Leniwe poniedziałkowe popołudnie spędzamy w rodzinnym gronie na wrocławskim Rynku, prezentując naszym gościom znad morza uroki stolicy Dolnego Śląska. Skoro spacer po Rynku, to i obiad, a na jego miejsce wybieramy Trattorię Va Bene. Ta restauracja umiejscowiona na północnej pierzei działa od kilku dobrych lat, ale do tej pory nie wzbudzała u nas wielkiego zainteresowania. Nie jedliśmy tutaj nigdy, czytelnicy specjalnie nie zachwalali, ale – nieco na przekór – siadamy na ogródku pomimo dość porywistego wiatru. Naszymi gośćmi są przybysze z Gdyni, więc wiatr jest dla nich chlebem powszednim.
Pomimo nazwy nawiązującej do włoskiej trattorii, kucharz prezentuje w menu dania krajów basenu Morza Śródziemnego, głównie włoskie i hiszpańskie. Ogródek jest przyjemny, całkowicie zadaszony, chroniący nieźle od wspomnianego wiatru, ale i palącego słońca. Lokal nastawiony jest raczej głównie na turystów, zresztą jak większość tych rynkowych, chociaż coś dla siebie powinni znaleźć także pracownicy pobliskich firm, mogący wpaść na zmieniające się codziennie, będące w przystępnej cenie, menu lunchowe.
Zasiadamy wygodnie, dostawiamy krzesełko dla Kazika i przeglądamy kartę. W międzyczasie kelnerka z wyraźnie wschodnim akcentem zbiera zamówienia na napoje i przynosi je w ekspresowym tempie.
W menu faktycznie przewijają się głównie włoskie akcenty, ale przy wielu daniach znajdziemy także wtrącenia hiszpańskie i greckie. Ceny raczej nie na studencką kieszeń. Przystawki rozpoczynają się od 12 zł, dania główne 32 zł, a pizze od 28 zł. Zamawiamy kilka dań, aby popróbować.
Na początek śródziemnomorska zupa rybna z owocami morza i olejem krewetkowym (16 zł). Najmocniejsza pozycja z tych, które jedliśmy. Niezwykle aromatyczna, mocno rybna, z wyczuwalną makrelą. W środku kilka małży, a poza tym sporo warzyw, a przez całość przewija się pomidorowa nuta. Jest na tyle sycąca, że spokojnie mogłaby zastąpić danie główne.
Druga z zup – chłodnik z awokado, melon, ogórek, oliwa chilli z suszonym pomidorem (16 zł) to propozycja na gorące dni, a także dla osób gustujących w słodkościach, bo właśnie ten smak tutaj dominuje. Aksamitny krem kryje w sobie kawałki melona i ogórka, ale charakteru zupie nadają oliwa i suszone pomidory, które sprawiają, że nie jest ona zbyt jednowymiarowa.
Gnocchi z chorizo, sosem pomidorowym, gęsty serek i pietruszką (32 zł) stanowi przykład doskonałej równowagi smakowej. Mięciutkie kluseczki oblepia lekko kwaskowy sos, dla którego przeciwwagę stanowi delikatny serek, a charakteru nadają plasterki lekko ostrej kiełbasy. W tym daniu brakuje słabych stron. Gdybym miał więcej czasu, zamówiłbym jeszcze jedną porcję.
Z kolei pieczony bakłażan w pomidorach, pesto miętowym z prażoną ciecierzycą mocno rozczarowuje. Zestawienie kompletnie pozbawione wyrazu, mdłe, ciężkie do uratowania. Gorzkiego bakłażana nie dało się przykryć całym mnóstwem bezbarwnego sosu pomidorowego. Słabo, bardzo słabo.
Pizza Primavera, czyli bakłażan, cukinia, pieczona papryka, pieczarki, pesto i rukola (28 zł). Bez wielkiej ekstazy, ale pizza poprawna, na cienkim, chrupiącym cieście z dość pulchnymi rantami. Na pewno jej silną stroną jest duża ilość świeżych dodatków, a jedyne nad czym bym popracował, to pesto bazyliowe. Gdyby zastąpić je innym, nieco bardziej wyrazistym, byłoby naprawdę dobrze.
Va Bene Trattoria to taki typowy poziom wrocławskiego Rynku. Bez szaleństw, z nie najniższymi cenami oraz nierównym jedzeniem. Kilka pozycji z karty z wysokiej półki, inne trochę niedopracowane. Ogólnie jednak nie jest najgorzej, a bardzo pozytywne wrażenie pozostawiła po sobie obsługa. Kelnerki szybko reagowały na wydarzenia przy stole, dania pojawiały się na czas, za co duży plus, bo niestety w wielu knajpkach na Rynku nie jest to standardem.
Va Bene Trattoria
Rynek 51
a wystarczyło posolić bakłażana żeby się pozbyć goryczy
Co waznego do tresci recenzji wnosi informacja o „wyraźnie wschodnim”akcencie klenerki?..niecierpliwie czekam na odpowiedz
Wnosi informację, tyle.