Bardzo powoli, acz cierpliwie zbieram dane do zestawienia najciekawszych jedzeniowych miejscówek pod nasypem na Bogusławskiego i kiedy tylko mogę, zwiedzam kolejne lokale. Skąd zamiłowanie do tego miejsca? Otóż nasyp odżył już jakiś czas temu, a obecnie przybiera coraz piękniejsze barwy po latach pewnej degrengolady, zadymionych wnętrz i niespecjalnie ciekawego towarzystwa kręcącego się dookoła. Fakt, że już tylko chwila dzieli nas od momentu, kiedy nasyp stanie się hipsterskim przyczółkiem, ale może w sumie to lepiej? Wzorem Londynu czy Berlina mogłaby to być kulturalno-gastronomiczna wizytówka miasta.
Zawsze znajduje się w części nasypu bliżej ulicy Zielińskiego, tuż za Teatrem Polskim, w najbliższym sąsiedztwie z piwiarniami czy bistro NAPA. W całym ciągu ustawionych na ulicy ogródków, wrażenie robi drewniana instalacja zastana w Zawsze. Konkretna, drewniana, z dużą ilością roślin i niskimi stolikami, sprzyjającymi chilloutowi.
Wnętrze lokalu reprezentuje optymistyczny, jawi się jako kolorowy powiew świeżości i przykład na to, jak dużo zmienia się w postrzeganiu okolicy. Na barze napijecie się autorskich drinków, napijecie piwa, którego przekrój sięga od niemieckich koncernów poprzez rzemieślnicze wrocławskie browary, aż po prosecco.
Co można powiedzieć o jedzeniu? Otóż menu przypomina mi trochę początkowy okres pojawiania się food trucków na wrocławskim rynku gastronomicznym. Kanapka z pulled pork, z drugiej strony zmieniające się codziennie dania dnia, w większości nawiązujące w jakiś sposób do domowego jedzenia Polaków, a do tego próby rekonstruowania dań z różnych stron świata bez specjalnego podobieństwa do oryginału.
Jest więc zupa krem z zielonych warzyw. Sezonowa, gęsta, podana z grillowanym tostem, delikatna, choć przy panujących upałach aż prosiłoby się o chłodnik w podobnym stylu. Są też w końcu naleśniki meksykańskie – posypane pietruszką, z wnętrzem składającym się z mielonego mięsa mieszanego, fasoli czerwonej i kukurydzy oraz bez grama przypraw mogących wskazywać na ich meksykańskość. Całość została zamknięta sprawnie w tradycyjnym naleśniku, co akurat bardzo mi się podoba. Taki zestaw składników użytych do naleśnika meksykańskiego wskazuje albo na ignorancję, albo niewiedzę, co każdorazowo mnie boli. Prosty pomysł – nazwijcie je Naleśniki Zawsze, zróbcie wersję z mięsem i wtedy autorsko interpretujcie skład, bo wyszło średnio, tak prawdę mówiąc, to na poziomie lepszego osiedlowego baru. Zestaw lunchowy składający się z dania dnia i zupy to koszt 18 zł i zdecydowanie należy powiedzieć, że to cena uczciwa, choć nie możecie liczyć na jakąś wielką kreatywność opcji. Dobrze jednak, że pojawiają się na przykład takie smaczki, jak kotlety mielone, schabowy czy rosół na weekend. Kanapka wieprz (15 zł) w myślach przywołała mi właśnie początek food trucków. Bułka podobna do stosowanej przez Bratwursty, pozbawione sosu szarpane mięso, miks sałat, musztarda, kiełki, cebula i heja. Powiedzmy, że to taka wersja do piwa, kiedy wpadacie do Zawsze ze znajomymi i po prostu potrzebujecie coś wrzucić na ruszt. Wystarczyłoby wywalić połowę tych gorzkich sałat, musztardę przemienić na jakiś bardziej cytrusowy sos, a bułkę zgrillować. Obstawiam, że będzie lepiej.
Czuję bliżej niezdefiniowaną sympatię do Zawsze i pomimo tego dość specyficznego jedzenia, wpadłbym do nich na piwo wieczorową porą, kiedy nasyp ożywa, a przez całą jego długość niesie się szum głośnych rozmów. Dobrze, że powstają takie lokale, bo ukazują okres przejściowy knajpek pod nasypem – już nie obrzydzająca speluna, a czysty, w miarę nowoczesny lokal, ale raczej jeszcze z niedopracowanymi szczegółami. Zalecam lekturę kilku książek kucharskich przed przygotowaniem jakiegoś dania i powinno być smacznie, bo uczciwie i z przyjemną atmosferą już jest.
Zawsze
Bogusławskiego 15