Do Bratwurstów mam bliżej niekreślony sentyment, związany prawdopodobnie z tym, że to właśnie ekipa, która w dalszej kolejności otworzyła jeszcze Shrimp House była jedną z pierwszych, jakie opisałem na blogu. I jedno trzeba powiedzieć z całą stanowczością – w dalszym ciągu trzymają formę, nie schodzą z raz obranego kursu prostego, streetfoodowego jedzenia w niewielkich cenach. Bratwursty często traktuję jako ratunek w momentach zabiegania, braku czasu czy tłumów na zlocie food trucków, jak miało to miejsce w przypadku imprezy na Nowym Targu. Ulotniliśmy się stamtąd, aby nie tracić czasu na stanie w kolejkach, przeszliśmy kilka kroków i wrzuciliśmy w siebie niezastąpiony ser smażony w bułce, smakujący każdorazowo tak samo dobrze.
W ostatnim czasie zmieniłem lokalizację, w której przebywam najczęściej w trakcie dnia, przenosząc się na drugą stronę miasta, co zmusiło mnie niestety także do częstszego siedzenia na tyłku na miejscu od samego rana. Od razu zacząłem też szukać opcji śniadaniowych w okolicy, aby wykorzystać maksymalnie ten okres kulinarnie, ale po krótkim researchu stwierdziłem, że nic więcej poza pizzerkami z okolicznej piekarni się nie znajdzie, dlatego też wybrałem dowóz. Całe szczęście zamawianie jedzenia z samego rana nie należy już do pomysłów z kategorii tych dziwnych, a sporo lokali udostępnia na Wooopit swoje moce od 10, a czasami także i wcześniej. Głupio byłoby więc nie skorzystać, zwłaszcza w momencie, kiedy nie można wyjść z pracy nawet na chwilę, a rano jakoś nie zeszło się, aby przygotować coś na wynos. Bratwursty w takiej sytuacji brzmią jak dobry pomysł.
Zamawiam klasykę – oczywiście smażony ser w bułce z dodatkowym jalapeno (13 zł) oraz Wurst a la hot dog (10 zł). Czekając na dostawcę, zastanawiam się w jakiej formie dotrą bułki, bo dotychczasowe doświadczenia z dowozem kanapek do najlepszych nie należały. Zamówienie dociera po 37 minutach, co biorąc pod uwagę przedświąteczny luz i niewielki ruch na drogach, wydaje się być wynikiem akceptowalnym.
Buły dojeżdżają szczelnie zapakowane, w utrzymującej przyzwoitą temperaturę warstwie folii, a ser, co oczywiste, nie jest lejący, ale przy każdym gryzie przyjemnie ciągnie się i sprawia, że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Lekkiej ostrości nadają papryczki jalapeno, por cudnie chrupie, a największym pozytywnym zaskoczeniem jest bułka. Pulchna, lekko chrupiąca i ani trochę rozmiękła, jak to bywa w wielu przypadkach na dowóz. Trzyma mocno w ryzach wszystkie składniki do samego końca i za to duży plus. Wurst z piklami oraz prażoną cebulką to faktycznie taki hot dog, tylko w wersji deluxe, z dobrym produktem. Przygotowywana specjalnie dla Bratwurstów kiełbaska jest grubo zmielona, pieprzna i soczysta, a musztarda w połączeniu z cebulką nadają charakterystycznej hotdogowej nuty, kojarzącej się od razu z tą konkretną potrawą. Jedną z najpopularniejszych ulicznych na świecie.
Bratwursty na śniadanie? Biorę w ciemno. W końcu nie zawsze można jeść chleb żytni z awokado i jajkiem poche z wolnego wybiegu. Porządna dawka kalorii z samego rana raz na jakiś czas na pewno nikomu nie zaszkodzi. Jak Bratwursty spisują się w dowozie? Bardzo przyzwoicie i warto rozważyć tę opcję zwłaszcza, jeśli mieszkacie gdzieś w niedalekiej odległości od Rynku. Ser zawsze na tak, ich wurst również. Wchodzę w to!
„W końcu nie zawsze można jeść chleb żytni z awokado i jajkiem poche z wolnego wybiegu. ”
Raczej nigdy nie powinno się. Żeby się nie zarazić homoseksualizmem.
Całkiem dobre są również te pod Halą Stulecia 🙂