31 lat minęło jak jeden dzień. Rocznik ’86, czernobylski, pierwszy w gimnazjum, pierwszy z nową maturą. Urodzony trzynastego, choć na pewno nie pechowy, bo za dużo dobrego mnie w życiu spotkało, żeby pisać o niefarcie. Na te 31 urodziny podrzucam Wam 31 ulubionych rzeczy – czasami są to całe dania, konkretne potrawy z danej knajpki, innym razem pewnie wcale niezaskakujący napój czy słodycze. Wiecie, ja to prosty chłopak jestem. Pierogi, smażony ser i krokiety, a na dokładkę piwo, takie to specjały lubię. Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze ulubione potrawy.
1. Smażony ser
Chrupiąca panierka, ciągnący się, ale przy tym delikatnie twardy, słodko-goryczkowy ser smażony to moja miłość, a zarazem słabość numer jeden. Kocham ten jedzony w Czechach – z hranolkami, w bułce, uwielbiam ten w Bratwurstach, niegdyś namiętnie jadałem w Chatce przy Jatkach. Tysiące kalorii, ale tak cholernie smaczne.
2. Pierogi ruskie
Każdy z nas ma wspomnienia związane z pierogami, pochodzące od babci czy mamy. Moja mama robi pierogi zbyt delikatne, babcia natomiast świetne, ale zawsze oblewała je smalcem, co dla mnie jest niedopuszczalne. Nie zmienia to faktu, że ruskie są moją miłością do grobowej deski, a za najlepsze uznaję te z wrocławskiego baru Domowe Obiady.
3. Piwo
To moje paliwo, tak przynajmniej woła hasło z koszulek, jakie możecie kupić każdego lata w Mielnie. Paliwo nie, ale hobby już tak. Hobby podobne do jedzenia, ciągle niezgłębione, zaskakujące coraz to nowymi smakami, stylami, dodatkami. Wbrew powszechnej opinii – piwem można się delektować, można je pić nie tylko w celu podwyższenia stężenia alkoholu we krwi. Obecny świat piwny porównuję do niesamowicie szybko rozwijającej się gastronomii. Każdego dnia można próbować czegoś nowego i dać się zaskoczyć.
4. Placki ziemniaczane (tylko) ze śmietaną i cukrem
Wspomnienie dzieciństwa. Jako małolat nie jadłem wszystkiego co tylko się da, jak to ma miejsce obecnie. Trochę wybrzydzałem, wtedy mama obierała trzy ziemniaki, ścierała razem z cebulą, dodawała mąki, soli, pieprzu i czosnku, z czego powstawały genialne, chrupiące i aromatyczne placki. W moim domu spożywane jedynie ze śmietaną i cukrem, co wielu ciągle szokuje.
5. Tacos
Moim marzeniem jest wyprawa do Meksyku, ale obecnie czekam aż dzieciaki nieco podrosną. Swoją ciekawość zaspokajam więc europejskimi odsłonami meksykańskiego przysmaku, sam także działam na tym polu i zakochuję się coraz bardziej z każdym testowanym zestawem tacos.
6. Michałki
Jestem uzależniony od słodyczy w stopniu ciężkim do opisania. Michałów na jedno posiedzenie mogę zjeść 100 g, 300 g, a równie dobrze i pół kg. Najbardziej lubię te w sreberkach.
7. Hummus
Ten z w kontakcie, żaden inny. Gładka tekstura, głęboki smak i cudna karmelizowana cebulka. Zdecydowanie mógłbym jeść codziennie
8. Foie gras
Z foie gras wiąże się ciekawa rodzinna historia. Otóż moja pochodząca z kieleckiego babcia, zupełnie niezdająca sobie sprawy z tego, czym jest foie gras, dokładnie w ten sam sposób karmiła swoje kaczki, wsypując im na siłę pokarm do przełyku dwa razy dziennie. O całym fakcie dowiedziałem się już po jej śmierci, ale to pokazuje, jak potrzeba wykarmienia rodziny wpływa na odkrywanie nowych potraw.
9. Szakszuka
Ubóstwiam aromat kuminu, którego sypię do szakszuki zawsze w nadmiarze, ale zawsze ma to swój urok, podobnie jak ledwie ścinające się żółtko zmieszane ze słodkimi pomidorami.
10. Rostbef
Uwielbiam w tej akurat części wołowiny cudnie czerwony kolor, przerosty tłuszczu i mięsny aromat.
11. Jajecznica z parmezanem
Banał, może i banał, ale tak szczerze, bez ściemniania – kto z Was, po całonocnej imprezie, myśli o usmażonych na masełku jajkach, wzmocnionych dodatkowo słonym posmakiem parmezanu? Mnie zawsze stawia na nogi.
12. Bursztyn
Chwalimy sery z całego świata, a nie doceniamy naszych własnych. W Bursztynie zakochałem się jakiś czas temu za sprawą wyleżanego ponad dwa lata okazu. Kruchego, z wyczuwalnymi kryształkami i pikantnym smakiem.
13. Tatar
Przede wszystkim nie ten w tradycyjnym wydaniu z grzybkami i ogórkiem. Kocham miłością nieskończoną tatary w azjatyckim klimacie w Dinette i Yemsetu.
14. Ozór
Może trochę od czapy, ale ozór w Ragu lub Jadce to potęga. Zaskakująca, a zarazem intrygująca jest sama konsystencja – różna w zależności od sposobu krojenia czy grubości. Trochę galarety, trochę zbitego mięsa, a nade wszystko naprawdę dobry smak.
15. Makrela wędzona
Kolejny smak dzieciństwa. Jak nie przepadałem w dzieciństwie za wędzonkami, tak kanapka ze świeżego chleba z soczystą, podwędzoną makrelą, zawsze rozbijała bank.
16. Krokiety
Jedna z moich większych miłości, koniecznie mięsne, z gotowaną w wywarze wołowiną i drobiem, toną majeranku i sporą ilością pieprzu, no i oczywiście z chrupiącą panierką.
17. Bób
Jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów w roku jest okres, kiedy w sklepach zaczynają pojawiać się te cudowne zielone ziarenka ze strączków. Niegdyś uprawiał go mój dziadek, więc ten zerwany wprost z działki smakował wybornie. Na luzie jestem w stanie zjeść kilogram jedynie z solą.
18. Kolendra
Świat dzieli się na tych, którzy kolendrę kochają lub jej nienawidzą. Zdecydowanie należę do #TeamKolendra – dodaję ją absolutnie do wszystkiego
19. Marcepan
Kochać go można już za sam zapach. Wywęszę go wszędzie, nawet w najciemniejszym zakamarku, gdzie chowa go przede mną żona. Te utarte z cukrem migdały uzależniają i stawiam, że nie tylko ja się o tym przekonałem.
20. Jajko ciach
To taki wymysł mojego ojca. Wszyscy jedli jajko ustawione na stojaku od góry, natomiast my robiliśmy ciach na pół i wybieraliśmy z wnętrza to, co najlepsze.
21. Raviolo con uovo
Wielki pieróg z ricottą i płynnym żółtkiem w środku. Typowa włoska prostota i genialny smak, a najlepsze jadłem w warszawskiej restauracji Mąka i Woda, gdzie podawane jest z palonym masłem i szałwią. Ślinka cieknie na samą myśl.
22. Krab
Zarówno ja, jak i mój syn ukochaliśmy sobie kraba podczas wakacji w Barcelonie. Podanego w całości, obgotowanego, z którym było sporo zabawy, ale jego smak wynagrodził wszystko.
23. Bao
Bułeczki, które do perfekcji doprowadził David Chang powoli zdobywają także polski rynek. Wrocławską wersją, idącą bardziej w stronę pampucha, jest oczywiście wersja z pulled pork w ośmiu miskach. Fantastyczne, lekkie bao jadłem także w warszawskim The Cool Cat. Niby tylko streetfoodowa przekąska, ale z ogromnym potencjałem, no i nie znam osoby, której by nie smakowało.
24. Chipirones
Toż to tylko mini kalmary smażone w panierce, powiecie. Pewnie, taki hiszpański fastfood, ale tak cholernie dobry, idealnie pasujący do zimnego piwa, że już na zawsze zapadł mi w pamięć.
25. Butter chicken
Indyjska kuchnia przebojem wkradła się do mojego serca kilka lat temu i nie chce z niego wyjść, a kremowy, lekko słodki butter chicken znajduje się na czele listy ulubionych pozycji.
26. Papryczka habanero
Ostrości to jedna z moich zajawek, samodzielnie przyrządzam piekielne sosy, ale najbardziej kręci mnie słodki aromat habanero. Najlepiej w wersji chocolate. To małe cholerstwo daje takiego kopa, paraliżując pół szczęki, że uzależnia. To taki trochę pobudzający apetyt masochizm. Aczkolwiek w jedzeniu raczej wolę zbalansowaną z resztą składników ostrość.
27. Tom Yum
Nie wiem co ma w sobie ta zupa, ale uzależnia, cholernie uzależnia. Miewam okresy, podczas których co weekend przygotowuję nową, udoskonaloną wersję tajskiego specjału. Wystarczy, że poczuję aromat kafiru i odlatuję. Do tego chili, imbir, limonka i ciężkość mleka kokosowego. Jeśli nie jedliście, koniecznie musicie nadrobić zaległości.
28. Gzik
Moje korzenie to Wielkopolska, więc nie mogło być inaczej. Gzik z ziemniakami w mundurkach był piątkowym rytuałem w moim domu, a twaróg złączony z solidną porcją cebuli i pieprzu do tej pory stanowi jedno z topowych dań. Koniecznie ucierany ręcznie w makutrze.
29. Pimientos de padron
W przeciwieństwie do habanero, te papryczki nie mają nic wspólnego z ostrością. Podobno tylko jedna na dziesięć zawiera trochę kapsaicyny, ale i tak w ilościach śladowych. Jest w nich jednak pewna magia – są słodkie, usmażone jedynie na oliwie i szczodrze obsypane gruboziarnistą solą. Jedne z lepszych tapas.
30. Kimchi
To jest moje umami, smak idealny, połączenie każdego możliwego aromatu. Dodaję absolutnie do wszystkiego – do kanapek, do mięsa, do jajecznicy. Uwielbiam.
31. Wszystko to, co przede mną
Napisałem to już przy okazji podpunktu z piwem – poznawanie coraz to nowych smaków jest tym, co chyba najbardziej lubię w tym blogu. Oczywiście poza czytelnikami.
Wszystkiego najlepszego! Niech dobrych restauracji nam przybywa a wyśmienite potrawy niech „idą w mięśnie”
PS: 11. Właśnie ratuje mi życie. Chciałbym podzielić się swoimi 29 potrawami, lecz sam rozumiesz…
Skąd pomysł, że kimchi to umami?