC, czyli cna czyni cuda, choć prosiłbym nie traktować tego stwierdzenia pejoratywnie. Ewentualnie z lekkim uśmiechem na ustach. Każdego dnia dostępny jest tu lunch za 15 zł, składający się z zupy oraz dania głównego. Idealnie 15 zł na challenge.

W Chrupku zjawiam się na początku września, od razu zamawiając zestaw za piętnastaka – rosół i schabowego. Rosół to uczciwa, niedzielna zupa, w której nie pływa sześć kilogramów vegety, ma naturalny kolor i dość lekki, delikatnie mięsny smak. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że bohater jest jeden, a o procesie jego powstawania wiele można dowiedzieć się już na wejściu, któremu towarzyszy właściwie niekończące się rozbijanie mięsa. Od razu na myśl przychodzi mi wspomnienie niedziel w bloku, w którym mieszkałem za dzieciaka. Rozbijanie kotletów w niedzielę było tak pewne, jak nadejście wtorku po poniedziałku. Po zupie pora na prawdziwego potwora. Chrupkowy schabowy zajmuje nie połowę, nie trzy czwarte, a cały talerz. Cieniutko rozbite mięso, nie za gruba, oczywiście chrupiąca panierka, a do tego porcja starczyłaby na dwa dni. Ja dałem rady dojeść do połowy i odpuściłem.

Kiedy spoglądam na bar, gdzie składa się zamówienia, widzę, że zdecydowana większość z nich zawiera schabowego. W ogóle w Chrupku panuje typowa dla takich miejsc atmosfera. Panie zza kasy doskonale rozpoznają stałych klientów, zajmujących swoje stałe miejsca na sali, zamawiających zawsze to samo. Fajnie, bo biegnąc ciągle za pracą i pieniędzmi zupełnie nie zauważamy oraz nie uczestniczymy w procesie tworzenia się tych małych społeczności.

Schab wypadł jednoznacznie pozytywnie i jest numerem popisowym Chrupka, ale w menu pojawiają się również inne potrawy. Pierogi ruskie (9 zł) są ogromne i polane uduszoną, słodkawą cebulą, ale jednostronnie ziemniaczany farsz trochę mi przeszkadza. Jest pieprzny, ale brak mu przełamania i lekkości oraz kwasowości twarogu. Pierogi z mięsem w cenie 6,50 zł za połowę porcji nie są przygotowywane tradycyjnie z mięsa po gotowaniu wywaru, a raczej wnętrze smaży się najpierw, a potem nakłada do ciasta. Pierogi są konkretne, ale też trochę dziwi mnie grudkowata tekstura, co nie zmienia faktu, że to własnoręczna robota na poziomie, do jakiego nie dochodzi większość podobnych barów.

Bar Chrupek urzekł mnie tym naprawdę smacznym, ogromnym kotletem schabowym oraz domowym klimatem, uśmiechniętymi twarzami za barem i pośród klientów. Nie spodziewajcie się modnego wnętrza i oryginalnego menu. Karta jest prosta, kuchnia nieskomplikowana, ale miejsce, pomimo że na dzień dobry trochę odrzuca, da się lubić i warto tu wpaść choćby na ten kawał solidnej wieprzowiny.

Bar Chrupek

Hubska 123 a

FB

Total 43 Votes
5

Napisz w jaki sposób możemy poprawić ten wpis

+ = Verify Human or Spambot ?

Komentarze

komentarze

Podobne artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Zupa tajska i zupa gulaszowa! To jest prawdziwy hit godny starcia o główne laury najlepszej potrawy w Chrupku! To miejsce nie przestaje mnie zaskakiwać! 🙂

  2. Jedzenie jest super to przyznaje ale do nie zniesienia jest zapach smazonego miesa i frytek jaki roznosi sie po lokalu ze wzgledu na zla wentylacje kuchni.Przesiakaja tym zapachem ubrania jesli wybierze sie zjedzenie posilku w srodku lokalu.Sytuacje latem ratuje ogrodek letni zima zas pozostaje nam cos wziasc wylacznie na wynos.Nie zmienia to jednak faktu iz jedzenie jak juz wspomnialem jest smaczne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polub nas na

103,169FaniLubię
42,400ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
100ObserwującyObserwuj
1,420SubskrybującySubskrybuj
Agencja Wrocławska

Ostatnie artykuły