Na początek chciałbym wam zaznaczyć, że to nie będzie tradycyjna relacja. Miejsce, które chcę wam opisać wyrywa się ze wszystkich schematów, a i moje odwiedziny nie były – jak w większości przypadków – planowane. Do baru Produs na ul. Traugutta trafiłem kompletnie przypadkowo, wracając od klienta. Kiedy zobaczyłem widok zaparowanej witryny okiennej, właściwie od razu postanowiłem tam wdepnąć. Poza pasją kulinarną, moją wielką miłością jest historia, w dużej mierze ta dotycząca okresu PRL-u, a ów bar doskonale wpisuje się w tamte czasy.
Obecnie może już nie tak mocno jak kiedyś, ale ciągle okolice ul. Traugutta nie cieszą się specjalną popularnością wśród mieszkańców Wrocławia, dlatego też byłem ciekawy cóż to za bar, którego drzwi właściwie się nie zamykają, a klienci wchodzą i wychodzą z bardzo dużą częstotliwością.
Tego jak lokal wygląda w środku nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć, najlepiej na żywo.
Klimat nie do podrobienia, wszystko tak klejące, że ciężko odkleić się od sztućców po ich złapaniu. Zmywarki na kuchni raczej nie uświadczymy. Stoliki ze sklejki, bez obrusów, lada chłodnicza rodem ze sklepów mięsnych sprzed około 30 lat, no i te dania w bemarach.
Ceny nieco kosmiczne, kosmicznie niskie, jak to w barze mlecznym. Zresztą menu także typowo barowe, z dużą ilością dań jarskich. Zupa dnia – jarzynowa za 1,80 zł, biorę. Na drugie domawiam dwa dania główne, czyli gołąbka z kluskami śląskimi (3,50 zł) oraz niezniszczalne pierogi ruskie w cenie 3,35 zł. W sumie, za dwa dania główne i zupę – 8,65 zł.
Panie w fartuchach za ladą starają się sprawiać wrażenie prawdziwych bufetowych rodem z PRL-u, choć w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy one tak grają, czy robią to zupełnie poważnie. W stosunku do klientów zachowują się lekko arogancko, co ma swój niepowtarzalny klimat. Fakt zamówienia przeze mnie dwóch dań wywołał spore zdziwienie, pani dwukrotnie pytała czy na pewno, aż w końcu przyjęła. Zupę otrzymałem od razu, w tym czasie wcześniej przygotowane pierogi i kluski zostały wrzucone na gotującą wodę.
Jeśli dla kogoś zupa nie byłaby dostatecznie doprawiona, na każdym stoliku można znaleźć taki oto zestaw…
Zupa mocno zagęszczona mąką, z dużą ilością warzyw i cholernie słona. Klimat nie do pordrobienia, zwłaszcza podczas jedzenia z uszczerbionego talerza. Jak na zupę za 1,80 zł to nie było totalnego dramatu, a już na pewno ktoś głodny może spokojnie się nią najeść. Zdecydowanie lepsza zupa, niż chociażby w barze Ale Duet.
Jako pierwsze danie główne otrzymuję gołąbka polanego sosem z kluskami śląskimi.
Kompletnie bez ironii – to było całkiem przyjemne danie. Kluski śląskie mięciutkie, lekko słone, bardzo smaczne. Jeśli chodzi o gołąbka, to jego słabszą, właściwie niezjadliwą częścią był sos, a dokładniej woda zabarwiona przecierem. Sam gołąbek całkiem niezły, choć bardziej ryżowy, aniżeli mięsny. Kapusta delikatna i całościowo to naprawdę nie było złe, zwłaszcza za 3,50 zł.
Początkowo myślałem, że mam do czynienia z najtańszymi pierogami ruskimi na świecie, ale ktoś w komentarzach na naszym fanpage’u podpowiedział, że pierogi w Misiu kosztują całe 3,15 zł. Ruskie to pozycja obowiązkowa w każdym barze, od nich zazwyczaj zaczynam jedzenie w tego typu miejscach.
Te z baru na ul. Traugutta polane są dość dziwnie wyglądającą cebulką, w której wypatrzyłem wegetę. Na wszelki wypadek cebulkę odłożyłem na bok i zabrałem się za pierogi. Ciasto o grubości pewnie 0,5 cm, fragmentami niedogotowane, z kolei sam farsz znośny, oczywiście w odniesieniu do ceny. Bardziej ziemniaczany niż serowy, ale z dodatkiem sporej ilości cebuli. Za tę cenę chyba nawet nie można narzekać, bo jadłem zdecydowanie gorsze pierogi za kwoty trzykrotnie większe.
Oczywiście nie traktuję do końca poważnie tego miejsca, podobnie jak i jedzenia, które jadłem. Przy ocenianiu takiego miejsca zawsze staram się zachować dystans, pamiętając przede wszystkim o cenach, ale i odwiedzających bary osobach, dla których taki posiłek może być jedyna okazją na zjedzenie czegokolwiek w ciągu dnia. Wcześniej skrytykowałem m.in. Mewę, gdzie ceny są podobne, ale jakość większości dań żenująca, zdecydowanie niższa niż na Traugutta. Sam bar otacza lekko komediowa aura, grzyb na ścianach, zaparowane szyby, bufetowe. Choćby dla tego postanowiłem wejść i w sumie wyszedłem z uśmiechem na ustach, choć ciężko powiedzieć, że zachwycony jedzeniem.
Bar Produs
ul. Traugutta 85
Muszę napisać, że wystrój wnętrza tego miejsca mnie przerasta… Pozdrawiam ciepło!
Bardzo trafna recenzja 🙂 Mieszkam w okolicach tego baru od trzech lat i miałam (nie)przyjemność kupienia tam obiadu kilka razy. Faktycznie jakość jedzenia nie zachwyca – pierogami nawet raz się zatrułam… Ale polecam dla odważnych – wrażenia gwarantowane 🙂
Dokładnie, dla niespotykanych wrażeń wdepnąłem do tego baru:)
Jadalem tam czesto, duzo zalezy od dnia i humorow obsługi 🙂 Timing tez jest wazny, jak sie przyjdzie na swieze to jest swieze i miekkie, jak nie to super podeszwa 🙂 nie jest to miejscowa na rendez vous, bardziej na tanie gastro na alkoholowym kacu:) Polecam sprawdzić bar „U Jędrusia” , po drugiej stronie, na Kosciuszki, mniej wiecej na wysokosci starostwa powiatowego. Ja byłem mile zaskoczony, choć cenowo juz troche gorzej , jakosciowo – bez porównania
Bylem tam parę dni temu 🙂 nie jest tak źle. Obiad za 10.50zl to dobra cena. Głodny zje z pocalowaniem ręki 😉 . w skali 1 do 6 dam 4 …
Uważam, że bardzo dobrze, iż takie miejsca jeszcze istnieją. Tak jak zauważył Autor, dla wielu osób jest to jedyna okazja zjedzenia czegoś ciepłego za śmieszne pieniądze. Jest np. wielu ludzi, którzy za psi grosz pracują cały dzień na budowie i dla nich to jest świetne miejsce. Możemy narzekać na niewysoką jakość potraw, ale cóż, coś za coś.
Już zamknięty Bar Produs, może to i dobrze? 😉
Duża strata:)
Mój błąd hehe, bar przenieśli parę metrów dalej 😀 Ciekawe w jakim celu 😛
Byłem dziś, krokiet z kapustą odgrzany w mikrofali. Pierogi z mięsem koszmar. Kluski śląskie dobre, a wątróbka wręcz pyszna. Do tego spróbowałem surówki kapusty bialej i surówki z kiszonej- obie bardzo smaczne. Jutro też tam wpadne, spróbuje ruskich i może czegoś jeszcze. Ceny troszkę wyższe od tych z recenzji ( ruskie 3.60, pierogi z padliną( trudno to nazwać mięsem ) 4,80, zupy po 2)
Jak napisałem poprzednio, tak zrobiłem. Z okazji tego, że przebywam w niodległym szpitalu mam możliwość potestować dość wnikliwie bar Produs. Tak wiec dziś na moim stole(brudnym) zagościły ruskie, które przy cenie 3,60 za 8 sztuk wydają się być całkiem znośne. Następnie poszły łazanki, i o dziwo były bardzo smaczne, dobrze doprawione, z dużą ilością kapusty. Spróbowałem również zupy fasolowej i tu o dziwo jestem bardzo zadowolony, gęsta o wyczówalnym smaku fasoli i majeranku. Oczywiście wszystko po pół porcji, co jest niewątpliwa zaleta, że nie musimy brać całej porcji. Wpadnę tam jeszcze jutro, może się skuszę na coś z mięsa, choć po pierogach z mięsem nie za bardzo mam na to ochotę.