Uwielbiam te dni, kiedy z samego rana mam nieco więcej niż tylko dziesięć minut na szybkie śniadanie. Ten moment, gdy możesz usiąść przy pysznej kawie, śniadaniu i gazetce. Niestety, takie chwile zdarzają się w moim życiu niezwykle rzadko, choć jednak na szczęście jeszcze się zdarzają. Właśnie w jeden z takich leniwych poranków ruszyłem w stronę zachwalanego w kilku miejscach Gniazda.
Ta znajdująca się vis a vis wrocławskiej Opery kawiarnia wygrywa u mnie od samego początku z powodu godzin otwarcia. Napijecie się tu kawy już od siódmej rano, co w dalszym ciągu nie jest oczywistością w naszym mieście. Wnętrze urzeka swoją prostotą i idealnie dobranymi kolorami. Malutkie drewniane stoliki z czarnymi krzesłami po lewej stronie lokalu, duży bar naprzeciwko oraz dwa stoły dla większej rodziny na końcu sali. Zdecydowania trafia do mnie taki wystrój.
Gniazdo to przede wszystkim kawa. Kawa parzona na kilka różnych sposobów, a standardowe espresso z klasycznego ekspresu to tylko jedna z opcji. Zdając się na łaskę baristów, decyduję się na kawę z dripa, czyli przygotowaną w dzbanuszku przy użyciu filtra.
Jak usłyszałem od obsługującej mnie pani, ten rodzaj kawy nie jest mocny w smaku, ale daje sporo energii na cały dzień. I faktycznie – otrzymałem kawę na pierwszy rzut oka wodnistą, niezbyt wyraźną, a tak naprawdę niezwykle głęboką i dobrze pobudzającą. Absolutnie zaskoczył mnie smak. Trochę palony, nieco owocowy, takie przynajmniej były moje odczucia. No i ten dzbanuszek, umożliwiający dolewanie sobie kawy co chwilę do filiżanki i leniwe przesiadywanie przy śniadaniu.
No właśnie – śniadanie. Bo poza kawą, w Gnieździe można też coś zjeść. Może bez wielkich szaleństw, ale konkretnie i niedrogo. Bajgle, sałatki i cztery pozycje śniadaniowe. Dłuższy czas zastanawiałem się nad bajglem z chorizo, ale ostatecznie wybrałem omlet hiszpański (14 zł).
Omlet hiszpański to swego rodzaju wariacja na temat hiszpańskiej tortilli. Ziemniaki, pomidor, papryka i cebula zostały zamknięte w omlecie, obficie popieprzone i posolone. Ciekawy pomysł połączenia ziemniaków i jajka w ten sposób. Omlet został dobrze przypieczony z zewnątrz, za to jego wnętrze okazało się przyjemnie mięciutkie i, za sprawą warzyw, mocno aromatyczne. Porcja nie jest ogromna, ale spokojnie wystarczy na pierwsze śniadanie.
Gniazdo mnie wciągnęło, mimo że był to mój debiut w tym miejscu. Wchodząc do środka czuć dobrą atmosferę, przyjemny wzrok obsługi, no i przede wszystkim świetny zapach parzonej kawy. Czy można chcieć czegoś więcej z samego rana? Byłem raz, będę wpadał częściej, choćby po to, aby spróbować innych rodzajów kawy oraz zjeść te apetycznie wyglądające bajgle.
Gniazdo
Świdnicka 36
powinieneś wpaść też na lunch. ostatnio było policzki wołowe (które zaczęłam jeść dzięki Twoim recenzjom) z purre ziemnaczano-buraczanym. pyszne!
No to muszę wpaść, dzięki:)