Psie Pole – przez długi czas gastronomiczna pustynia. Poza znajdującym się w niedalekim Kiełczowie Mlekiem i Miodem jeszcze do początku 2015 roku ciężko było zjeść cokolwiek w tych okolicach. Sytuacja zmieniła się po wyremontowaniu miejscowego ryneczku, kiedy od razu powstały trzy nowe miejsca. Jedno – El Comandante można było skreślić już po jednej wizycie, w drugim – A’Le Studio Kulinarne właściwie zawsze brakuje czegoś z menu, natomiast Bistro Cza Ku pozostawało zagadką. Słyszałem sporo dobrych opinii, ale nie miałem okazji wpaść na obiad. Zmieniło się to w niedzielę, leniwą i gorącą niedzielę, kiedy nie chciało mi się ruszyć nigdzie dalej, niż właśnie na pobliskie Psie Pole.
Ogródek Cza Ku znajduje się w nowo wybudowanym bloku, tuż przy uczęszczanej jedynie prze autobusy ulicy. Zasiadam przy jednym ze stolików na zewnątrz, od razu podchodzi do mnie – prawdopodobnie – właściciel z kartą w ręku, a ja zamawiam zimną wodę z lodem.
Menu nie jest specjalnie rozbudowane – mieści się na niewielkiej karcie. Znajdziemy w nim dania kuchni włoskiej, makarony, trzy rodzaje zup, a także dania mięsne. Mnie zainteresowała opcja znajdująca się na potykaczu ustawionym przed lokalem – halibut z sosem cytrynowo-bazyliowym.
Wybieram więc właśnie halibuta oraz krem z pomidorów, łykam orzeźwiającą wodę i czekam na swoje dania.
Zupa krem z pomidorów (9 zł) pojawia się stosunkowo szybko, po kilku minutach, aczkolwiek nieco zaniepokoił mnie fakt, że talerz został mi właściwie rzucony na stolik, a interakcji z kelnerem do pozytywnych zaliczyć nie można. Do tego krem jest mocno tłusty i, poza ogromną ilością suszonych ziół, niedoprawiony – zabrakło zarówno soli, jak i pieprzu. Zachwytów brak, poprawną tej zupy też bym nie nazwał.
Filet z halibuta w sosie cytrynowo-bazyliowym na sałacie (39,90 zł) na pierwszy rzut oka wygląda niezwykle apetycznie, a sama porcja ryby jest gigantyczna. Została usmażona po wcześniejszym obtoczeniu ziarnami słonecznika, ułożona na standardowym miksie sałat i polana sosem, w którym bazylii raczej nie wyczułem, zresztą cytryny także nie znalazło się w nim za wiele. Ciężki sos to jedno, ale idealnie usmażonej rybie brakuje jednego – przypraw. Może i całe zestawienie ma potencjał, dodatki są ciekawie dobrane, ale jak można nie użyć choćby soli? To wszystko powoduje, że halibut jest nijaki i bez wyrazu.
Cieszy fakt, że na dalekim Psim Polu można już coś zjeść. Niestety, właściciele Cza Ku muszą przyłożyć się do serwowanych potraw, zwłaszcza do polecanych dań dnia w dość wysokiej cenie. Po zaledwie dwóch potrawach można mieć obawy co do tego czy kucharz oby na pewno ma dobry smak. Zarówno zupa, jak i ryba wyglądałby tak, jakby poza suszonymi ziołami prowansalskimi, nie doprawiano niczym innym.
Kusi mnie bliskość Cza Ku z mojego Zakrzowa, ale następnym razem mocno się zastanowię czy warto wydać ponad 50 zł na niedoprawione dania.
Cza Ku Bistro
Krzywoustego 315
Właściciele wkładają całe serce w serwowane dania,kucharz jest znakomity a jeśli chodzi o przyprawy można o nie poprosić. Jeśli niesmakowalo po 1 kesie można danie oddać i podać przyczynę ze jest niedoprawione zrobią nowa porcję bez kombinacji. kelnerów nie ma obsługują właściciele osobiście i każda uwaga jest brana do serca a nie pod uwagę więc zmiany następują natychmiast. Polecam knajpke znakomite dania z makaronów sałatki krewetki wszystko.
Tylko jest jedna sprawa – nie idę do restauracji, żeby otrzymac danie, które mam sobie sam doprawiać. To chyba jednak rola kucharza, czy może się mylę?
No to zależy – dosolić zawsze można, odjąć ciężko. Ja soli nie używam w ogóle, więc większość restauracyjnego jedzenia jest dla mnie niejadalna ze względu na ilość tejże.
Czasami zamiast wymagać można pomyśleć też o innych a nie tylko o swoim guście.
Ale doprawienie to nie jakieś widzimisię, tylko kanon.
Jadam w Cza ku kilka razy w tygodniu lunch i nigdy jeszcze sie nie zawiodłam, porcje spore, dania pyszne i do tego w super cenie (19zł i to z deserem!), ale przyznam, że dania z karty jeszcze nigdy nie zamówiłam.
Niedoprawione i rozgotowane, to tego właściciel jest nieprzyjemnym gburem, bardzo nieprzyjemne miejsce 🙁
Polecam spróbować dorsza z czarnym ryżem 🙂
Przepyszny, a o dobrze zrobioną rybę w restauracji czasami nie jest łatwo.
No może jeszcze Sandacz z Olszewskiego 128! 🙂
Z Kolei najemca lokalu Czaku nie daje nocą żyć mieszkańcom bloku. Zamontował nie do końca zgodnie z prawem klimatyzatory na kostce brukowej od strony podwórka, podobnie jak sąsiednie „interesy”. Nie chce na noc ich wyłączać (jak to robią pozostali) nie chce ich wygłuszyć np. styropianem. Twierdzi, że są ciche. Jak się zbiegną w czasie to jest tak głośno jak na lotnisku. Szkoda że mu pod oknami nie wyją.
Powiem tak, autor bloga walnal opinie, ze mnie zamurowalo, bo jakze zgodna z moja. Knajpa ma potencjal, ale dokladnie ja boli to co w opisie, ja bym dodal jeszcze ,ze musza popracowac nad „warsztatem”, bo czasem w jednym daniu trafialy sie skladniki zimne i gorace, co oznacza tylko jedno : kiepski timing. Z innej beczki, ciekaw jestem opini i knajpie „na schodkach”, lokales wiedza o czym pisze )
Jadłam w Na schodkach 3 lata temu, bo mieszkałam koło ryneczku i wszystko mega dobre. Szczególnie naleśniki na słono. Miejsce wyglądem nie zachęca aledo jedzonko domowe 🙂
Od czasu do czasu jadam w Cza Ku. Nigdy nie wyszedłem stamtąd niezadowolony. Potrawy nigdy nie były przesolone, a jeśli soli brakło – de gustibus non disputandum est – to użyłem soli, która jest na każdym stole. Jak komuś za mało bazyli, to niech pogada z kucharzem, a nie oczernia lokal, bo – jak ktoś wcześniej skomentował – nie da się przypraw odjąć z potrawy. Obsługa na poziomie, czasami tylko goście trafiają się nie na poziomie, stąd pewnie jakieś uwagi. Cza Ku, oby tak dalej!
Dokładnie syf jakich mało właścicielka Anna nie ma pojęcia obgotowaniu dodatkowo brud i smród w lokalu nie polecam