Jeśli czytacie mojego bloga, wiecie zapewne, że często stołuję się w barach osiedlowych, mlecznych, z tanim, domowym jedzeniem. Udało mi się trafić na te lepsze, jak choćby Domowe Obiady czy Jak u mamy, ale i na fatalne, do których zdecydowanie zaliczam m.in. Bar Wiking. Pod względem ilości tego typu miejsc przoduje zdecydowanie Śródmieście, natomiast słabiej obsadzone są rejony ulicy Grabiszyńskiej, gdzie bywam raz, może dwa w tygodniu u klienta. Wydawało mi się, że poza azjatyckim Dalat II nic ciekawego w tej okolicy nie da się zjeść. Podpytałem jednak, i od razu usłyszałem o Barze Narożniak przy ulicy Pereca.
Kierując tam swe kroki, miałem nadzieję na zjedzenie przyzwoitego obiadu w domowym stylu. O wystroju lokalu specjalnie rozpisywać się nie będę, bo i niczym nie różni się on od standardowego w tego typu miejscach. Ot, kilka najprostszych stolików, obrus, no i bar.
Różnorodność w menu jest spora, dostępnych jest kilka zup, do tego cztery rodzaje pierogów, a także dania typowo jarskie oraz mięsne. Większość dań wyłożonych jest na ladzie chłodzącej. Po złożeniu zamówienia zza drzwi kuchni wyłania się człowiek pełniący rolę kucharza i zabiera potrzebne składniki.
Co ciekawe, obok tradycyjnej kuchni polskiej, w Narożniaku można zamówić także kebab, który piecze się obok. Takie dwa w jednym. Nie zdecydowałem się jednak, widząc wysuszone do granic wytrzymałości mięso.
Podczas pierwszej wizyty nie miałem za wiele czasu, więc postawiłem na klasykę – pierogi. Zamówiłem pięć sztuk ruskich (5 zł) i pięć z mięsem (6,50 zł). Ceny trochę zaskakują in minus biorąc pod uwagę, że to bar osiedlowy. Miałem jeszcze ochotę na zupę, ale okazało się, że trzeba na nią czekać dłużej niż na pierogi…
Ciasto zaskakująco cienkie i mięciutkie. Farsz w ruskich mocno ziemniaczany, słabo doprawiony, ogólnie bez wielkich zachwytów. Za to wersja mięsna bardzo udana, pieprzna, nie za sucha. Porcja składająca się z dziesięciu sztuk spokojnie wystarcza do najedzenia się, aczkolwiek 11,50 zł za pierogi w barze to jednak sporo.
Po całkiem obiecującym smakowo początku, tydzień później ponownie trafiłem do Narożniaka, tym razem w celu przetestowania innych dań. Wybrałem zupę pomidorową (7,50 zł), a na drugie danie gołąbka z kluskami śląskimi. Uwaga – cena jednego gołąbka to 9,90 zł!
Musielibyście widzieć moją minę, kiedy otrzymałem zupę, która miała być teoretycznie pomidorową. Była to najzwyczajniejsza woda z rozpuszczonym przecierem słabej jakości, a na dokładkę dorzucono kleks śmietany, która natychmiast się zwarzyła. A to za jedyne 7,50 zł. Osoby narzekające na pomidorówkę z Misia za 1,36 zł powinny uderzyć się w pierś.
Gołąbek sam w sobie okazał się być nawet smaczny, choć twarda kapusta nieco zepsuła dobre wrażenie. Na pewno nie był to mały gołąbeczek, a naprawdę duży, solidnie wypchany ryżem i uczciwą porcją mięsa. Co nie zmienia faktu, że jego cena jest wysoka.
Kluski śląskie okazały się przepyszne, mięciutkie, z wyraźną pietruszkową nutą. Co z tego, skoro zostały podobnie jak gołąbek zalane okropnym sosem o smaku wcześniejszej zupy pomidorowej. Gdyby nie kolor i konsystencja, można by pomyśleć, że kluski polano właśnie ową zupą. W każdym razie sos prawdopodobnie wykonano z tego samego przecieru, który obok pomidorów nawet nie stał.
Za cały obiad, bez surówki, zapłaciłem 21 zł, za które spokojnie mógłbym nieźle zjeść w Rynku. Skandalem była zupa, skandalem był sos, no i skandaliczne są ceny, totalnie nieprzystające do baru osiedlowego. Jak dla mnie, wpadka totalna.
Bar Narożniak
ul. Pereca 2
Kilkadziesiąt metrów dalej, na ul. Litewskiej jest pizzeria Appetito. W lokalu nie byłem, ale parę razy zamawiałem na dowóz i zawsze było dobrze.
Litewska jest na Psim Polu:) Ale wiem gdzie jest Appetito.
Lwowska oczywiście 🙂
Właścicielami Appetito są właściciele Kuźni Dobrych Klimatów, menu podobne, dodatkowo pojawia się bardzo dobra pizza 🙂
Dziwi mnie Pana opinia.Jadam w tym barze od 1,5 roku systematycznie i zawsze wszystko jest bardzo smaczne.
Wiesz, jeśli nie widzisz nic złego choćby w tej zupie, której zdjęcie zamieściłem, no to ok.
Mieszkam w tej okolicy juz 10 lat i powiem tylko tyle ze ten bar jest jedną z lepszych zeczy jakie nam mieszkańcom tej okolicy sie przytrafiło.wszystkim nie dogodzą a malkontenci tacy jak pan zawsze się znajdą.dobrze ze Pan juz nie przyjdzie do tego baru bo czasami w porze obiadowej trzeba czekać na wolny stolik.
Jadam tam od roku pierogi ruskie i są przepyszne. Nie wiem co wy od nich chcecie czuć w nich przyprawy.
po pierwsze, nie wiem czy kolega zna smak pomidorów, ale pomidorówka w Narożniaku jest wręcz obłędnie pyszna
po drugie, co do cen, to nie byle jaka knajpa z piwem, gdzie przy okazji podają przypalone i tłuste pierogi, tylko bardzo smaczny bar, czy właściwie praktycznie restauracja, gdzie ceny, w porównaniu do porcji, są naprawdę niskie
po trzecie, rzadko spotyka się bary/restauracje gdzie jedzenie jest właściwie doprawione, Narożniak pod tym względem jest jednym z niewielu miejsc we Wrocławiu, gdzie jedzenie jest prawdziwym jedzeniem, a nie bezsmakową pulpą ( jadam tam od pół roku, próbowałem praktycznie wszystkich dań, a naprawdę trudno mnie pod tym względem zadowolić)
co do lekko twardawej kapusty do gołąbków, cóż, prawidłowo wykonane gołąbki muszą mieć lekko chrupką kapustę, bo właśnie po to ona tam jest, żeby bilansować smak, a nie być rozgotowanym farfoclem
ostatnia sprawa, zapraszałem do Narożniaka już wielu znajomych, w tym naprawdę upierdliwych jeśli chodzi o smak, nie spotkałem się jeszcze ze stwierdzeniem że jest tam niesmacznie, wręcz przeciwnie, wszyscy byli zachwycenia
podsumowując, niewiele jest we Wrocławiu barów, do których bym z taką chęcią chodził, zakładam że powyższy artykuł nie jest sponsorowany, więc pewnie po prostu piszący może akurat miał gorszy dzień
Faktycznie, piękna restauracja z obłędną pomidorówką. Myślę, że jeszcze nie doświadczyłeś dobrego jedzenia.
aha co do czekania na zupę, no fakt, jak zadowala kogoś zupa odgrzana w mikrofali, to po 5 minutach w większości knajp taką tu dostanie, jak ktoś oczekuje naprawdę przyrządzanego jedzenia, a nie potrawki mrożonej z mikrofali, to oczywiste jest że musi chwilę jednak poczekać, podstawowa prawda co do wszelkich restauracji, po tym właśnie rozpoznaje się jak są tam przyrządzane potrawy 🙂
Dziwne jest to co Pan tu wypisuje.Jestem stałym klientem tego baru i zawsze wszystko jest OK.
Tak poza tym, to nie ma u nich w cenniku takiego dania jak gołąbek z kluskami…Jest za to wyśmienity gulasz wieprzowy z kluskami śląskimi i z suròwkami.Z tego wniosek że trzeba zamawiać to co jest w menu i nie wymyślać czegoś innego.
Hahahha, genialnie, nie ma takiej pozycji jak gołąbek z kluskami. Ale jest gołąbek i kluski, więc zamawiam.
Dzis wlasnie na obiad zjadlam golabki z Baru Narozniak. Dzieci, maz i ja bylismy zachwyceni tym daniem. Duzo farszu a kapusta bardzo cieniutka, po prostu mniam!!! Stolujemy sie w tym barze jak tylko jestesmy we Wroclawiu!!!!!! Zawsze jest tam pelno ludzi i czesto czeka sie w kolejce zeby cos zamowic, co akurat swiadczy o tym, ze jest tam po prostu smacznie! A co do cen- taniej, dan domowej kuchni we Wroclawiu nie jadlam. Na koniec dodam, obsluga baru bardzo sympatyczna:)
Mogę podpowiedzieć kilka miejsc z o wiele tańszym i smacznym jedzeniem we Wrocku. NIE, duża ilość ludzi nie świadczy o jakości.
Byłam w tym barze kilkukrotnie i jeszcze nigdy się nie zawiodłam…wszystkim polecam;
Chodzę do tego baru na gyros i jest bardzo smaczny(drobiowy robią sami), duże porcje ceny normalne jak wszędzie 14,99 za zestaw i jest na pewno jednym z większych zestawów jakie jadłem.A jak chcecie to zamówcie powiększony co prawda cena to 24.50 ale jak zamówicie to będziecie wiedzieli za co !!!jeszcze nigdy nie udało mi się zjeść powiększonego w całości…
Kuba, nie o wielkość chodzi, a o smak który nie może być raczej dobry, kiedy mięso jest ewidentnie przypalone i wysuszone.
Zaczynam mieć wrażenie ,że się uwziąłeś na ten bar.Przecież napisałem ,że jadłem ten gyros wielokrotnie i jest dobry,bynajmniej mi smakuje , natomiast ty piszesz ,że nie jadłeś ale nie może być dobry.No to jest już przynajmniej dziwne ,wiadomo że oko kupuje , ale nie oko smakuje…
Nie uwziąłem się, a jedynie już wcześniej wyraziłem swoje zdanie. Jeśli ci smakuje, to ok, dla mnie jest tam i drogo, i sztucznie.
Skoro wyraziłeś swoje zdanie już wcześniej ,to po co komentujesz wypowiedzi innych?Twoje zdanie to Twoje zdanie i już je wcześniej wypowiedziałeś.Po za tym z poprzednich postó wynika, że większość jest zadowolona…(a że za drogo na twoją kieszeń…no cóż… trzeba się do pracy wziąć…)Jak dla mnie ceny są takie jak wszędzie.Z ciekawości pójdę na Tę pomidorową i gołąbka z kluskami jak będę w okolicy.
Na szczęście nic tobie do moich zarobków. Po to są te komentarze, żeby je zamieszczac. Jeśli lubisz pomidorową z zsiadłą śmietaną, to smacznego.
Dosc czesto jadam w tym barze, probowalam juz chyba wszystkich potraw z menu i nigdy sie nie zawiodlam. Wszystko jest pyszne i zawsze swieze. Polecam szczegolnie pierogi, gołabki, krokiety, a jesli chodzi o gyrosa to jest naprawde super przyprawiony i suchego miesa to tam nigdy nie widzialam… 😮
Super Bar.Jak mam ochotę na schaba to tylko tu.Na takiego schabowego nie trafiłem jeszcze nigdzie.Robiony na świeżo słychać , jak go tłuką po zamówieniu , no i jest mega duży 😀
Nie wszystkie rzeczy są dobre, ale krokiety niszczą konstrukcję świata, są najlepsze na świecie 😀 Zestaw gyros duży, pyszny i tak duży, że ciężko zjeść 🙂
Spoko bar ,byłem,jadłem smakowało i na pewno wrócę.dzięki.
Na pewno nie jest to knajpa najwyższych lotów, ale większość tego typu barów daje znacznie gorszą jakość. Dużo powyżej standardu. Według mnie gołąbki zawsze są drogie, bo ich przygotowanie jest bardzo mozolne i nie dziwi mnie to. Wie ten, kto kiedykolwiek robił 😉
Na marginesie, czepia się Pan okrutnie sosu z prochu, a co dają w Misiu ? Ta przepyszna pomidorówka, którą Pan tam jadł, pewnie składem bardzo nie odbiega. Jestem stała bywalczynią i testowałam chyba wszystkie już zupy. Ale skoro dla Pana ser smażony z opisywanych miejsc to w ogóle SER, to nie dziwi mnie taka opinia. Jest ona subiektywna, ale często trąca ignorancją.
Za daleko pan/pani odlatuje. Ser smażony zostawy na boku, bo co on ma tu do rzeczy. Pomidorowa z Misia jest na przecierze, ale innym, bardziej delikatnym, no i jest zabielona. Ta w Narożniaku to rosół z fatalnym przecierem, bez smaku, a właściwie o fatalnym smaku. O różnicy w cenie nie wspomnę. Cóż za bzura z tą ceną gołąbków. Tańsze są w restauracjach. Tania kapusta, tania wieprzowina i tani ryż, cholernie drogie danie.
Boje się napisać coś dobrego o tym barze , bo pewnie szanowny gladysh ,któremu wydaje się , że zjadł już w tych wszystkich barach w których był , wszystkie rozumy , zaraz mnie pojedzie po rajtuzach.Niestety jak widać po opiniach innych ludzi wygląda na to ,że jest OK.Jadam w tym barze regularnie i jestem jednocześnie gospodynią domową…Sos do gołąbków na pewno nie jest robiony z proszku ;kupuje go regularnie wraz z tymi ,jak dla Pana, za drogimi gołębiami do domu i cała rodzina zajada się ze smakiem.(sos kosztuje 4zł za 200gram)wyprzedzam pańską wypowiedź :skandal!!!heheWidze z pańskiej wcześniejszej wypowiedzi że jest pan mistrzem zaopatrzenia i zorientowany Pan jesteś w cenach co niemiara.Powiem jeszcze jedno :tego co tanie to nawet psy nie chcą jeść.Być może ważniejsze od cen od smaku i jeszcze od Pana fanaberii jest to , że jadając regularnie w tym Barze zawsze dobrze się czuję nie mam rewelacji żołądkowyvh i temu podobnych żeczy….
To, że zjadłem w niemal wszystkich barach we Wrocławiu, to akurat fakt. Nie pozjadałem rozumów, ale pozjadałem sporo w życiu i zdecydowanie jedzenie z Narożniaka do najlepszych nie należy. Czasami warto wyściubić nos poza jeden bar, poznać inne smaki i wtedy się wypowiadać. Co do zaopatrzenia, proszę sprawdzić najpierw ceny, później krytykować, bo chyba nie powie mi pani, że wieprzowina i ryż, nawet te najlepsze, kosztują dużo. Aha, po jedzenie w Narożniaku nie może mieć pani temu podobnych „żeczy”. Ewentualnie RZeczy.
Bylem kilka razy i wszystko bylo smaczne polecam.
Jadłem w tym barze wiele razy i muszę powiedzieć ,że bardzo zdziwiła mnie ta recenzja.Jak dla mnie to zawsze wszystko było tam smaczne.Jak to mówią , ten się nie myli kto nic nie robi , może trafiłeś na jakiś gorszy moment?…?Ja też bardzo dużo jadam w różnych barach , akurat w Narożniaku zawsze miałem wszystyko OK. Na przyszłość polecam od razu podejść do obsługi i powiedzieć ,że coś jest nie tak a nie od razu wieszać psy na całkiem dobrym barze.No a jeżeli chodzi o ceny to naprawdę jest rzecz relatywna.Wiesz dla jednego samochód za 100 000 to drogo a inny powie , że takim tanim szmelcem to on nie jeździ…(sprzedaje samochody 😉
Ceny nie są dla mnie wysokie w ogole, ale wysokie w stosunku do innych barów tego typu. Nawet bardzo. Podchodzic nie zamierzam, zwyczajnie nie wracam, kiedy widzę, że ktoś podaje mi coś takiego jak owa zupa pomidorowa.
Naucz się żyć z ludźmi a nie tylko ze smartfonem…
Mi rzeczy z tego baru smakują bardzo dobrze, ale obsługa mogłaby częściej czyścić słoiki, bo często są upierdolone.
Bywam w tym barze regularnie i zawsze wszystko jest bardzo dobre.Polecam.
Ta pomidorowa też?:)
Opinia niesprawiedliwa.Jadam w Narożniaku regularnie.Większość żeczy bardzo dobra , niektóre tylko dobre 😉 . Polecam.
Sprawiedliwa, jak najbardziej, Polecam czasami zjeść gdzieś indziej, żeby poznać lepsze smaki.
codziennie przechodzę obok Narożnika i mówiąc szczerze sam zapach już nie zachęca – typowego chamskiego kebsa, który wchodzi jedynie o 3 nad ranem po mocnym znieczuleniu…
wystrój niestety jest ważny, bo nie znając wcześniej jakiejkolwiek opinii, raczej nie zachęci wygląd rodem z wczesnego PRLu…
nie jadłam tam i nie sądzę że będę – odkryłam wiele smacznych miejsc dzięki temu blogowi i jakoś bardziej ufam autorowi niż grupie fałszywych komentujących z jednego IP 😉
W pełni podzielam to zdanie powinni zamknąć ten przybytek chociażby za sam wydobywają się stamtąd smród! ! Mieszkam obok i aż mnie skręca jak codziennie muszę obok niego przejść
Od dwóch lat mieszkam w okolicy Narożniaka i po kilku wizytach zdecydowanie zrezygnowałam ze stołowania się w tym barze. Gyros okropny, mięsa nie czuć, czuć same przyprawy. Pierogi znośne, ale strasznie drogie (a jeszcze ostatnio podniesiono ceny…).
I jeszcze źle wyglądające sztućce. Ostatnio się przyjrzałam (jak oddałam talerz i ubierałam kurtkę), że Pani wzięła, pomazała gąbką z płynem i wypłukała. Ja dokładniej myję swoje sztućce w domu, a pragnę przypomnieć, że z tych sztućców korzysta x osób dziennie. Po tym, jak to zobaczyłam, już więcej nie pojawiłam się w Narożniaku.
Nie mogę uwierzyć w to co czytam… Jakby mogli to by Cie zlinczowali.
Ludzie! To jest jego SUBIEKTYWNA opinia. Może trafił na gorszy dzień, a może bar jest beznadziejny.
Jeśli komuś to odpowiada to w porządku, jednak każda uwaga i próba weryfikacji cen, smaku, jakości barów/restauracji jest bardzo cenna.
O gustach się nie dyskutuje, więc owszem, możecie uważać inaczej, ale ISTNIEJE MOŻLIWOŚĆ wyrażenia własnej opinii bez urażania autora. Nauczcie się tej umiejętności.
Co do opinii – także uważam, że TAKA zupa pomidorowa (już wizualnie) nadaje się z powrotem do kuchni.
A ja nigdy nie zawiodłem się na opinii z tej strony, oszczędziłem przez to zapewne sporo kasy, nerwów i zdrowia. Swoją drogą gratuluje autorowi, ponieważ widać, że bardzo liczy się na rynku wrocławskiej krytyki kulinarnej skoro rozpętał taką „gównoburzę”.
Wg mnie wszystkie pochlebne komentarze pisała ta sama osoba… Bardzo słabo właściciele… Takimi sposobami klientów nie przyciągnięcie. Ja polecam bar Mały na rogu Kosciuszki i Kołłątaja :))) pyszne domowe jedzenie 🙂
Aż ręce opadają. Jak można być tak tępym i samemu sobie pisać tak denne komentarze. Brawa dla właścicieli za inwencje twórczą. Gdyby chodź 30% z tej inwencji poszło w jedzenie to nie było by się nad czym pastwić.
W tym barze jeszcze nie jadłam, ale lubię czytać Pańskiego bloga i sugerować się tymi recenzjami. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, więc idąc tym tropem nie miałabym ochoty zjeść w tym barze. Tym bardziej, że poczytałam sobie komentarze i sposób w jaki przyjmują krytykę jest żenujący. Systematycznie co jakiś czas ta sama osoba pisze brednie zaczynając od „stołuję się w tym barze regularnie”, „pomidorowa i gołąbki są wyśmienite” oraz brak spacji po każdej kropce. Dramat.
Naprawdę ktoś daje się nabrać na te super pozytywne komentarze?
pozdrawiam i życzę wytrwałości w walce z fejkami
Osobiście jadam tam od czasu do czasu uważam ze jest niezłe jedzenie. sporo rodzin się stołuje i zabiera na wynos. także to najlepsza opinia recenzja
Sporo rodzin jada też „szynkę” z mielonych kości i skór za 11.99…
Cóż, i na mnie przyszła pora, by zamieścić komentarz… Bloga czytuję często i z zaciekawieniem, notkę o „Narożniaku” znałam, ale gdy ostatnio los zaniósł mnie w okolice Pereca i na dodatek głód dawał się mocno we znaki, to pomyślałam – a sprawdzimy, kto wie, a nóż/widelec (nomen omen 😉 ) miło się rozczaruję. Wchodzimy, zerkamy na menu nad barem, obsługa już sprzątała stanowiska do gyrosa – ok, do zamknięcia baru było już nie za wiele czasu, więc można to zrozumieć. Grzecznie i z uśmiechem pytam obsługę, czy może poleciłaby mi potrawę bez mięsa, bo piątki staram się „trzymać bezmięsnie” (plus zwyczajnie na mięso chęci nie było). Pani zza baru z marszu syknęła z fochem „jakoś nie wygląda na to, żeby był piątek, zresztą co to ma za znaczenie?!”. Lekko zdębiałam, ale nadal bardzo grzecznie pytam, czy można w takim razie zamówić po prostu porcję klusek śląskich z surówką – nie, kluski są tylko w zestawie z gulaszem!!! I komentarz „jeśli pani tylko mięsa nie je W PIĄTEK (tu prychnięcie), to mogę je pani ewentualnie z gulaszu powybierać, bo sosik z gulaszu pyszny i żal, żeby go do klusek nie dodać. I naje się pani!”. Yyyyyyyyyyyyyyyyy?! Mięsny sos, łaskawie bez mięsa… A gdybym była np. zdeklarowaną weganką albo osobą uczuloną na ziele angielskie (którego w rzeczonym gulaszyku było mnóstwo)??
Cóż, jeśli obsługa nie miała chęci/czasu obsługiwać gości, gdy sprzątanie lokalu było już rozpoczęte, wystarczyło to jasno i z uśmiechem zakomunikować. Zrozumiałabym. A tak dostała mi się porcja szyderstw, foch i ciut chamstwa. Jedzenia nie uświadczyłam. Wyszłam, nie wrócę. Zjadłam tuż za rogiem, w „Appetito” – szału nie było, ale też nie było opryskliwości, głupawych komentarzy i traktowania klienta jak zła (nie)koniecznego.
Dwukrotne użycie słowa ” żeczy” jest podpisem rzekomo zadowolonego gościa.
I do języka polskiego nie przykładał się należycie