O tym, że jestem wielbicielem wszelkiego rodzaju barów osiedlowych z domowym jedzeniem, zdążyliście się już chyba przekonać. Za każdym razem widząc tego rodzaju przybytek, staram się go jak najszybciej odwiedzić. Na Pierogarnię z ul. Popowickiej zwróciłem uwagę już podczas wizyty w sąsiadującym Grillburgerze, będącym zresztą własnością tych samych ludzi.
Oba lokale przedzielone są jedynie ścianą, ale różni je oczywiście sporo. Poczynając od wystroju – bardziej modernistycznego w Grillburgerze, kończąc na menu. Po prawej stronie rządzą burgery i pizza, po lewej kuchnia bardziej tradycyjna, domowa. Podczas moich dwóch wizyt o wiele większy ruch panował w Pierogarni, co jednak nie stanowi żadnego problemu, ponieważ w przypadku braku wolnego stolika, spokojnie można usiąść ze swoim jedzeniem w burgerowni.
W środku obowiązuje samoobsługa, więc z menu można zapoznać się stojąc w kolejce do kasy. W karcie znajdziemy standardy – pierogi, kotleta schabowego i panierowaną pierś. Do tego zupa dnia i makarony, a także każdego dnia inne 2-3 zestawy obiadowe.
Jak już wspomniałem, w Pierogarni byłem dwukrotnie, dzięki czemu miałem okazję spróbować dwóch zupełnie różnych obiadów. Za pierwszym razem nie mogłem zamówić niczego innego od tytułowych pierogów. Poprosiłem o pół porcji ruskich i pół z mięsem (10,15 zł), a także zupę dnia, którą był barszcz ukraiński (5 zł). Otrzymałem numerek i czekałem na odbiór zamówienia.
Jak na osiedlowy bar, oczekiwanie na potrawy jest stosunkowo długie, co zapewne spowodowane jest obsługą zamówień na dowóz. W końcu jednak otrzymałem podaną w garnuszku zupę.
Zupa zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Jeden z lepszych barszczy, które jadłem w życiu. Jeśli chodzi o barowy, to smaczniejszy był jedynie ten z nieodległej Kozackiej Chatki. Barszcz okazał się niezwykle aromatyczny, z dużą ilością warzyw, z mocno buraczanym posmakiem. Smak zupy nie był jednak jednowymiarowy. Świetnie mieszały się ostrość ze słodkością, a porcja – mimo że nie wygląda – była bardzo sycąca.
Drugie danie otrzymałem po około piętnastu minutach.
Teoretycznie, pierogi powinny być daniem popisowym tego miejsca. Ich porcja składa się z ośmiu pierogów polanych podsmażoną cebulką. Niestety, o ile ciasto jest cieniutkie i dokładnie takie, jak powinno, tak farsz prezentuje się słabo. Jak dla mnie jest zbyt mdły, zawiera za dużo ziemniaków i nie został kompletnie doprawiony.
Z kolei wersja mięsna przyprawiona została właściwie. Jest pieprzna, z dodatkiem cebuli, ale popełniono spory błąd. Mięso jest suche, ponieważ nie pochodzi z ugotowanej wcześniej zupy, a jedynie zostało zmielone i usmażone. To sprawia, że nie klei się, rozpada i jest zwyczajnie za suche.
Drugiego dnia zupą dnia okazała się ogórkowa, którą uwielbiam.
Także i tym razem zupa spełniła moje oczekiwania. To była prawdziwie domowa zupa ogórkowa, dobrze doprawiona i ugotowana z niezłej jakości ogórków kiszonych. Za pięć złotych to właściwie pozycja obowiązkowa.
Na drugie danie zamówiłem panierowaną pierś z kurczaka na ostro z frytkami i surówką coleslaw (16,90 zł). Pierwsza rzecz – kurczaka usmażono w frytkownicy, przez co został nieco za bardzo wysuszony, a panierka była bardzo tłusta. Jestem miłośnikiem ostrego jedzenia, ale zazwyczaj, kiedy zamawiam coś ostrego w tego typu barach, nie czuję nawet delikatnego pieczenia. Co innego w Pierogarni. Pasta z chili i prawdopodobnie z sosem sojowym, którą oblane zostało mięso, była bardzo ostra. Na tyle, że mój nos udrożnił się w kilka sekund. Do zestawu dodano grube frytki z mrożonki, które bardzo lubię, a także mocno chrzanową surówkę coleslaw.
Danie niezbyt dietetyczne, ale zdaję sobie sprawę, że przygotowane z myślą o chociażby posiadających niewielki budżet studentach. Za niecałe 17 zł można zjeść mocno kaloryczne danie. Ja ze swoją porcja sobie nie poradziłem, zostawiłem co najmniej 1/3 talerza.
Pierogarnia na ul. Popowickiej może nie oferuje wybitnej kuchni, ale też nie zalicza zbyt wielkich wpadek. Pierogi nie rzucają na kolana, ale zdecydowanie nie są najsłabsze w mieście. Raczej mieszczą się gdzieś w połowie stawki, takie typowe barowe pierogi. Zachwycają pyszne, codziennie inne zupy. Ceny także zachęcają do odwiedzenia Pierogarni, a dla najbardziej zabieganych, istnieje możliwość zamówienia jedzenie z dowozem.
Pierogarnia Kuchnia Domowa
ul. Popowicka 26
Spoko recenzja! Jak wszystkie na tej stronie 😉 W bardzo podobnym klimacie jest Kurna Chata na Odrzańskiej, choć ma dużo lepszy wystrój, taki bardziej swojski, wiejski, klimatyczny:) jedzenie również typowo polskie, bardzo smaczne;)