Kilka barów mlecznych na blogu już się przewinęło, w niektórych jedzenie było naprawdę smaczne, w innych gorsze. W ostatnim czasie obskoczyłem większość najpopularniejszych barów m.in. Misia, Mewę, Ale Duet, czyli te mające dofinansowanie, a także kilka innych, funkcjonujących bez dofinansowania, ale także z tanim i dobrym jedzeniem, a więc Domowe Obiady i Jak u mamy. Z klasycznych, niemal legendarnych barów zostały mi jeszcze m.in. Jacek i Agatka oraz niemal po sąsiedzku – Bar Karmazyn, znajdujący się wewnątrz Hali Targowej. Właśnie ten ostatni sprawdziłem podczas wizyty w Hali.
Bar mieści się na prawo, od razu przy wejściu głównym do Hali Targowej. O wystroju specjalnie rozpisywać się nie będę, bo i nie ma za bardzo o czym. Ot, dwa podłużne stoły, bar z bemarami i kasa. Od razu na wejściu rzucają się w oczy ceny prawdopodobnie najpopularniejszych pozycji w menu, czyli pierogów ruskich i kotleta mielonego.
Mimo że do baru przyszedłem około 14, tłumów nie zastałem, w kolejce przede mną była tylko jedna osoba. Rzuciłem szybkie spojrzenie na menu, bemary i mogłem składać zamówienie.
Chciałem spróbować jak najwięcej, więc zamówiłem pół porcji pierogów ruskich (2,75 zł), zupę pomidorową(1,50 zł), krokieta z serem i pieczarkami (4 zł), surówkę z białej kapusty (1 zł) i kotleta mielonego (2,50 zł). W sumie – 11,75 zł.
Na początek zupa, a właściwie zagęszczony mąką kwaśny przecier z posklejanym ryżem. Typowa barowa pomidorowa, bardzo słabej jakości, aczkolwiek trzeba pamiętać o jej cenie. Zdecydowanie lepszą jadłem wcześniej we wspomnianym wyżej Misiu.
Z całego zestawu najlepiej wyglądał krokiet, zdecydowanie najsłabiej mielony.
Krokiet okazał się zaskakująco smaczny, ze sporą ilością sera i drobno posiekanych pieczarek. Może nieco za grube było ciasto naleśnikowe, ale to już czepianie się na siłę. Lubię krokiety, jadam je często, ale ten był naprawdę dobry, świeżo usmażony i jeszcze chrupiący. Największy plus Baru Karmazyn.
Pierogi ruskie zgodnie z przewidywaniami, z okropnie grubym, dominującym nad farszem, ciastem oraz oblane ugotowaną, a nie usmażoną cebulką. Jeśli ktoś lubi ciasto z odrobiną ziemniaków zmieszanych z serem, może próbować zamówić ruskie w Karmazynie. W tej samej cenie, ale o niebo lepsze dostaniecie jednak w barze Ale Duet na Poniatowskiego.
Surówka z białej kapusty, którą dobrałem za całą złotówkę była warta swojej ceny, wręcz mógłbym zapłacić nawet więcej. Słodka, chrupiąca i aromatyczna, z lekkim posmakiem świeżej pietruszki. W innej opcji możecie zapłacić trzy złote i nałożyć sobie cały zestaw surówek.
Na koniec pozycja mięsna, kotlet mielony, który jednak nie przypominał mi żadnego z mielonych, jakie miałem okazję do tej pory jeść. Kiedy na niego spojrzałem z bliska, wyglądał mi na kawałek odmrażanego mielonego mięsa wieprzowego, którym zapewne był. Na pewno nie został usmażony, bo panierki nie znalazłem. Bardziej odgrzano go w mikrofali. Po przekrojeniu okazało się, że to wysuszone na wiór mięso mielone bez żadnego smaku, niedoprawione i bez wyczuwalnej cebulki. Po dwóch gryzach podziękowałem.
Mam duży szacunek do właścicieli tego rodzaju barów, a także do ich klientów. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych obiad za 5-6 zł jest jedyna okazją na zjedzenie czegoś w miarę wartościowego. Rozumiem także, że z powodu pewnych ograniczeń, produkty używane do przygotowywania dań są tanie, ale klientowi należy się jakiś szacunek, a podawanie czegoś co zostało tutaj nazwane „kotletem mielonym” mija się z celem. Wcześniej wymieniłem kilka barów, w których dania nie są wcale o wiele droższe, a ich jakość w porównaniu z Karmazynem to niebo i ziemia, a już najbardziej bije w oczy jakość zup. Na plus świeżutka surówka i krokiet. Jedna wizyta w tym miejscu mi wystarczy, następnym razem zdecydowanie wybiorę inne.
Bar Karmazyn
Hala Targowa
facebook.com/Bar-Karmazyn-Hala-Targowa
Ech… Jak zaczynałam studia 4 lata temu, zestaw z mielonym kosztował równe zacne 4 PLN 🙂
Normalne jedzenie na normalną studencką kieszeń. za 5 z ł nie dadzą Ci kawioru, wybacz.
Ostatnio odwiedziłem wspomniany lokal i mogę z całą pewnością stwierdzić że Pańska recenzja jest krzywdząca, w szczególności dla mielonego.
Nigdy też nie będę w stanie zrozumieć osób porównujących obiad za 6 zł w barze mlecznym do lunchu w restauracji za 30 zł.
A kto porównuje?
Ewidentnie autor wpisu nie zna się na znamienitej kuchni wrocławskich barów mlecznych.
Wybaczam, ale oczekuję poprawy podejścia – zjadłeś chłopie obiad z czterech dań za 11.75 zł, to nie chipsterska miejscówka lecz miejsce gdzie ludzie o skromnym budżecie mogą zjeść obiad. Serio.
Toż to wiem, ale za tyle samo można zjeść choćby w Misiu i ta jakość jakby zupełnie inna, lepsza.
Ja natomiast nigdy w życiu do Misia nie wrócę. Tyle razy ile trafiliśmy na zepsuty ser w pierogach albo naleśnikach to się w pale nie mieści. Poza tym co z tego, że tanio skoro równie mało. Kolega w robocie stwierdził że jest za stary na to, żeby się tam truć 😀
Misiu po przejęciu przez córke byłej właścicielki tnie teraz na wadze.
Przykładowo ziemniaki kasza itp