Znacie Central Cafe – znacie, znacie Zenka Cafe? Jeśli jeszcze nie, to za chwilę poznacie. Zenka to młodsza siostra Central Cafe, bliźniacza, choć położona w bardziej malowniczym miejscu, na skraju Nadodrza, a kilkanaście metrów dalej wolno płynie Odra. Lokalizacja faktycznie lepsza, ale na korzyść Central Cafe przemawia atmosfera. Klimat w Zenka Cafe dopiero się buduje, ale jest w dużej mierze uwarunkowany przez ludzi z korporacji pracujących w biurowcu, na którego parterze lokal zajmuje Zenka.
To jedno z tych miejsc, które uwielbiam już na starcie za godziny otwarcia. Śniadanie od siódmej rano to coś, czego w tym mieście właściwie się nie uświadczy. Za pierwszym razem przyjeżdżam właśnie z samego rana, zamawiam i zajmuję miejsce na tarasie. Ostre promienie słońca dają o sobie znać, ale cholera, fajnie tu. Ulica znajduje się na tyle daleko, że odgłosy aut są właściwie niewyczuwalne.
Najpierw espresso z obowiązkową krówką oraz bajgiel, który miał zostać podany z pastą jajeczną, ale że ta nie zdążyła się ugnieść, zgadzam się na jajecznicę. Bajgle mają tu świetne, jak w Central Cafe. Z cudnie chrupiącą skórką i puszystym wnętrzem. Wersja z jajecznicą nie zaskakuje, ale nie taka jest jej rola. Dobrze zaspokaja pierwszy poranny głód, ogórek wprowadza nieco orzeźwienia, a krówka na koniec daje pozytywnego kopa.
Za drugim razem wybieram frankfurterki z jajkami w koszulce. Klasyka, ale w przyjemnym wydaniu, ze sporą ilością roszponki i szpinaku oraz rozlewającymi się po przekrojeniu, kremowymi jajkami. Tylko ta jedna malutka bułeczka jakby mi tutaj nie pasuje.
Jeszcze tego samego dnia wpadam do Zenka Cafe na obiad, a to dlatego, że na fanpage’u kawiarni wypatrzyłem, że w karcie znajduje się bajgiel z pastrami. Tym pastrami, którego we Wrocławiu ze świecą szukać, a jedyne próby przygotowywania na własną rękę podejmowano w Nadodrze Cafe Resto Bar. Wchodzę, zamawiam, płacę 20 zł i czekam.
Po kilku minutach w moje ręce wpada podany na desce, wyładowany po brzegi bajgiel z ćwiartkami ogórka obok. Pastrami podawane w Zenka Cafe pochodzi z firmy Pastrami Deli, zachęca swoim krwistym kolorem i soczystością, wyczuwalną na pierwszy rzut oka. Wgryzam się i wiem, że to jest to. Pastrami, czyli peklowanego mostku wołowego nie znajdziecie tu w takich ilościach jak w Katz’s Delicatessen, ale to uczciwa kanapka z dobrze dopracowanymi, prostymi składnikami. Najfajniejszy w tej zabawie jest smak mięsa – pełny, wyrazisty i wołowy do granic możliwości. No i robotę robi ten ogórek kiszony, tak banalny, tak polski, a idealnie pasujący oraz świeży, chrupiący, wprowadzający element ontrastującej z mięsem lekkości.
Myślę, że nasza znajomość z Zenka Cafe będzie trwała dłużej. Nie dość, że pracuję stosunkowo niedaleko, to jeszcze często szukam miejsca na śniadanie z samego rana, a przede wszystkim lubię takie kanapki, jak ta z pastrami. Wpadajcie, warto.
Zenka Cafe
Dubois 41
Byłam dwukrotnie i za każdym razem mieli już tylko resztkę kiszy i ciasto, które zostało. Nie uświadczyłam obiadu ani razu, pastrami niestety też nie. Ja rozumiem, że są od niedawna, ale żeby około godziny 14 już nic nie było do jedzenia, to niestety trochę kiepsko o nich świadczy. Może wrócę, ale zachwytów nie ma.
Fajne miejsce i jedzenie, ale menadżer Pan Damian katastrofa. Chciłam zamówić miejsce dla większej ilości osób i niestety mimo moich telefonów i maila olał mnie i nic z tego nie wyszło