Niesamowita jest rotacja gastronomii na wrocławskim Rynku. Jedne miejsca się otwierają, inne zamykają, kolejne zmieniają nazwy, profil czy załogę, ale jedno jest pewne – od 2 lat ruch w interesie jest spory. Pod adresem Malarska 25 ledwie co otwierał się bar z tanią wódką i przekąskami, nie przetrwał zbyt długo, a jego miejsce zajęła restauracja, mająca w nazwie właśnie ten adres.
Malarska 25 to przyjemnie urządzony lokal z obsługą kelnerską w koszulach i menu obejmującym w przeważającej większości dania kuchni włoskiej, w tym także niezniszczalną pizzę. Pojawiam się w restauracji dwukrotnie, niedługo po otwarciu, za każdym razem w środku jestem jedynym klientem.
Wydawać by się mogło, że włoska kuchnia we Wrocławiu to nuda, że ta forma restauracyjna została w mieście wyczerpana i brak tu miejsc na kolejne podobne lokale. Krem z pomidorów, pasty i pizza. Każdy z nas zna to doskonale, a co gorsze, w niewielu z tych miejsc da się zjeść przynajmniej przyzwoicie. Czy na Malarskiej 25 jest inaczej? O tym poniżej.
W zdecydowanej większości menu opiera się na daniachkuchni włoskiej, ale znalazło się w nim miejsce m.in. dla takich pozycji jak ceviche czy pierś z kaczki w sosie porto. Wprowadza to trochę zaskoczenia, ale najważniejsze jest to, czy jedzenie smakuje.
Na dzień dobry zupy, których nie ma w klasycznej karcie, a ich obecność danego dnia zależy od pomysłu szefa kuchni. Codziennie zjecie tu inne zupy, ja trafiłem na krem z pomidorów (12 zł) oraz chłodnik (13 zł).
Chłodnik z botwinki, podany z pieczonym pomidorem, jajkiem i jarmużem to zupa zdominowana przez czosnek, którego ilość lekko poraża. Jest słodka, ale i ostra, właśnie za sprawą czosnku, a dodatkowo bardzo gęsta konsystencja wpływa na dość ciężki odbiór chłodnika. Z kolei krem z pomidorów to małe arcydzieło. Jestem pierwszą osobą, która narzeka na wszystkie kremy z pomidorów, które dominują karty polskich restauracji, ale ta zupa po prostu rzuca na kolana. Doskonale łączy w sobie słodycz i kwaśność pomidorów oraz balansuje gdzieś pomiędzy kremową i grudkowatą teksturą.
Moje spaghetti carbonara (22 zł) uderza prostotą wykonania oraz nieco nieznośną ilością dominującego pieprzu. W prostocie jednak siła – żółtko jajka przewija się tu tylko w roli łącznika makaronu z pysznie słonawym boczkiem, a wycofane smakowo ser grana padano i pietruszka dodają ostatecznego sznytu. W porównaniu z wrocławską klasyką, a więc makaronem alla carbonara z litrem śmietany, ta z Malarskiej jawi się jako całkiem przyzwoity przedstawiciel popularnego makaronu.
O ile poprzednie dania był w porządku, choć nie wywołały ogromnego zachwytu, tak tutejsza pizza bezdyskusyjnie spełnia rolę głównego bohatera. Erario (24 zł) bez większego problemu wchodzi do mojej osobistej pizzowej czołówki. Dobrze wypieczone, chrupiące i nie za suche ciasto, wysokiej jakości składniki i delikatny aromat pochodzący wprost z pieca. Duży plus.
Co by nie mówić, to Malarska 25 jest kolejną włoską restauracją we Wrocławiu, więc na zbytnią innowacyjność liczyć nie można. Są za to standardy, w dodatku przygotowane ze smakiem i we względnie niewysokich jak na Rynek cenach. Warto wybrać się, aby sprawdzić samemu.
Malarska 25
ul. Malarska 25