Jakiś czas temu, kiedy pierwszy raz trafiłem do baru Cztery Jelenie Grill Bar, poczułem lekkie kulinarne podniecenie. Maleńki lokalik, w którym serwują dziczyznę i baraninę? To nie żart. Duża sprawa, aczkolwiek menu oparte na tych rodzajach mięsa ogranicza się głównie do burgerów. Miałem okazję spróbować na miejscu pysznej baraniny, a także jelenia podczas zlotu food trucków. O ile za pierwszym razem było świetnie, tak w drugim przypadku wyszło słabo.
Przyznam, że na dłuższą chwilę zapomniałem o Czterech Jeleniach, aż do momentu, kiedy odbierałem żonę z dworca, a jako że jechała z Gdyni, głód dał o sobie znać. W głowie przebiegło mi kilka pomysłów miejsc, do których moglibyśmy skoczyć na szybkie jedzenie w okolicach Dworca Głównego, a wybór padł właśnie na najbliższe Cztery Jelenie Grill Bar.
Menu opiera się na burgerach – wołowych, z dziczyzną i łososiem, a poza tym codziennie na tablicę wiszącą naprzeciwko wejścia trafia kilka innych potraw. Żona bez zastanowienia wybiera burgera z jelenia, ale jak się okazuje – już nie ma. No to z dzika – też nie ma. Ostatecznie, lekko zdegustowana prosi o wołowego (18,50 zł), do którego dobiera się dodatki według własnego uznania. Ja decyduję się na wegetariański krem marchewkowy (4,99 zł) i chili con carne z grillowaną tortillą (14 zł).
Na dzień dobry otrzymuję krem marchewkowy. Siadam na hokerze przy przytwierdzonej do ściany ladzie i kosztuję. Kosztuję, biorę jeszcze ze trzy łyżki i odstawiam. Mój roczny syn jada bardziej urozmaicone zupki od tej. To po prostu ugotowana i zblendowana marchewka, bez przypraw. Nie pokusić się o dodanie jakiegokolwiek elementu przełamujący słodkość marchewki uważam za kiepski żart. Tak, wiem, ta zupa nie kosztowała nawet 5 zł, ale są jakieś granice minimalizmu.
Chili con carne to tex-mexowe danie, które okazało się najlepszym z całego zestawu, co nie znaczy, że idealnym. Gęste chili jest intensywne w smaku, delikatnie pikantne i mocno pomidorowe. Podane z grillowaną tortillą pszenną stanowi typowo barowe, zaspokajające głód, szybkie jedzenie.
Gorzej sprawa się ma z burgerem, do którego – oprócz wołowiny – trafił cheddar, sałata, pomidor, cebula i majonez. Na początek jednak frytki, teoretycznie stanowiące możliwość zaplusowania, bo w końcu są domowe, krojone na miejscu. Wszystko super, tylko dalej nikt w Czterech Jeleniach nie nauczył się, że te frytki trzeba usmażyć dwukrotnie, żeby były chrupiące. A tak, otrzymujemy fatalne, miękkie i natłuszczone słupki ziemniaków.
W burgerze na pierwszy plan wysuwa się ilość składników. Sałata wręcz wypada ze środka, bułka jest pulchna i niestety za słabo zgrillowana. Każdy gryz stanowi spory problem, całość jest potwornie sucha, a do tego grubo zmielona, grudkowata wołowina nie skrywa w sobie zbyt wielu atutów. Burgerowi z Czterech Jeleni od teraz mówię stanowcze nie.
Po pierwszej wizycie w malutkim lokaliku Czterech Jeleni byłem zachwycony, druga próba wypadła gorzej, trzecia sprawia, że raczej odpuszczę sobie wizyty w tym miejscu. Odnoszę wrażenie, że na przestrzeni roku poziom przygotowywanych dań dramatycznie się obniżył, a i dostępność poszczególnych produktów pozostawia sporo do życzenia. Odpuszczam.
Cztery Jelenie Grill Bar
Pl. Konstytucji 3-go Maja 8
No właśnie… zachęcona Twoją pierwszą recenzją wybrałam się do Czterech Jeleni latem, ponieważ bardzo chciałam spróbować burgerów z mięsem innym niż wołowe.
Niestety po przyjęciu zamówienia okazało się, że baraniny/dziczyzny chyba nie ma pani poszła na zaplecze, minęło 5 min, okazało się, że nie ma na pewno. Poprosiłam o zwrot pieniędzy, bo na burgera wołowego smaka nie miałam.
Miałam zamiar się tam kiedyś jeszcze wybrać, licząc, że to jednorazowa wpadka i po prostu miałam pecha, ale z tego co piszesz i co widzę w komentarzach to u nich raczej standard… bardzo szkoda.
Macie pecha, ja byłem tam z 5 razy na burgerze i zawsze jest jeleń albo dzik 🙂
Tyle, że nie pytają o stopień wysmażenia, jak raz powiedziałem, że chce taki średnio wysmażony, to było dobre. Jak nie powiesz, dostaniesz sucharka, a tak z burgerami nie robimy 🙁
mają za to dobre sosy do tych burgerów, te słodkie idealnie pasują do takiego dzika. Czasami może warto przedzwonić i zapytać? 🙂
Ostatnio jadłem szponder wołowy pieczony w miodowym piwie z pieczarkami i puree kalafiorowym. O ile grillowanych pieczarek nie można spsuć, to do puree kalafiorowego komuś się nalało zdecydowanie za dużo śmietany, bo miałem wrażenie, że prawie jem zupę 😀 Za to szponder… god damn, za 14zł dostałem naprawdę dużą i smaczną sztukę mięsa. 🙂
Cztery jelenie są spoko, będę bronił, chociaż nie jest idealnie, to za 15zł można zjeść naprawdę smaczny obiadek.