W Woo Thai jadłem do tej pory kilka razy, a pierwsza okazja pojawiła się chwilę po otwarciu lokalu pod Kredą i Ołówkiem, kiedy popełniłem także krótką relację. Wtedy było nieźle, kolejne wizyty jednak rozczarowały mnie na tyle, że na dłuższy czas odpuściłem sobie odwiedziny w tym miejscu. W międzyczasie przyuważyłem jednak, że nieco zmieniło się menu i wystrój Woo Thai. W sobotę planowałem obiad w Rynku, ale niestety kolejny raz powstrzymał mnie brak możliwości zaparkowania w samym sercu miasta, więc zrobiłem kilka kółek, straciłem sporo czasu i odpuściłem, obierając kierunek na Plac Grunwaldzki, gdzie ruch jest zdecydowanie mniejszy.
Wystrój lokalu nawiązuje raczej do nowoczesnych trendów, aniżeli tradycji tajskiej, ale trzeba przyznać, że w środku jest przyjemnie i czysto. Możemy usiąść przy barze, ale wtedy od otwartej kuchni oddzielna nas szklana przegroda. Po złożeniu zamówienia zajmuję jeden z dwuosobowych stolików tuż przy drzwiach wejściowych. Zamawiam sajgonki woo (12 zł) oraz pad thai z kurczakiem (18 zł).
Podane w kartonowym pudełku spring rollsy są chrupiące, spore i nietłuste, szczelnie wypełnione bogatym farszem. Świetnie nastrajają przed daniem głównym, choć ich wielkość sprawia niemałe problemy, bo tak naprawdę to same mogłyby grać pierwsze skrzypce.
Pad Thai z kurczakiem, a więc smażony makarony ryżowy z dodatkiem jajka, kiełków fasoli mung i dymki, przygotowany na bazie pasty tamaryndowej i sosu rybnego, jest tak dobry, że ciężko mu wiele zarzucić. No, może mógłby być nieco ostrzejszy. Na szczęście na stolikach leżą aromatyczne sosy, którymi można doprawić sobie dania. Cudowna jest ta różnorodność smaków, delikatny kurczak i lekko wybijająca się słodkość oraz chrupiące między zębami orzeszki. We Wrocławiu lepszy można zjeść chyba tylko w ośmiu miskach.
Woo Thai to może niezbyt wytworne, ale niezwykle smaczne miejsce. Dania są smaczne, szybko podawane, no i pozwalają się na chwilę przenieść na ulice Bangkoku.
Woo Thai
Grunwaldzka 67
facebook.com/woothaistreetfood