Dosłownie kilkanaście minut do spotkania, a przecież trzeba coś zjeść. Mimo ogromego wyboru w takiej sytuacji ciężko wybrać na Rynku miejsce na obiad. Chwilę pochodziłem, pomyślałem, poszukałem, aż w końcu trafiłem nietypowo jak dla mnie, bo weganinem nazwać mnie ciężko, do Baru Vega, niemal legendarnego.
Vega to miejsce dość uniwersalne. Można tu jeść przez cały dzień, zarówno śniadania, jak i obiady, a także kolacje. Oczywiście wszystko zgodnie z wegańskimi zasadami. Atmosfera, podobnie jak wystrój, przypominają bardziej bar mleczny, aniżeli dobrą restaurację. Długa kolejka do kasy, wystrój nawiązujący do PRL-owskiej tradycji, a także bliższy obecnym czasom centralnie umiejscowiony wspólny stół.
Właściwie to spokojnie można sobie tutaj przypomnieć studenckie czasy, tyle że większość gości swoje studenckie lata ma już dawno za sobą. Powiedziałbym nawet, że przeważają osoby w wieku +50.
Menu lokalu stanowią dania w pełni wegańskie, stanowiące mieszankę tradycyjnej polskiej kuchni z nowoczesnymi trendami, stąd m.in. w ofercie burgery, a także tortille.
Bar funkcjonuje od zamierzchłych dla młodszych gości czasów, bo już od 1987 roku. Dwa lata temu przeszedł gruntowną przemianę, zarówno pod względem wyglądu, jak i menu. W karcie pozostały standardy, ale stała się ona w pełni wegańska, a także dodano jej bardziej młodzieżowego sznytu, co na pewno przyciągnęło kolejnych gości.
Ostatni raz w Vedze byłem jeszcze przed remontem i pamiętam, że zawsze zajadałem się znanymi z dzieciństwa kotletami ziemniaczanymi. W ogóle to miejsce pasowało mi, kiedy byłem młodszy, bo zawsze lubiłem jarskie dania.
Wpadłem do Vegi w okolicach godziny 14, a więc w szczycie obiadowym. Sznureczek osób chcących złożyć zamówienie ciągnął się aż do połowy lokalu, więc na spokojnie mogłem prześledzić menu i wybrać odpowiednie dania.
Zdecydowałem się na barszcz ukraiński (6 zł), kotleta ziemniaczanego z surówką z marchewki (4,50 zł), a także tortillę z falafelem na ostro (11,50 zł). Zupę i kotleta otrzymuję od razu, a na tortillę, która przygotowywana jest na bieżąco, musiałem poczekać kilka minut.
Barszcz ukraiński na wywarze bez mięsa? Wydawało mi się to niemożliwe. A jednak, barszcz był tak wyrazisty i różnorodny, że chciało się zamówić jeszcze jedną porcję. Doskonale słodki, buraczany, ale i delikatnie ostry, no i mocno warzywny, z dużą ilością fasoli.
Kotlet ziemniaczany, klasyka. Może z nieco za miękką skórką przez leżakowanie w bemarze, ale w środku świetny. Nie za suchy, soczysty, a do tego pożywny, dokładnie taki, jakiego pamiętam z domu rodzinnego. Do tego obficie skropiona cytryną, starta marchewka. Słodkość i orzeźwienie w jednym, więcej nie trzeba.
Falafel, czyli kulka ze smażonej ciecierzycy, to dla mnie zawsze zagadka, ponieważ rzadko kiedy trafia się na dobrze przyrządzony. Ten w Barze Vega jest świetny, z chrupiącą skórką na zewnątrz i miękkim środkiem, bliski ideału. Tortilla lekko przeraża swoimi rozmiarami. Jest ogromna, mocno opieczona, a zjedzenie jej rękami właściwie graniczy z cudem. Dlatego zabieram się za nią nożem i widelcem. Wewnątrz, oprócz falafela znajdują się papryka, pomidor, sałata i gęsty sos, powodujący że całość nie jest za sucha. Do tego chili dające potrzebnej tu ostrości. Muszę to powiedzieć – bezmięsna tortilla jest świetna.
Zamówiłem trzy dania, których nie byłem w stanie zjeść, a zapłaciłem – jak na warunki rynkowe – przyzwoitą cenę. Jedzenie z jednej strony imponuje domowymi klimatami, z drugiej zaskakuje pomysłowością. Nie ma tutaj hipstersko-wegańskiego zadęcia, jest prawdziwość i przyjazny klimat. Nie sądziłem, ale do Baru Vega będę od teraz wracał bardzo chętnie.
Bar Vega
Rynek 27a
facebook.com/Vega.Bar.Weganski.Wroclaw
Mniej „stołówkowy” klimat ma pierwsze piętro 😉 polecam!
W odbiciu menu Cię widać, zaskoczenie, zawsze myślałem, że ważysz ze 150kg 😉
Niewiele mniej:)
Polecam też odwiedzić Złe Mięso! przepyszne burgery i 'kaczka’ z seitana 🙂
Właśnie bardzo chętnie bym przeczytała relację stamtąd!!!
Bar Vega raczej nie jest weganski tylko wegetariański
już wegański od dłuższego czasu 🙂
a i tak, polecam zajrzeć na pierwsze piętro.
Sugeruję się nazwą z szyldu:)
Masz nieświeże info koleżanko, od ponad 3 lat jest tylko weganski 🙂
Dokładnie, polecam rownież górne pięterko tam jest spokojniej. No i koniecznie złe mięso i ich burgery- urywają tyłek!!!!
Ja wolę na dole, dzieje się więcej, och ile ja bym dała za zraz z kaszy jęczmiennej w sosie grzybowym i curry z ciecierzycą! normalnie ślinotok 😀 pozdrawiam
Jadam tam o ponad 15 lat i niestety od pół roku ten barszcz nie jest tak cudowny jak był kiedyś, teraz jest dobry a kiedyś był cudowny i uzależniający. Nie widziałam tez ostatnio kotletów słupskich… Proste i pyszne. Polecam jak będą dostępne. Burak burger też fenomenalny. Polecam.
Jadłam kiedyś v Vega Barze na piętrze Stir Fry z tofu. A raczej… zamówiłam i nie zjadłam, bo było po prostu niejadalne. Bardzo się zawiodłam, wyglądało apetycznie, ciekawe składniki, ale smak makaronu ryżowego i cały aromat potrawy po prostu mnie zabił, tak samo znajomych, którzy zdziwieni moim lamentowaniem nad pełnym talerzem spróbowali i również nie mogli przełknąć. Nie wiem, jak inne specjały. Chciałam zamówić coś innego (chyba placuszki marchewkowe), po czym usłyszałam, że chwilowo tego nie mają, a znajoma, która stała w kolejce za nami również je zamówiła i dostała…
może i dwa lata temu było tam całkiem smacznie, ale teraz…. moim zdaniem tragedia – jedzenie bardzo się zepsuło, praktycznie niejadalne, a ból brzucha praktycznie gwarantowany!
Wszystkie negatywne komentarze są stare. Ciekawe jaki teraz jest poziom…