Co zjeść we Wrocławiu? W cyklu Gdzie je WPK przedstawiam Wam miejscówki odwiedzane przeze mnie w ostatnim czasie. Dzisiaj sporo słodkości, dim sumy, restauracja na Pergoli oraz super kawiarnia. Smacznego!
Gdzie je WPK #1 | Gdzie je WPK #2 | Gdzie je WPK #3 | Gdzie je WPK #4 | Gdzie je WPK #5 | Gdzie je WPK #6 | Gdzie je WPK #7 | Gdzie je WPK #8 | Gdzie je WPK #9 | Gdzie je WPK #10 | Gdzie je WPK #11 | Gdzie je WPK #12 | Gdzie je WPK #13 | Gdzie je WPK #14 | Gdzie je WPK #15 | Gdzie je WPK #16 | Gdzie je WPK #17 | Gdzie je WPK #18 | Gdzie je WPK #19 | Gdzie je WPK #20
Pracownia Dim Sum Garden
Słoneczko mocno przyładowało, więc i pikników się zachciało. Takich trochę naciąganych, na ławeczce, ale zawsze coś. Wracając do domu nastąpiła szybka akcja – zamówienie Z Pracowni Dim Sum Garden, gdzie poprzez WOLT była akurat promka -30%. I to był strzał w dziesiątkę. Baozi z wieprzowiną i kapustą śnią mi się po nocach, naprawdę. Są przepyszne i radzę każdemu, aby zamawiać je na zapas. Smażone wontony z wieprzowiną to także niczego sobie smakołyk, zwłaszcza jeśli podlejecie go jakimś ostrzejszym sosem. Natomiast pierożki miesiąca z kalafiorem, szparagami i togarashi cierpią na brak soli, ale ciężko byłoby narzekać w tak pięknych, słonecznych okolicznościach przyrody. Bierzcie śmiało, bo dobre to to!
Serniki w Petits Fours
O ja cię nie mogę. Co tu się odsernikowało, to nawet ja sam nie wiem. Petits Fours od początku swojej działalności znane jest z deserów – kolorowych, bezowych, ptysiowych, różnorodnych. Raz lepszych, raz gorszych, jak w życiu. I nagle wjeżdża sobie człowiek na Sienkiewicza, a tak gejm czendżer milion – baskijskie serniki z polewami różnorakimi. Bierzemy czekoladową i z różową czekoladą ruby. Noooo, panie, jak to wygląda. Jak to się prezentuje. I najważniejsze – smakuje. Sam sernik to nie jest tak lejący, pływający baskijski sernik, jak z kanonicznego przepisu. To jednak świetny, kremowy, delikatny sernik z wyczuwalną pomarańczową nutą i jeszcze w ogromnym rozmiarze. Mleczna czekolada to klasyka, ale ruby jest lekko kwaskowa, pięknie różowa i z czereśniami. Bierzcie i tyjcie z nimi wszyscy.
Restauracja Tarasowa
Powodów, dla których otwarcie restauracji na wrocławskiej Pergoli uznawane jest za jedno z ważniejszych w ostatnim czasie w stolicy Dolnego Śląska, jest kilka. Po pierwsze – Szefową Kuchni w tym miejscu została zwyciężczyni Top Chefa, znana z własnej restauracji Olszewskiego 128, Katarzyna Daniłowicz. Kasia zebrała ciekawą ekipę wokół siebie – na kuchni i sali, więc z założenia ciężko byłoby mieć obawy o poziom jedzenia. Po drugie – samo miejsce. Pergola i okolice Hali Stulecia (Ludowej!) dla mojego pokolenia kojarzy się z jednym skojarzeniem – gówniana gastronomia. Mrożone schabowe, pierogi z dwucentymetrową warstwą ciasta i placki ziemniaczane z gotowca. Same smakołyki jednym słowem. Otwarcie Restauracji Tarasowej daje nadzieję na solidne nowe otwarcie gastronomicznej historii tej lokalizacji, liczącej już ponad sto lat.
Jest jeszcze po trzecie – za prowadzenie restauracji zabrało się miasto. Dokładniej rzecz biorąc jego spółka Hala Ludowa (!), co samo w sobie trochę nie mieści mi się w głowie. Zresztą zawarłem wszystkie swoje uwagi w tym tekście. Przedstawiciele spółki Hala Ludowa przekazali mi informację, że:
Jednocześnie, w odpowiedzi na Pana zapytanie informujemy, że koszty (na wyposażenie i działalność) poniesione przez spółkę wyniosły 1 680 494 zł.
Każdy kto w gastronomii siedzi dłuższy czas wie, że odrobienie takiej kwoty do najłatwiejszych nie należy. W każdym razie życzę powodzenia i przemawia przeze mnie tyleż po prostu chęć posiadania w tak ważnym miejskim punkcie dobrej restauracji, co zwykły egoizm, bo gdyby tarasowa zaczęła przynosić straty, musiałbym się niejako do tego dołożyć. Dobra, dobra, koniec z tym defetyzmem. Wiele można zarzucić władzom naszego miasta, ale restauracja robi wrażenie. Owszem, samo miejsce ten klimat tworzy, ale i wystrój dokłada swoją cegiełkę, i samo jedzenie. Na talerzach lądują kolorowe, pełne smaku, nowoczesne dania i za to należą się pochwały. Na temat tego, czy to restauracja dopasowana koncepcyjnie do samej lokalizacji, poczytajcie w dedykowanym wpisie.
Jagodzianki z Gigi cukiernia
To są te chwile, na które wiele osób czeka okrągły rok. Jagodzianki w dzieciństwie kojarzyły mi się tylko z tymi dziwnymi gośćmi, wykrzykującymi na nadbałtyckich plażach suche żarty z wplataną co chwilę nazwą: jaaaaaaagoodziaaaaaankiiiiiii. Może i miało to swój klimat, ale jakoś nie pamiętamy, aby tamte jagodzianki skradły moje kulinarne serce. Cieszę się jednocześnie, że wspomnieniem moich dzieci będą jagodzianki z cukierni Gigi. Tego Gigi z Ferio Gaju, gdzie kolejki ustawiają się… właściwie po wszystkie ich wypieki. Ja regularnie jadam bułkę z mortadelą choćby, ale jednak to jagodzianki są bohaterkami na początku wakacji. I słusznie, bo takich jagodzianek ze świecą szukać. Pełne jagód, zamkniętych w delikatnym, słodziutkim cieście przykrytym kruszonką. Tego trzeba spróbować, bezdyskusyjnie.
Winiarze i przyjaciele
W krośnieńskiej winnicy Anna przywitaliśmy kolejny sezon eventu Winiarze i przyjaciele. Bliskość od Wrocławia sprawiła, że w sobotę wyruszyliśmy spod domu pomimo dość niepewnych prognoz pogody. Jadąc do Doliny Baryczy co i rusz lało oraz wychodziło słońce. Nasz fart polegał na tym, że po przyjeździe na miejsce pięknie się rozpogodziło, błękitne niebo pokryło się fotogenicznymi chmurami, a jedynie deszcz starał się zepsuć winną zabawę.
Czym są Winiarze i przyjaciele? To impreza organizowana w poszczególnych winnicach dolnośląskich należących do Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie. Na miejscu pojawiają się również wystawcy w osobie przedstawicieli innych winnic, w tym przypadku również miejscowy Browar Milicz, a także punkty z jedzeniem. Taki radosny chillout, popijanie winka, leżaczki, weekendowa beztroska.
Winnicy Anna wcześniej nie znaliśmy, więc w ramach coraz popularniejszej enoturystyki eksplorowaliśmy jej teren. Wszystko wygląda na nieźle zorganizowane – jest piękna polana do tego typu imprez, budynek przynależący do winnicy, roślinność dookoła. Plus dobre wino co się rozumie samo przez się. Warto śledzić terminy kolejnych imprez spod znaku Winiarzy i przyjaciół. Zerknijcie tutaj, aby zapisać w kalendarzu najważniejsze winiarskie daty.
OTO Coffee Bar
Są takie miejsca, z którymi lubisz się od pierwszego wejrzenia. Takim jest kawiarnia na św. Antoniego OTO Coffee bar. Niepozorna, maleńka, choć z ładnym i słonecznym ogródkiem, a nade wszystko jakościowa. Świetna kawa, wiedza ludzi za barem, a całość stanowi interesujący element miejskiego życia w centrum. OTO Coffee jest dla mnie kwintesencją kawiarni, gdzie nie bierzesz na szybko ekspreso w papierowym kubku, tylko siadasz na miejscu i łapiesz klimat. Dobry klimat i popijasz smaczną kawę. I chętnie przyjąłbyś kolejną, tylko przypominasz sobie, że masz zaraz spotkanie. No, ale wróć do OTO coffee, bo warto.
Spodobał Ci się mój wpis? Polajkuj go, udostępnij, a po więcej zapraszam na Instagram oraz fanpage i TikTok. Używajcie naszego wspólnego, wrocławskiego hasztagu #wroclawskiejedzenie