Jakież to fajne, obserwować przemianę znanych blogerów w właścicieli restauracji. Spełnianie marzeń, realizacja własnych pomysłów, ciekawa koncepcja, to wszystko udało się Agacie Anioł, prowadzącej przez kilka lat blog kuchniawformie.pl. Brylantowa 16 to spójny koncept zarówno pod względem wystroju, jak i oferowanej gościom karty dań. Właśnie, ważna sprawa, wchodząc do lokalu czujesz się jak gość, nie jak klient, który ma zjeść, zapłacić i uciekać. Wchodzisz, widzisz uśmiechnięte twarze obsługi i właścicielki, która dba tutaj o każdy szczegół i jak sama wspomina, raz na tydzień wspina się na ostatni szczebel drabiny, aby podlać ustawione tuż przy suficie kwiaty. Kwiaty są tutaj obecne właściwie wszędzie – na stolikach, na barze, w kuchni i na sali.
Poza tym, że Brylantowa 16 znajdowała się na szczycie listy miejsc, które mam odwiedzić, na wielki plus zadziałał tutaj ciekawie zorganizowany kącik dla dzieci. Kids corner nie został potraktowany po macoszemu, jak zdarza się to w większości restauracji. To osobne, przeszklone pomieszczenie z zabawkami, ale i możliwością podpatrywania pracy kucharzy przez ogromną szybę. Nasz Kazek wraz z dziećmi znajomych szybko skorzystali z okazji i właściwie przez cały nasz pobyt w restauracji bawili się za szybą obok. Restauratorzy, bierzcie przykład!
Hasło przewodnie restauracji Brylantowa 16 – Kuchnia Emocjonalna, oddaje doskonale charakter tego miejsca, łączącego domową atmosferę, surowy, a zarazem odpowiednio dopracowany wystrój, a także sezonowe menu, które jest oczkiem w głowie właścicielki i Szefa Kuchni Piotra Andruszko.
No właśnie, a co znajdziemy w karcie? Poczesne miejsce w menu zajmują wyrabiane na miejscu makarony – póki co pappardelle w czterech odsłonach. Sam fakt ręcznego przygotowywania makaronu sprawia, że w głowie zapala mi się lampka – aha, tutaj nikt nie będzie chodził na skróty. Karta skrócona do minimum, z dwoma przystawkami, dwoma zupami, wspomnianymi makaronami i sześcioma daniami głównymi.
Zamawiamy cały przekrój dań, chcąc spróbować jak najwięcej, łącznie z deserem. Na początek chłodnik pomidorowy z truskawką (13 zł), doskonale pasujący do upalnej pogody. To cudowna, gęsta zupa, w której lekką kwaśność pomidorów świetnie przełamują słodsze, ale subtelne truskawki, tworząc ciekawe orzeźwiające połączenie z delikatnie ziołową nutą. Domowa focaccia z oliwą (12 zł) pobudza do dalszego działania kubki smakowe, choć chyba przydałoby się tutaj może nieco więcej ziół. Prawdziwym hitem jest i na pewno będzie raviolo z palonym masłem oraz farszem z bobu i pecorino (16 zł). W pierwszym momencie przywodzi mi na myśl raviolo z ricottą w warszawskiej restauracji Mąka i Woda. Jest kilka punktów zbieżnych, ale to raviolo z Brylantowej 16 rozbija bank. Miękkie do granic możliwości, choć odpowiednio zwarte ciasto i ten farsz – bób i pecorino, w dodatku całość polana palonym masłem z szałwią. Czy znacie potrawę z palonym masłem, która nie smakuje? Ja też nie.
Kolejnym krokiem są makarony. Ten mój, pappardelle z sercami wołowymi (35 zł), znika z talerza w tempie ekspresowym. To jest doskonałe połączenie, absolutnie trafia w moje gusta. Jaki jest ten makaron? Krótko – jeśli mieliście okazję jeść kiedyś makaron wyrabiany przez własną babcię, to właśnie taki. Nie za miękki, z wyraźnie zaznaczoną teksturą i ze smakiem, jakiego nie da się wyciągnąć z makaronu suszonego. Ale, makaron to jedno, zestawienie składników drugie. Serca wołowe nie są najłatwiejszym kawałkiem mięsa, ale w tym wypadku poradzono sobie z nim bardzo dobrze. Niesamowite jest to ile dzieje się na tym talerzu – chili lekko podkręca smak, masło orzechowe nadaje charakterystycznego słodko-słonego smaku, a sok z limonki odpowiednio go kontruje.
Pappardelle z krewetkami (35 zł) zaskakuje lekkości i prostotą, ale to również udana pozycja. Makaron po pierwsze, a przede wszystkim trafione w punkt krewetki, świeżość pomidorów i wykończenie oliwą bazyliową, która wiedzie tutaj prym.
Skoro jest fajny kącik dla dzieci, są też ciekawe dziecięce dania. Nie spodziewałem się, że trafimy w Brylantowej na oklepane i nudne nuggetsy, i faktycznie. Młody wcina ze smakiem filet z kurczaka z ziemniakami z ogniska i sałatami (18 zł). Pierś marynowana w jogurcie, nie w grubej panierce, zamiast frytek ziemniaczki przygotowane w chrupiącej, lekko dymnej w aromacie skórce. Trafione w punkt.
W międzyczasie co chwilę domawiamy kolejne lemoniady z cytrusów, będące właściwie świeżo wyciskanym, doskonale orzeźwiającym sokiem owocowym. Pierś z kaczki z chrupiącą skórą, kluseczkami ziołowymi, groszkiem i sosem demi glace (42 zł) wcale nie odstaje od makaronu. Jest mięciutka, różowa, a aromatyczny sos odpowiednio podkreśla jej smak. No i ten cudnie zielony groszek z boczkiem. Wybierając steka znajomy zerkał w stronę tego z polędwicy, skorzystał jednak z moich namów i postawił na antrykot, co okazało się to strzałem w dziesiątkę. Stek z antrykotu (48 zł) imponuje lekkością, idealnym stopniem wysmażenia i obłędnym smakiem, obłędnym. Mięso właściwie rozpływa się w ustach i tylko szkoda, że tak szybko się kończy, choć porcja wcale do najmniejszych nie należy.
Kuchnia Emocjonalna – to określenie nie jest przypadkowe. Jedzenie to radość, szczęście, uśmiech i możliwość poznawania nowego i tego wszystkiego można doświadczyć w restauracji Brylantowa 16. Idźcie, nie czekajcie, bo za chwilę zabraknie wolnych stolików.
Brylantowa 16
ul. Brylantowa 16
Mikre te porce na zdjęciach….